~fortuna kołem się toczy~

105 9 75
                                    

Żywych jest już coraz mniej w Ardzie, zaś Domy Umarłych stają się przepełnione. Dochodzi do zamieszek wśród trupów. Nawzajem się przepychają i uniemożliwiają wejście do raju. Żyjący już nie walczą, chowają się w zakamarkach Śródziemia, zapominają o wartościach i zachowują się jak zwierzyna. Apokalipsa jest coraz bliżej. Oprócz Valdiviry są też trzy inne złe siły, kierowane pod wodzą największego, upadłego Majara. Nazwał się on Żniwiarzem, ponieważ tam gdzie się zjawi ze swoimi zastępami orków i innych obrzydliwych kreatur, tam wszelkie życie zostaje skoszone, niczym zboże w letnim słońcu. Mandos codziennie wychodzi walczyć ze złem, a potem próbuje przywrócić ład w Podziemiu. Elvira i inne oddane mu dusze dzielą się swoją energią, by wzmocnić Pana.

-To koniec - oznajmił pewnego dnia Mandos duszom, które dawały mu siły.

-Nie! Musimy walczyć do końca! Panie mój, nie poddawaj się! Odnajdź w sobie siły do dalszej bitwy. Jesteś Valarem! - mówiła Elvira.

-Nie tylko ja mam już dość. Wielcy jak ja też godzą się z losem. Najwyraźniej taka jest wola Eru Iluvatara. Czy godzi się nam sprzeciwiać Stwórcy? - zapytał Pan Podziemi.

Cisza.

-Tak więc możecie się rozejść dusze! Za wierną służbę zezwalam wam przejść na drugą stronę rzeki do raju. Nacieszcie się tym na co czekaliście tysiąclecia bo nie długo wtargnie tu Żniwiarz i wtedy nic nie zostanie z nas i tego miejsca - Mandos opadł na tron.

-Nie... - szepnęła Elvira, nie wierząc w to co się dzieje. Dusze zaczęły się rozchodzić.

-O wielki Mandosie! Panie Podziemi! Powiedz mi w takim po co walczyłam gdy żyłam? Po co ryzykowałam życie, skoro teraz świat zamierza się poddać? Dla wolności i miłość! Po to by przyszłe pokolenia nie musiał żyć w strachu, w jakim ja żyłam! Za Ardę i jej mieszkańców, których Eru tak pięknie wymyślił - Elvira wykrzyczała to wręcz ze łzami - Jak to się dzieje wasza wysokość, że tam w Śródziemiu, prości ludzie mieli w sobie więcej odwagi, uporu, nadziei, wiary niż bóstwa? Nie baliśmy się bólu ni śmierci! Walczyliśmy i umieraliśmy po kolei jak spadające jesienią liście!

-Ale teraz i twoi wieśniacy chowają się w jaskiniach niczym szczury! - huknął Manods. Jakim prawem jakaś dusza śmiała się mu sprzeciwiać! Valar był niesamowicie wściekły.

-Bo zostali tam sami! Bez żadnej pomocy! Zapomniani przez Valarów! Są słabi - odkrzyknęła Elvira. Pozostali umarli przypatrywali się tej kłótni z zapartym tchem. Czekali tylko aż ich pan zrobi coś buntowniczce.

-ZAMILCZ MARNA DUSZO! Wystarczy jedno moje słowo, jedno skinienie byś do końca świata spadła na same dno piekła! - wrzasnął Pan Podziemi.

-Wasza wysokość! Będąc na mękach widziałam wiele dusz, które zbłądziły w życiu ale miały dobre serce. Byli tacy jak ja, potężni wojownicy Śródziemia. Powołaj legion w którego skład będą wchodzić najlepsi z najgorszych. Niech inni Valarovie dadzą nam swoje błogosławieństwo. Chociaż tyle zróbcie! Niechaj i elfowie z Krain Nieśmiertelnych również dołączą do nas! Pokornie cię błagam o Madosie! Nie możemy pozwolić na zniszczenie Ardy! - kontynuowała kobieta.

-Muszę to przemyśleć - warknął Madnos.

-Nie ma czasu! Trzeba działać teraz! Już! - odrzekła Elvira. Wtedy Valar nie wytrzymał. Wstał ze swojego trony i chwycił swoją poddaną za szyję, podnosząc ją przy tym.

-Jesteś moją poddaną! Nie będziesz mnie pouczać! - krzyknął Pan Umarłych - Jeszcze jeden raz odezwiesz się do pozwolenia, a to będzie twój koniec!

I will never forget these daysHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin