91

2.2K 151 45
                                    

Nałożyłam właśnie podkład na twarz i sprawdzam teraz w lusterku czy równomiernie go rozprowadziłam.

Spojrzałam na telefon, który się podświetlił przez powiadomienie, które pokazało się na wyswietlaczu.

Z zaskoczenia uniosłam brwi patrząc na dzisiejszą datę.

Piątek, pierwszy dzień lutego.

Nie mam pojęcia kiedy zdążył minąć styczeń. Cały czas mam wrażenie, że moje urodziny jak i bliźniaków były dosłownie tydzień temu.

Na myśl o blondynach coś ścisnęło mnie w klatce piersiowej. Szczególnie na myśl o jednej konkretnej osobie.

Z Dylanem Sprouse'm nie rozmawiam od przeszło dwóch tygodni. Chłopak w dalszym ciągu kręci się z Sofią Vega obdarzając ją namiętnymi pocałunkami czy chociażby delikatnymi całusami w czoło.

Za każdym razem kiedy ją przytula czuję jakby coś nie pozwalało mi oddychać.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to moja wina. Ciągle zwodziłam Cole'a, dawałam mu się przytulać oraz całować, pozwalałam mu spędzać ze mną czas sam na sam. Może wtedy nie do końca wiedziałam czego pragnę ale to w niczym mnie nie rozgrzesza.

Teraz kiedy nie mam kontaktu z Dylanem a moja relacja z Cole'm się rozluźniła i jesteśmy już właściwie na płaszczyźnie przyjaźni ( choć nie jestem do końca pewna czy działa to w obie strony ponieważ jeszcze nie raz przyłapuje chłopaka jak patrzy na mnie tęsknym wzrokiem ) to wiem co chciałabym osiągnąć, ale nie bardzo przychodzi mi do głowy jak. W końcu istnieje ta cała Sofia i w ogóle.

Jak zwykle na myśl o niej wywróciłam oczami do swojego odbicia w lustrze i skończyłam tuszować rzęsy.

Potrząsnęłam trochę głową aby sprawdzić jak trzyma się moja fryzura ale wygląda na to, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Dzisiaj początek weekendu i zostałam jak zwykle namówiona przez Valerię na imprezę.

Co do samej Valeri - myślę, a nawet jestem właściwie tego pewna, że przyjaciółka coś przede mną ukrywa.

Ciagle z kimś esemesuje, uśmiecha się pod nosem i buja w obłokach. Jest kompletnie rozkojarzona i mało ostatnio mówi co w jej przypadku jest niesamowite ponieważ Val żyje po to aby mówić. A tymczasem to ja mówię a ona udaje, że mnie słucha.

Mam nadzieję, że dzisiaj wieczorem będzie lepiej i będziemy się po prostu dobrze bawić nawet jeśli w takim miejscu.

Naciągnęłam na siebie czarną obcisłą sukienkę i przygładzam teraz materiał aby dobrze układał się na moim ciele.

Dobra, okej, jest ładnie. Pomyślałam patrząc w lustro jednocześnie przekrzywiając głowę.

Wzięłam torebkę, którą zawiesiłam wcześniej na krześle, wrzuciłam do niej błyszczyk i przewiesiłam ją sobie przez ramię.

Wyszłam z pokoju w tym samym momencie co mój starszy brat.

Uniósł z uznaniem brwi gwizdając.

- Wow! - Krzyknął uśmiechając się szeroko. - Wyglądasz świetnie! - Ten entuzjazm jest za duży nawet jak na niego, zmrużyłam oczy przypatrując się jego twarzy.

- Co jest? - Spytałam podejrzliwie.

- Co ma być? - Odpowiedział pytaniem uśmiechając się głupkowato. Oczy mu błyszczą przez co od razu domyśliłam się co jest grane.

- Jesteś pijany. - Parsknęłam a jego uśmiech się poszerzył.

- Tylko tyle. - Wyciągnął rękę przed moja twarz i pokazał na palcach małą wielkość a ja postukałam się w czoło.

- A tu mi rośnie kaktus. - Pokazałam co go rozbawiło. - Pijesz sam? - Zainteresowałam się.

- Nie. - Pokręcił głową. - Z kolegami, dokąd się wybierasz?

- Impreza. - Odparłam krótko a mój brat wyraźnie się ucieszył.

- Świetnie. - Klasnął w dłonie. - Jedziemy z tobą!

- Nie mo...- Nie dał mi dokończyć ponieważ już zdążył ponownie otworzyć drzwi do swojego pokoju i krzyknąć do swoich kompanów aby ruszyli tyłki.

Po chwili koło niego zmaterializowało się trzech chłopaków.

Will Haris, Cole Sprouse oraz Dylan Sprouse.

Ten ostatni sunie spojrzeniem po moim ciele przez co na moją twarz raptownie wypłynęła czerwień.

- Hemmings ale się wylaszczyłaś! - Will jak zwykle nie mógł się powstrzymać od komentarzy na temat wyglądu dziewczyny co u niego jest całkowicie normalne dlatego postanowiłam to zignorować.

- Dobra, chodźcie. - Mruknęłam i skierowałam się przed dom gdzie już czeka na mnie Uber.

Mój przygłupi brat zajął miejsce obok kierowcy a ja trafiłam do tylu gdzie cisnę się w cztery osoby. Czy to w ogóle legalne? Ten samochód jest dla pięciu osób a nie sześciu. Kierowcy to najwyraźniej nie przeszkadza ponieważ zaraz włączył się do ruchu.

Utkwiłam wzrok w przedniej szybie nie bardzo wiedząc jak się zachować. Dziwnym trafem siedzę pomiędzy bliźniakami Sprouse. Życie na prawdę musi mnie nienawidzieć.

Ruch dzisiaj jest spory i dlatego też dopiero po trzydziestu minutach dotarliśmy na miejsce. Po trzydziestu minutach męczarni.

Spojrzałam na dom, w którym odbywa się dzisiejsza impreza a do mojej głowy zaczęły się cisnąć liczne wspomnienia.

Kiedy przyjaźniłam się jeszcze z Nicole spędzałam tutaj na prawdę dużo czasu. Praktycznie każdy weekend oraz często też w tygodniu.

Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do wejścia.

Spojrzałam na wycieraczkę z napisem ‚Welcome' i przełknęłam głośno ślinę.

Nie rozumiem dlaczego Valeria namawiała mnie na przyjście na imprezę gdzie gospodarzem jest Josh i nierozumienia również dlaczego dałam się na to namówić.

Spojrzałam na Dylana, który stoi po mojej prawej stronie. Chłopak zauważył to i uniósł brew krzyżując ze mną spojrzenie.

Cała się spięłam.

Jego usta wykrzywiły się w dziwnym uśmiechu, który nie dotknął jego oczu.

Chciałabym wiedzieć co się dzieje w jego głowie.

Odwróciłam się od niego nie mogąc tego dłużej wytrzymać ale i też dlatego, że muszę napisać przyjaciółce, że już jestem.

Drzwi się otworzyły, w których przywitała nas moja ulubiona para.

To będzie ciekawa noc nie ma co.


Przepraszam, że tyle czekaliście!!!! Ale kompletnie nie miałam żadnego najmniejszego pomysłu na jakikolwiek rozdział :( mam nadzieje, że mi wybaczanie i podoba wam się to co udało mi się wypocić.
Liczę na wasze komentarze oraz gwiazdki ponieważ im więcej tego tym więcej osób zobaczy opowiadanie, z góry dziękuję bardzo i do następnego ❤️

Love you LydiaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora