19. W pogoni za prawdą

84 7 42
                                    

Elvira obudziła się z porządnym bólem głowy. Wstając z łóżka modliła się o choćby kubek wody znajdującej się gdzieś w tym pokoju. Nie wiele pamiętała z poprzedniej nocy. Nagle usłyszała pukanie.

-Proszę-wymamrotała.

-Dzień dobry, Elviro. Przyniosłam śniadanie-powiedziała Eowina.

-Naprawdę, nie musiałaś. Nie godzi się by księżniczka przynosiła mi cokolwiek-rzekł Elvira.

-Widziałam, że wczoraj brałaś udział w zawodach na pice i pomyślałam, że sama nie dasz rady załatwić sobie jedzenia-odparła Eowina.

-Dziękuję-uśmiechnęła się Elvira, która zaczęła sobie przypominać wczorajszą zabawę.

-To ja już nie będę ci przeszkadzać-Eowina zostawiła Elvirę samą. Czarnowłosa szybko zjadła śniadanie i zaczęła szukać swoich przyjaciół. Po tylu dniach przeżytych wspólnie chyba mogła ich tak nazywać. Dotarła do sali w której spali goście. Kobieta zastanawiała się dlaczego jej przydzielono komnatę podczas gdy prawowity władca Gondoru, elficki książę i czarodziej Gandalf Biały spali jak zwykli wieśniacy. Gdy Elvira wkroczyła do sali usłyszała głos Gandalfa:

-Głupiec z niego ale w dalszym ciągu uczciwy. Nie powiedział Sauronowi nic o Frodzie ani o Pierścieniu. Mamy szczęście w nieszczęściu. Pippin ujrzał w Palantirze fragment planu nieprzyjaciela. Sauron chce uderzyć na Minas Tirith. Klęska w Helmowym Jarze uświadomiła mu prawdę.

Kobieta słysząc to poważnie się przestraszyła. Podeszła do Aragorna.

-Co to ma znaczyć?-zapytała szeptem nie chcąc, przeszkadzać w naradzie. Kobieta spotkała się z zimnym spojrzeniem ukochanego.

-Nie martw się o jego los. Wszytko z nim dobrze-powiedział oschle.

-...Sauron nie dopuści, żeby Śródziemie zjednoczyło się pod jednym sztandarem. Zrówna Minas Tirith z ziemią, żeby król nie powrócił na tron ludzi. Rohan musi być, w każdej chwili gotowy do wojny.

-Powiedz mi-rzekł Theoden-Dlaczego mamy ruszyć z pomocą tym którzy nie pomogli nam? Co jesteśmy im winni?

-Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji, królu Theodenie-stwierdziła pewnie Elvira-Gondor sam sobie nie da rady, a jeśli on upadnie to wraz z nim upadnie całe Śródziemie. Wszystkie królestwa a nawet takie krainy jak Shire. Nie wskórasz niczego stojąc to z założonymi rękami i wielką dumą jak Góra Przeznaczenia.

Theodena zatkało. Milczał lecz jego wyraz twarzy wskazywał na to, że był oburzony słowami Elviry. Koniec końców zapadła decyzja. Gandalf wraz z Pippinem mieli wyruszyli do Minas Tirith. Najgorzej przeżył to Merry.

-Pakowałem go w najgorsze tarapaty, ale zawsze go z nich wyciągałem-powiedział z bladym uśmiechem patrząc na odjeżdżającego przyjaciela-A teraz go nie ma...

-Nie martw się. Wszystkim będzie go nam bardzo brakować ale wiedz, że na pewno jeszcze się spotkacie a ta rozłąka nie będzie długo trwać-Elvira przytuliła Merry'ego.

-Dziękuję-powiedział hobbit a po jego policzku spłynęła łza.

                                                            ***

Za trzy dni mieli wyruszyć w drogę, na której końcu czekałaby bitwa od której zależałyby dalsze losy Śródziemia. Kobieta pragnęła spędzić ten czas z Aragornem. Kto wie czy obije wyszliby cało z tej bitwy. Odnalazła go na jednym z balkonów. Mężczyzna stał i patrzył w przestrzeń. Nie zauważył przybycia Elviry, której wydawało się że Obieżyświat miał szklane oczy.

I will never forget these daysNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ