87

2.2K 136 29
                                    

Leżę na brzuchu na kanapie w salonie patrząc w beznadziejne posty na portalu społecznościowym znanym wszystkim jako Facebook. Przygryzam lekko wargę nie mogąc się skupić na tym co miga mi przed oczami.

Z jękiem odrzuciłam telefon na bok i uderzyłam czołem w poduszkę.

Jak mogłaś palnąć taką głupotę?

Uderzyłam się dłonią w czoło marząc aby mieć zanik pamięci byle tylko przestać czuć wszechogarniające mnie zażenowanie.

Totalna idiotka.

Spojrzałam na stół w poszukiwaniu pilota od telewizora mając nadzieje, że może chociaż on odciągnie moje myśli od mojego beznadziejnego życia.

Jutro sprawdzian z biologii przemknęło mi przez głowę.

Następna myśl nie jest zbyt ładna i na pewno żaden rodzic nie byłby dumny ale szczerze mówiąc to w tym momencie mam w to wyjebane.

Pieprzyć biologię.

Pieprzyć Sofie.

Pchnęłam stół stopą w przypływie złości.

Pieprzyć Dylana!

Zaraz jednak poczułam, że robię się czerwona na złośliwą myśl, że tego ostatniego to na prawdę bym chciała.

Matko, zaraz oszaleje.

Jak tak dalej pójdzie to rodzice będą musieli mnie wysłać do psychiatryka i będę mieszkać w pokoju bez klamek a z moich trampek wyciągną sznurówki abym przypadkiem sobie czegoś nie zrobiła.

Wywracając oczami na targające mną emocje chwyciłam w końcu za pilot i zaczęłam skakać z kanału na kanał.

Oczywiście nie znalazłam dosłownie nic wartego uwagi dlatego tez wylądowałam na Animal Planet.


- Fuj! Obśliniła poduszkę. - Poczułam jak ktoś szturcha mnie palcem w czoło. - Myślisz, że żyje? - W głosie Isaaca słychać wyraźne przerażenie przez co parsknęłam śmiechem.

Otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam ręką twarz w tym stróżkę śliny aż w końcu obraz wyostrzył mi się na tyle, że ujrzałam przed sobą moją dwójkę braci.

- Trzymaj! - Krzyknął Dylan w momencie kiedy dostałam czymś w twarz.

Złapałam owe coś w dłonie jak się okazało są to chusteczki.

Lekko zażenowana podziękowałam i wytarłam się jeszcze raz tyle, że tym razem bardziej jak ktoś cywilizowany.

Chusteczkę zgniotłam i wcisnęłam do kieszeni spodenek, w które wskoczyłam jak tylko przekroczyłam próg domu.

- Wow, wyglądałaś jak aniołek. - Rzucił  Will szczerząc się szeroko. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że w salonie jest trochę więcej osób.

Od razu spiekłam buraka przeczesując jednocześnie bałagan na swojej głowie. Mam wrażenie, że włosy sterczą mi na wszystkie możliwe strony.

Czy w naszym domu kiedykolwiek będę miała trochę prywatności? Odnoszę wrażenie, że kumple Dylana spędzają u nas więcej czasu niż w swoich domach. Może nasza matka powinna ich wszystkich zaadoptować? Mimowolnie się skrzywiłam na ten pomysł przypominając sobie, że całowałam się właściwie z obydwoma bliźniakami. Matko ale ze mnie szmata. Tata na pewno byłby dumny ze swojej córki.

- Chyba jak bezdomna. - Ryknął w odpowiedzi śmiechem mój starszy brat a ja nie mogąc się powstrzymać rzuciłam go poduszką prosto w twarz.

- Niezły cel Hemmings. - Zagwizdał Haris rzucając się na wolny fotel.

Cole wsunął się na miejsce obok mnie.

Jakże by inaczej. Pomyślałam wywracając oczami.

I nagle napłynęła do mojego mózgu pewna myśl. Od kiedy jestem dla niego taka...yyyy... Chłodna?

Od kiedy jego brat ma cię gdzieś i Cole Sprouse to jedyny, który się tobą interesuje.

Dylan wyciągnął sobie właśnie piwo z lodówki i oparł się tyłkiem o kuchenną wyspę przyglądając mi się tym nieodgadnionym wzrokiem. Mam dość tego jego spojrzenia.

- Jak tam kot? - Wypalił Cole a jego brat uniósł do góry brwi doskonale zdając sobie sprawę z mojego kłamstwa.

- Mamy kota? - Zapiszczał Isaac.

- Kota? Przecież Lydia ma uczulenie. - Odparł w tym samym momencie Dylan Hemmings.

Spojrzałam na swoje rodzeństwo wzrokiem typu ‚zabiję was'. Zero wsparcia.

Uśmiechnęłam się nieco głupawo do swojego rozmówcy i lekko wzruszyłam ramionami.

- Właśnie...- Zaczęłam szukając w głowie odpowiednich słów, które udobruchały by Cole'a i ukryły to, że powiedziałam nieprawdę. - Zapomnieliśmy o moim uczuleniu, musieliśmy oddać. - Wygięłam usta w podkówkę jednocześnie rzucając spojrzenie starszemu Hemmingsowi ‚nawet nie próbuj'. 

Will wybuchnął śmiechem na swoim miejscu doskonale wiedząc co się dzieje. Fajnie, że chociaż on dobrze się bawi.

Przeniosłam z niego spojrzenie na blondyna, który dalej okupuje wyspę. Drapie się właśnie po brodzie w sposób jakby chciał ukryć uśmiech, który ciśnie mu się na usta.

- A no tak, tak właśnie było. - Palnął na prawdę debilnym tonem Dylan Hemmings. Chyba jednak wolałam, kiedy mnie nie wspierał.

Isaac przyjrzał mi się badawczo nie bardzo pojmując co się dzieje a ja natomiast zaśmiałam się w nieco żenujący sposób.

Love you LydiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz