Wczorajszy dzień skończył się tak dobrze. No dobra na to się zanosiło. Już wyjaśniam o co chodzi.
To był bardzo męczący dzień. Najpierw ból głowy, przygotowania do imprezy, a później sam jej przebieg. Normalnie padam.
Goście wyszli koło 20:30, no czyli koło półgodziny temu.
Wstaję z kanapy, z ziewnięciem.
- Idę spać - informuję rodziców i wychodzę z pokoju.
Umyta kładę się na łóżku. Gaszę lampkę i sięgam po telefon aby sprawdzić godzinę. 21:16
Już mam odkładać telefon kiedy dostaje wiadomość z nieznanego numeru.
Od NIEZNAJOMY:
Dobranoc. Miłych snów.
HarryJa już śnie czy co?
Zmieniam szybko nazwę i odpisuję.
Do HARRY: Dobranoc Harry
Ludzie aż mi się gorąco zrobiło. Aż sobie chyba okno otworzę.
Wstaję powoli, podchodzę do okna i odsuwam zasłony. Więc tak, na wstępie powiem. To nie tak, że ja się będę gapić, bo to nie jest daleko. Góra 20 metrów a ja tak słabego wzroku nie mam, plus nikt nie zabroni mi stać w moim oknie i przez nie patrzeć, a że sobie nawet rolet nie kupi to już nie mój problem, ale serio? Musi chodzić po pokoju w samych gaciach?
- O Boże - zaczynam się śmiać.
Zaczął tańczyć przed lustrem.
Odwraca się i ..... Zauważa mnie. Sięga po telefon.On do mnie dzwoni? I to na messengerze?
- Nie ładnie tak ludzi podglądać - mówi.
- Mam cię na Fejsie? A no tak zapomniałam cię usunąć. A tak poza tym to kup sobie rolety. A tak w ogóle to fajnie tańczysz - zaczynam się śmiać.
- Przecież wiem. Jak chcesz to mogę tak dla ciebie zatańczyć.
- Chyba w twoich snach, a i weź się ubierz bo zaraz rzygnę.
- Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało - mówi patrząc na mnie przez okno.
- Dobra idę spać.
- I co zgasiło? Zagięło? Zatkało?
- Jeszcze jedno takie coś i cię zablokuje.
- Wiesz co? Nigdy odkąd się malujesz nie widziałem cię bez makijażu - mówi, patrząc na mnie przez telefon.
- Ło. No widzisz kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Idę spać - rozłączam się
Carrie: Ps mnie nigdy nie zagina
************************************
Budzi mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Zabije tego kto pisze do mnie tak wcześnie.Krasnal: zbieraj dupsko za dziesięć minut jesteśmy u cb
Pasztecioch: a weź i daj mi spać
Pasztecioch: branoc
Hemm: będziesz narzekała że nie możesz się wyrobić
Pasztecioch: spokojna twoja rozczochrana
Krasnal: on i rozczochrana? Pff dzisiaj stał przed lustrem prawie półgodziny
Krasnal: ała powiedz mu coś bije mnie! Przemoc w rodzinie!
Dostaje po kilku sekundach.
Pasztecioch: obaj się ogarnijcie
- Jesteśmy - mówi, a raczej krzyczy Louis.
- Zajebiście, a teraz dajcie mi spać - przykrywam się szczelniej.
- Wstawaj bo się spóźnisz - mówi Luke.
Po chwili czuję jak ktoś zdziera ze mnie moją kołdrę.
- Luke! Louis! Zabije was wy małpy powalone! - odwracam się w ich stronę.
W moim pokoju nie tylko stoją te małpiszony ale i Harry razem z Jane. Zabije normalnie.
- Jane, Harry możecie im przywalić ode mnie?
Moi przyjaciele zaczynają się śmiać.
- I z czego tak rżycie? - pytam zirytowana.
- Z ciebie - mówi Lou.
Oj grabisz sobie Tomlinson, grabisz sobie.
- O mój podkoszulek - tak to twoja podkoszulka, ale dlaczego mi to robisz? - No co? - pyta gdy każdy zaczyna się na niego patrzeć.
- Nic Tomo, nic - przykładam rękę do czoła - Więc no jeżeli już wstałam to może byście chłopaki wyszli bo bym się chciała ubrać.
- Ale wiesz my możemy sobie tu posie...
- Nie kończ tego bo dostaniesz poduszką - ostrzegam go.
- Okej. Louisie, Haroldzie wychodzimy - mówi poważnie i wychodzi a za nim pozostała dwójka.
- Jak tam? - pytam wstając z łóżka.
- Dobrze, a u ciebie?
- Poza tym, że zostałam wyciągnięta z łóżka ooo - biorę telefon i sprawdzam godzinę - Czemu obudziliście mnie tak późno?
- Była 7:20. To ty się gramoliłaś i nie wstawałaś przez ten czas kiedy tu szliśmy.
- Dobra mniejsza o to - wychodzę z pokoju i krzyczę na dół - Lou! Luke! Zróbcie mi płatki!
- Już się robi - odkrzykuje Tomo.
Wracam do pokoju i wyciągam jeansy i bordową bluzę. Z komody biorę bieliznę i idę szybko do łazienki. Na twarz nakładam tylko korektor. Ubieram się z prędkością światła i wychodzę. Pakuję potrzebne rzeczy do plecaka i razem z Jane schodzimy na dół.
Wchodzę do kuchni gdzie Lou wsypuje płatki do miski. Z salonu słychać śmiechy i rozmowy.
- .... a tu miała trzynaście lat i pierwszy raz się pomalowała - kolejny śmiech - a tu...... - wbiegam szybko do salonu i wydzieram mu telefon z ręki.
- Ty śmierdząca gnido! - zaczynam przeglądając zdjęcia. Każde w jakiś sposób mnie ośmieszające - Miałeś to usunąć! - podchodzę do niego bliżej i uderzam w ramie.
- Ała!
- Dobrze ci tak!. Nie będziesz mnie przy Harrym ośmieszał! Jeżeli zjem i choć jedno z tych zdjęć nadal będzie na twoim telefonie to pokaże Jane i Harry'emu coś o wiele gorszego - uśmiecham się do niego wymownie.
- O nie! Miałaś te zdjęcia usunąć!
- A ty te i co zrobiłeś to? Więc usuwaj te zdjęcia, albo świat ujrzy Luke'a Hemmings'a w... - szybko wstaje i zatyka mi buzię ręką.
Robię szybko krok w tył i mówię głośno.
- Albo świat ujrzy Luke'a Hemmings'a w ślubnej sukni mojej matki.
- Zabiję cię! - słyszę cicho zagłuszone przez śmiechy innych.
Dobrej nocy xx
CZYTASZ
Zakład/✔️
RomanceNAJPIERW PRZECZYTAJ ROZDZIAŁ "UWAGA" i "UWAGA 2" Dużo przekleństw, oraz nadmierna ilość cringe'u🙂 ©️_just_my_story_