- Dobrze, teraz naciśnij cięciwę, wstrzymaj oddech, wytęż wzrok i wypuśś strzałę. - doradzał Bartek, poprawiając moją postawę.
Po ostatnich wydarzeniach z Mojrą i cudownym oszukaniu śmierci poprosiłam Bartka, aby nauczył mnie walczyć i strzelać z łuku. Miałam nadzieję, że w ten sposób już nikt mnie nie zakoczy.
Wykonałam polecenie Bartka i wystrzeliłam strzałę, która poszybowala i trafiła wprost w środek tarczy.
- Widziałeś to? Trafiłam za pierwszym razem. - zapytałam z dumą i niedowierzaniem. - Jestem genialna.
- Widziałem i nigdy w to nie wątpilem - wyraził Bartek swe uznanie, uśmiechając się do mnie szeroko.
- Dziękuje - powiedziałam z wdzięcznością, jednocześnie przytulajac się do Bartka.
Ten ogarnął mi włosy za ucho i obejmując dłonią mój podbródek nachylil się, by mnie pocałować.
Nie protestowałam, tylko w nagłym uniesieniu impulsywnie odwzajemniłam pocałunek.
- Chyba przeszkadzam .
Usłyszałam po chwili słowa Eryka, na ich dźwięk, odsunęłam się od Bartka jak oparzona trafiając wzrokiem na rozżalone spojrzenie Eryka.
- To nie tak jak myślisz. - powiedziałam placzliwie.
- A jak? Wiem co widziałem, zresztą jak chcesz możesz wrócić do swoich zajęć i przyjemności mnie to już nie dotyczy. Ty mnie nie dotyczysz. - powiedział z żalem, odchodząc.
- Eryk proszę Cię, nie odchodz. Wszystko, Ci wyjaśnię. Czemu stoisz jak słup soli, zrób coś- naskoczyłam na Bartka zła na niego i jednocześnie na siebie. Gdybym wiedziała, że to tak się skończy nigdy nie wpadłabym na ten durny pomysł z nauką walki.
- Idź za nim.
- Ale...
- No idź. - krzyknął Bartek, byłam pewna, że to najwłaściwsza decyzja i tak też zrobiłam.
Pozostawało mi jeszcze tylko mieć nadzieję, że uda mi się dogonić Eryka, że jeszcze nie jest za późno.
- Eryk. Proszę Cię, odezwij się. Możesz mnie ochrzanić, tylko pokaż się. Wiem, że zasłużyłam na najgorsze. Wybacz.
- Nie zdajesz sobie sprawy jak wiele złego uczyniłaś tym pocałunkiem.
Wiem, że Cię zawiodłam i przepraszam, to był tylko jeden niewinny pocałunek.
- Ten jeden pocałunek zniszczył moje zaufanie do Ciebie. I uderzył w to, co jest dla mnie najcenniejsze. W moją miłość do Ciebie.
- Naprawde nie chciałam Cię zranić, możesz mnie uderzyć i zwyzywać, zasłużyłam. Tylko proszę nie patrz, już na mnie w ten sposób.
-Wiesz, że nie mógłbym nic zrobić przeciwko Tobie. Za bardzo Cię kocham, by Cię skrzywdzić.
- Więc wybacz mi, a obiecuję, że dzisiejsze wydarzenia, nigdy się nie powtórzą. - przyrzekłam, zbliżając się do Eryka.
- Nawet nie wiesz co ze mną robisz. Z miłości jestem w stanie zrobić dla Ciebie wszystko, wszystko wybaczyć. Nawet nie umiem się na Ciebie porządnie pogniewać. Jesteś moją największą słabością. - wyznał, poddając się pocałunkom.
Dla mnie też był moją największą słabością, jednocześnie dodając mi siły do zmierzenia się z każdą przeciwnością losu. Był sensem mej codzienności. Sensem mej miłości.
![](https://img.wattpad.com/cover/164413604-288-k431633.jpg)
YOU ARE READING
To nie zbrodnia Cię kochać. Druga część Rodu wampirów.
FantasyJak wiele zniesie zakochany człowiek. Jak długo przetrwa. A co jesli, jest on w połowie wampirem?