Nienazwana, część 9.

11 0 0
                                    

Jesteś pewna, ze możesz zostac sama. Zwłaszcza teraz

Tak jestem pewna. Jestem już dużą dziewczynką i dam sobie radę. Nie możesz mnie pilnować całą dobę. Powinieneś coś zjeść.

Możesz jechać z nami.

Wiesz, że bym wam tylko przeszkadzała.

Jedź , baw się dobrze i wracaj do mnie jak najszybciej – powiedziałam, z czułością całując swego partnera w usta.


Pomimo wątpliwości Eryk pojechał na polowanie, wraz z moją rodziną.


Zostałam tylko z mamą.


Gdy już zniknęli, poszłam do pokoju i włączyłam telewizor.


Po chwili usłyszałam czyjeś kroki na dole.


Ja otworzę- zawołała radośnie mama, podchodząc do drzwi.


Nie otwieraj- krzyknęłam, mając złe przeczucia, lecz było już za późno.



Mojra odtrąciła z impetem moją mamę, która jak kukła poleciała wprost na ścianę.

Chyba o czymś zapomniałaś. Zapomniałaś trzymać się z daleka od mojego faceta. Widać, życie Ci nie miłe, więc oto jestem.

Odwróciłam się, chcąc jak najprędzej uciec, lecz błyskawicznie zjawiła się u szczytu schodów, chwytając mnie za ramię i popychając na sam dół wprost na podłogę.

Ostrzegałam Cię nie raz, byś trzymała swe łapska z dala od mojego Eryka, czy naprawdę życie jest Ci, aż tak nie miłe, że robisz wszystko, by je stracić – mówiła z niesmakiem, ściskając mnie za włosy i uderzając moją głową o parapet.


- To Tobie, się coś pomyliło, to mnie Eryk kocha i zawsze będzie. Pogódź się z tym. –

powiedziałam, gdy już udało mi się wyswobodzić, ocierając zakrwawiony nos i poobijaną rękę, musiałam przyznać, że ma stalowy uścisk.

- Nie doczekanie twoje – krzyknęła ukazując kły i rzucając się w moją stronę. Na szczęście w porę udało mi się odskoczyć.

Czego Ty własciwie chcesz, nie widzisz, że jesteś natrętna- zapytałam, chociaż znałam odpowiedź.

- Jak to czego zemsty i Eryka. I na twoje nieszczęście, wciąż stajesz mi na drodze, nie zamierzając się od niego odczepić.

Skierowała w moją stronę pięść, tym razem była szybsza i oberwałam prosto w podbródek.

To ty się od Niego odczep. Robisz się nudna.

Wkurzona za pomocą telekinezy skierowałam w kierunku Mojry wszystkie noże, znajdujące się w szufladzie w kuchni, jednak nic to nie dało i zdołałam ją tylko drasnąć w policzek, denerwując ją jeszcze bardziej.

Nie powinnaś była tego robiś. Nie powinnaś w ogóle stawać nam na drodze. Byłoby o wiele lepiej dla Ciebie. Ale teraz już dla ciebie za późno. - powiedziała, pocierając policzek, który po chwili się zagoił.

Jeśli tyle samo co przy mnie, mówiłaś przy Eryku, to już wiem dlaczego cię nie chcę.

Zamierzyła się jeszcze raz, lecz tym razem zapobiegłam spotkaniu swej twarzy z jej pięścią. Złapałam ją za nadgarstek i popchnęłam wprost na szafę stojącą w przedsionku.

Gdy tylko się podniosła, skoczyła w moją stronę, przygniatając mnie do ściany i przyduszając mnie łokciem.

Chwyciła mnie za szyję i uniosła do góry, po czym rzuciła mnie wprost na szklany stolik, który natychmiast pękł pod moim ciężarem. Wyciągnełam ułamek szkła z uda, po czym ostatkiem sił wbiłam go prosto w szyję Mojry. 

Miałam chwilę na ucieczkę. 

Wyszłam z domu.

Było już ciemno, z czoła leciała mi krew, zamazując widoczność, udało mi się jednak dostrzec z oddali jadący samochód.

Kuśtykając i machając zbliżyłam się w stronę świateł, cały czas prosząc by kierowca się zatrzymał.

Ten jednak wyminął mnie gwałtownie i odjechał. Zostawiając na pastwę losu, pośrodku ulicy.

Odwróciłam się, tuż za mną stała Mojra.

To zabawne jak kruche jest życie, tak łatwo jest je odebrać- powiedziała tylko, wgryzając mi się w szyję.

Upadłam, pogrążając się coraz bardziej w ciemnościach.


Ciemność powoli słabła, z oddali dostrzegłam niewyraźne światło.

Zmierzałam w jego stronę i cały ból malał z każdym krokiem.

Wróć do mnie – usłyszałam z oddali, czyjś znajomy głos, gdy byłam na tyle blisko, że padające promienie zaczęły mnie oślepiać.

Znajomy, kojący głos, sprawił, że nie mogłam iść dalej. Zawróciłam. Otworzyłam z trudem obolałe oczy, i ujrzałam jego uśmiech, który natychmiast odwzajemniłam, pomimo ucisku w krtani.

Widziałam światło, zmierzałam w jego stronę i gdy usłyszałam twój głos, już nie mogłam dalej ku niemu podążać. Chciałam podążać za Tobą – powiedziałam ochrypniętym głosem, jednak ciągle żyłam.

Cieszę się, że jeszcze zdołałem cię przy sobie zatrzymać i jeszcze nie odeszłaś za daleko, zbyt daleko, by zawrócić.

Dziękuję , że zostałeś przy mnie , by mnie zatrzymać.

Gdybym nie zdołał Cię zatrzymać, wówczas poszedłbym za Tobą, przecież wiesz, że zawsze pójdę za Tobą, wyznał, układając swój policzek na poduszce, tuz obok mojego.

Wciąż byliśmy razem.









To nie zbrodnia Cię kochać. Druga część Rodu wampirów.Where stories live. Discover now