Rozdział 14-Wpadłaś Sułtanko Kösem

160 8 3
                                    

*Książe Bajazyd szedł przez ciemny korytarz z głową uniesioną ku górze wiedział, że tylko Sułtanka Kösem go kocha i ceni a Sułtanka Gülbahar
kocha tylko władze a nie jego*
~Komnata Sułtanki Kösem~
Kösem-Obserwujesz Farye?
Ja-Jeszcze nie urodziła a już zachowuje się jak Sułtanka
*Spojrzałam na Sułtanke*
Kösem-Gdy urodzi nawet chłopca to nie zostanie sułtanką a my o to zadbamy*Gdy to Sułtanka powiedziała w komnacie rozległo się pukanie*
Ja-Wejść!
Książe Bajazyd*Wszedł, ucałował rękę Sułtanki i spojrzał na nią*
Kösem-Bajazyd? Stało się coś?*Dotknęła jego policzka*
Bajazyd-Pani chciałem cię przeprosić
*Spuścił głowę na dół*
Kösem-Za co? Przecież nie masz za co mnie przepraszać
Bajazyd-Za moją matkę która za wszelką cenę chce się ciebie pozbyć, mojego rodzeństwa i chce mnie posadzić na tronie*Spojrzał Sułtance w oczy*
Kösem-Wiem, że ma takie marzenie ale dopóki ja żyję to nie spełni go
Bajazyd-Pani moja matka dziś spotkała się z Sinanem paszą i mają już plan pozbycia się ciebie i Salihy *Spojrzał na mnie*
Kösem*Wstała i podeszła do mnie*
Dlaczego nic o tym nie wiem?!
Ja-Pani ja...wybacz mi*Upadłam na kolana*
Kösem-Wstań*Wzięła mnie za podbródek i uniosła ku górze*
Ja*Wstałam i spojrzałam na Sułtanke*
Kösem-Widać, że nie radzisz sobie*Odwróciła się i spojrzała na Bajazyda*
Ja-Wybacz mi to się więcej nie powtórzy*Spuściłam głowę*
Bajazyd*Stał i patrzył bo nie wiedział co powiedzieć*
Kösem-Masz rację nie powtórzy bo będziesz miała do pomocy Haciego agę
Ja-Dobrze jak każerz pani
Kösem-Bajazyd twoja matka jest u siebie w komnacie? *Spojrzała na księcia*
Bajazyd*Kiwnął potwierdzająco  głową*
Kösem-Wspaniale*Wyszła z komnaty i poszła do Gülbahar*
Ja*Spojrzałam na księcia a potem razem z nim poszłam do komnaty jego matki*
~Komnata Gulbahar~
Gülbahar*Chodziła po komnacie zastanawiając się czy jej syn poszedł ją wydać do władcy lub do Kösem*
Kösem*Wparowała do komnaty Gülbahar i złapała ją za ręke*
Jak śmiesz planować mnie zabić?!
Gülbahar-Nic nie planuje i mnie puść! *Zaczęła się szarpać z Kösem*
Ja*Weszłam z księciem do komnaty i zobaczyliśmy jak Sułtanki się szarpią*
Bajazyd-Matko co ty robisz?! *Podszedł do kobiet i je rozdzielił*
Kösem-Zaraz to ja cię osobiście zabije i twojego pasze!
Gülbahar-Jednak naskarżyłeś na mnie może zaraz pójdziesz powiedzieć wszystko władcy co?! *Spojrzała na syna rozgniewana*
Kösem-Straże!*Strażnicy weszli i się ukłonili*
Strażnik 1-Co każerz pani?
Kösem-Zabierzcie Sułtanke Gülbahar do lochów i macie znaleźć Sinana pasze oraz go odrazu przyprowadzić do mnie*Ukłonili się, wzięli Gülbahar i zaczęli wyprowadzać ją z komnaty*
Gülbahar-Puszczjacie mnie! Bajazyd synku nie pozwól im by nas znowu rozdzielili!*Szarpała się ale na marne*
Bajazyd-Gdybyś mnie kochała a nie władze i sułtanakt to bym na to nie pozwolił*Spojrzał na Sułtanke Kösem*
Gülbahar-Bajazyd! Synku!
Strażnicy*Zaprowadzili Sułtanke Gülbahar do lochu a potem zaczęli szukać Sinana pasze*
Kösem-Dobrze postąpiłeś
*Uśmiechnęła się lekko do niego*
Bajazyd-Dopiero teraz przejrzałem na oczy i zobaczyłem prawdziwe zamiary swojej matki oraz zrozumiałem, że tak naprawdę to ty zawsze byłaś moją matką która mnie kocha i szanuje*Przytulił Sułtanke*
Kösem-Zawsze ciebie kochałam jak rodzonego syna*Odwzajemniła uścisk*
Hacı-Pani, Książe*Ukłonił się i spojrzał na swoją panią*
Kösem-Haci? Stało się coś?*Spojrzała na swojego wiernego sługe*
Hacı-Sułtana cię wzywa pani
Ja*Spojrzałam na Haciego*
Kösem-Dobrze chodzimy nie każmy mojemu synowi czekać*Wyszła z komnaty i poszła do syna*
Ja-Haci*Podeszłam do niego*
Hacı-Tak, Saliha?
Ja-Mogę cię prosić o pomoc?
Hacı-Proś o co chcesz wkońcu jesteśmy przyjaciółmi*Uśmiechnął się do niej*
Ja-Trzeba pilnować Fary i ja jak jestem przy Sułtance to nie mam jak tego robić i czy byś mógł...
Hacı-Dobrze pomogę ci dla naszej Sułtanki zrobię wszystko
Ja-Dziękuję ci, chodźmy już bo inaczej Sułtanka zacznie się zastanawiać gdzie my jesteśmy*Poszliśmy pod komnat Sułtana*
~Komnata Sułtana~
Murad-Matko chce ci coś powiedzieć
Kösem-Najwyżej później synu bo ja mam coś ważnego ci do powiedzenia
*Podeszła do syna*
Murad-Co się stało?
Kösem-Wiem to stoi za zamachem na mnie i ta osoba znowu chciała uderzyć
Murad-Kto to jest?
Kösem-Gülbahar
Murad-Bajazyd też jest w to zamieszany?
Kösem-Nie, to właśnie on przyszedł i mi powiedział, że jego matka planuje mnie zabić oraz Salihe właśnie ona mi powiedziała, że Gülbahar stoi za zamachem na mnie*Spojrzała na syna*
Murad-Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś?
Kösem-Czekałam na odpowiedni moment
Murad-Jak dobrze myślę to już ją zamknęłaś w lochu?
Kösem-Tak i strażnicy szukają Sinana paszy
Murad-Dlaczego? Przecież to wierny człowiek dynastii i mój nigdy by mnie nie zdradził
Kösem-Też jestem zdziwiona ale to prawda nie jest wierny tobie tylko Gülbahar
Murad-Jak go znajdziemy to osobiście wymierze mu karę a Gülbahar ty możesz wymierzyć karę
Kösem-Dobrze jak każesz*Kiwnęła głową i wyszła z komnaty*
~Przed komnatą władcy~
*Stałam z księciem przed komnatą władcy gdy nagle otworzyły się drzwi i Sułtanka wyszła a potem na nas spojrzała*
Bajazyd-Co władca, zadecydował?
Kösem-Sinana pasze osobiście zabije a Gülbahar ja mam wymierzyć karę
Bajazyd-Dobrze a czy już podjełaś decyzję?
Kösem-Zastanowić się muszę co zrobić z twoją matką
Bajazyd*Kiwnął głową i poszedł do siebie*
Ja-Moim zdaniem powinnaś ją zabić i to jak najszybciej
Kösem-Wiem ale narazie nie mam do tego głowy
*W tym samym momencie*
Kemankes-Pani, Saliha*Ukłonił się Sułtance a do mnie się uśmiechnął*
Kösem-Kemankes*Uśmiechnęła się promienie na jego widok*
Kemankes-Przejdziemy się po ogrodzie?
Kösem-Z przyjemnością*Sułtanka poszła jako pierwsza, Kemankes koło niej a ja za nimi*
~Ogród~
Kemankes-Pięknie dziś wyglądasz pani*Patrzył na nią z ogromną miłością*
Kösem-Dziękuje*Zarumieniła się*
Ja*Szłam za nimi i słuchałam o czym rozmawiają*
Kemankes-Pani? Zatrzymał się i wziął ją za rekę*
Kösem-Tak, Kemankes?*Spojrzała na niego*
Kemankes-Jak długo będziemy się ukrywać?
Kösem-Aż do śmierci bo Sułtanka Matka nie może wyjść drugi raz za mąż a nawet nie może pokochać drugiego mężczyznę*Odwróciła głowę i spojrzała na swoje róże*
Sinan*Poszedł szybko do ogrodu się schować bo go szukają i zauważył Kemankesa trzymającego Sułtanke Kösem za rękę, podszedł bliżej żeby usłyszeć ich rozmowe*
Kemankes-Wiem o tym pani ale ja ciebie bardzo kocham i jestem gotów na wszystko nawet na śmierć
Kösem-Nie chce twojej śmierci...jeśli stanie się coś tobie to ja tego nie przeżyje*Pocałowała go lekko*
Sinan*Uśmiechnął się pod nosem i poszedł do Sułtana bo wie jak się obronić przed śmiercią a zarazem pozbyć się wrogów swojej pani*
Ja-Pani jeśli ktoś was zobaczy razem?
Kösem*Odsuneła się od niego*Racja Saliha
Kemankes-Za pozwoleniem*Ukłonił się i wrócił do swoich obowiązków*
~Przed komnatą władcy~
Sinan-Wypadłaś Sułtanko Kösem
*Powiedział dumnie pod nosem i zapukał do drzwi od komnaty Murada*
~Ciąg dalszy nastąpi~

Wspaniałe stulecie Kösem Murad IVWhere stories live. Discover now