49

3.6K 182 3
                                    

Upewnij się, że czytałaś poprzedni, dodałam go w nocy :)

Piątek, 07:40

Weszłam do kuchni z plecakiem zawieszonym na ramię. Ze zdziwieniem zauważyłam, że w kuchni siedzi tylko ojciec, który pije kawę oraz czyta gazetę jak to ma w zwyczaju. Natomiast nigdzie nie widzę swojej rodzicielki, która zawsze o tej porze szykowała śniadanie dla Isaaka.

- Hej tato. - Przywitałam się ale ojciec nawet nie podniósł głowy. Westchnęłam głośno opadając na krzesło na przeciw niego. Zauważyłam, że drgnął mu mięsień - Serio? Ignorujesz mnie już od tygodnia. - Powiedziałam ze słyszalnym żalem.

Pociągnął łyka kawy ze swojego ogromnego kubka. Brak jakiejkolwiek reakcji. Równie dobrze mogłoby mnie tu nie być.

Poczułam jak wzbierają we mnie emocje i nie wiele myśląc wyrwałam mu gazetę oraz przewróciłam kawę.

Podobno jestem zbyt impulsywna po matce.

- Przestań zachowywać się jak naburmuszone dziecko! - Wrzasnęłam a starszy Hemmings poderwał się na proste nogi.

- Ja zachowuję się jak dziecko? - Zaśmiał się wskazując na bałagan, który powstał z moją pomocą.

Przez kilka dni zbierało się na burze i chyba właśnie przyszedł moment wyładowania.

- Tak! - Odparowałam po prostu. - Ignorujesz mnie! Nawet nie próbowałeś ze mną porozmawiać! - Łzy zaczęły płynąc mi po twarzy. Pospiesznie wytarłam je ręką. - Jestem twoją córką! A ty nawet nie próbowałeś! - Załkałam na maksa już rozpłakana. - Nie masz pojęcia jakie okrucieństwa wyrządziła mi ta dziewczyna. - Usiadłam na kafelkach łapiąc się za ramiona.

Poczułam jak obejmują mnie silne ręce i zaraz znalazłam się na kolanach u taty. Przytulił moją głowę do swojej klatki piersiowej.

- Już, spokojnie. - Zaczął mną kołysać jak małym dzieckiem ale nie przeszkadza mi to. Potrzebowałam tego.

- Na prawdę mi przykro, że zachowałeś się w taki sposób. - Wychrypiałam. - Zawiodłeś mnie tato. - Oznajmiłam patrząc mu w oczy.

Przyjął to chyba jako ogromny cios. Zamknął oczy oraz wykrzywił twarz.

- Po prostu... Kiedy usłyszałem, że moja córka... - Spojrzał na mnie łapiąc moją twarz w dłonie. - Moja mała córeczka, prawie naga, złamała swojej najlepszej przyjaciółce nos... - Westchnął głośno. - Wybacz mi. - Dopowiedział.

Dylan mnie poinformował o tym, że opowiedział rodzicom o świństwach jakie wyrządza mi była przyjaciółka.

Oczywiście byłam ogromnie rozczarowana, że żadne z nich się nie pofatygowało aby do mnie przyjść i porozmawiać.

Brat mi wyjaśnił, że nie mieli pojęcia jak. Obwiniali się nawzajem, że niczego nie zauważyli oraz, że tak mnie potraktowali.

No i jak wiadomo, osobnik który mnie spłodził sam dalej zachowuje się jak duże dziecko. Pewnie milczał bo nie miał pojęcia jak to wszystko sobie wyjaśnić.

Uśmiechnęłam się przez łzy. Traktuje tatę jak przyjaciela. To, że ze mną nie rozmawiał było koszmarne.

- Przepraszam, że nic nie wspominałam o tym jak traktuje mnie Nicole nie chciałam abyś się za dużo martwił.

Pogładził mnie ręką po głowie.

- Jesteś totalnie jak twoja mama. - Przyznał a ja spojrzałam na niego pytająco.

- Pięć miesięcy ukrywałam przed nim, że zaszłam w ciążę z Dylanem. - Usłyszeliśmy za sobą głos Rosalie.

Podeszła do nas po czym ukucnęła patrząc na nas z lekkim uśmiechem.

- Nie chciała psuć mi kariery. - Wywrócił oczami tata a mama zaśmiała się na to wspomnienie. - Mam wrażenie, że uważacie mnie za dużego mięczaka skoro nie chcecie mnie informować o tak ważnych sprawach bo ‚ mógłbym sobie nie poradzić' czy coś. - Pokazał w powietrzu cudzysłów wypowiadając ostatnie słowa.

- Co tu się dzieje? - Usłyszeliśmy głos Dylana. No tak nie codziennie widuje na podłodze większą połowę swojej rodziny, która płacze oraz się przytula a dookoła walają się resztki kubka a podłoga jest cała zalane jego zawartością.

- Właściwie to już nic. - Powiedziałam wstając. - Idę do szkoły.

- Zawiozę cię. Nie spieszy mi się dziś do pracy. - Zaoferował się ojciec idąc w moje ślady.

- Teraz będzie nadopiekuńczy. - Wyszeptała mama wywracając oczami. - Dylan, kochanie. Posprzątasz? Jestem już spóźniona.

Pośpiesznie wyszliśmy z kuchni akurat trafiając na Isaaka, który dzierży zbyt duży jak na jego posturę plecak.

- To co, jedziemy? - Spytał zaspany a my szybko wyprowadziliśmy go z domu.

Love you LydiaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang