30. Łaska dla grzesznicy

92 9 61
                                    

POLECAM PIOSENKĘ! THIS IS WAR!


-Powiemy ojcu prawdę?-odezwał się Eldarion.

-Jaką prawdę?-zapytała się Mearida.

-Tą o tobie i Nataleuszu, że... jesteście jego dziećmi...-odparł nieśmiało książkę.

-Nie. Jeszcze nie teraz. Niech to wszytko się uspokoi-odpowiedziała córka Elviry.

-Jak chcesz. W takim razie przedstawię cię jako wieśniaczkę, która zbiegła z lochów tej wiedźmy-zaproponował Eldarion no co księżniczka pokiwała głową.

***

-KTO JEST ZA TO ODPOWIEDZIALNY!?-ryknęła Velissa. Orion poczuł jak oddech Pani Ciemności czochra mu włosy a pojedyncze krople jej śliny spadają na jego twarz. Silił się na to by spojrzeć władczyni w oczy. Fioletowe tęczówki miały ten sam kolor co Aspectus, który zawsze spoczywał na piersiach Velissy i potrafiły człowieka przebić na wylot. Mężczyzna bał się, że wedrze się tym dzikim spojrzeniem do jego umysłu i zobaczy jak uwalnia Eldariona oraz Mearide.

-Nie mam pojęcia wasza wysokość. Orkowie którzy mieli ich pilnować zostali zabici-odpowiedział Orion. Velissa przyglądała mu się.

-W jaki sposób został zbity strażnik?-Pani Ciemności zaczęła chodzić wokół swojego doradcy-Udusili go? Utopili? Spalili? Zadźgali? Przebili serce sztyletem? Jakie rany odniósł ów ork?

Orion przełknął ślinę.

-Podejrzewam, że pozbawili go przytomności kamieniem a potem go jakoś zatłukli. Ciężko stwierdzić, wasza wysokość. Najbardziej zastanawia mnie jak wyszli z celi-odrzekł mężczyzna. Czy tak czuł się zdrajca rozmawiający z osobą, którą zdradził? Orion był pewien, że Velissa użyła swej mocy co robiła rzadko i odczytała jego myśli a teraz pragnie tylko popatrzeć jak kłamie. Pani Ciemności była zmartwiona tą stratą. -Mamy poważny problem, Orionie. Nie dostrzegłam jeszcze ze swojego balkonu by Aragorn jechał do nas wieży a spędzam dużo czasu na obserwowaniu okolicy. Jego smarkacz pewnie spotka się z nim lada dzień. Na dodatek Mearida! Niewdzięcznica! Jak ona śmiała uciec z tym śmieciem! Dziś podpisała na siebie wyrok. Jeśli jeszcze kiedyś ją spotkam zabije ją. Za zdradę trzeba karać!-królowa była wściekła a Orion czuł się tak jakby zaraz miał zemdleć.

-Każ osiodłać mi konia i zebrać wojsko. Nie będę czekać aż moje dzieci skończą osiemnaście lat. Dziś ruszymy na Gondor! Z całą siłą!

-Tak jest moja pani-Orion poszedł wykonać rozkaz. Idąc poczuł ulgę, że nie czuję już na sobie tych fioletowych tęczówek. Był też szczęśliwy. Domyślił się, że Velissa ze wściekłości ruszy z całą armią. Napisał to w liście do króla Gondoru oraz doradził Estelowi by wyznaczył mały oddział który przybędzie do Mrocznego Królestwa, zabije tych pojedynczych orków którzy zostali na straży, przejmie kilka armat i zaatakuje armię Velissy od tyłu oraz uwoli więźniów z podziemi Czarnej Wieży.

Pani Ciemności tym czasem zajrzała w głąb siebie by sprawdzić ile mocy jej zostało. Nie była pewna czy starczy na pokonanie armii ludzi, wysadzenie Minas Tirith w powietrze, następnie wykopanie dziury sięgającej prawie środka ziemi a na koniec uwolnienia Valdivirę z jej magicznego więzienia. Co do Valdiviry to dała Elvirze niewiele mocy gdyż sama była uwięziona. Niestety czarnowłosa miała tylko osiemnaście lat do rozporządzania tą mocą i uwolnienie swojej przełożonej inaczej straci całą magię raz na zawsze. Zmniejszenie Eomera, wyrwanie serca Arwenie oraz zbudowanie swojego państwa zabrało jej trochę magicznej siły, której już nie odzyska. Velissa pokochała samą obecność tej potęgi. Nie chciała jej stracić. Domyślała się ,że Valdivira prędzej ją zabije niż odda połowę swojej mocy i władzy ale Elvira żywiła nadzieję że Majarka okaże jej jednak litość.

I will never forget these daysWhere stories live. Discover now