1.25

3.1K 84 3
                                    

Carrie

- Moi rodzice wyjeżdżają, a przyjeżdża Zayn - informuje Payne - Co ej na to żeby zrobić małą imprezę?

- Jestem za - pierwszy odzywa się Jake.

- Ja też - dodaje Lou.

- I ja - na końcu wypowiada się Luke.

- A wy dziewczyny? - pyta z uśmiechem.

- Mogę przyjść.

- No nie wiem - mówię niepewna.

- Wymiękasz? - rzuca Colton.

- Nie po prostu chcia....

- Czyli tak - nie daje mi dokończyć.

- No dobra, a kto to Zayn? - dopytuję.

- Kuzyn. Jest spoko, więc nie ma się czym martwić.

Kiwam głową w odpowiedzi. Ludzie za często mi się to zdarza.

- Okej - wzdycham - To o której mam być?

- Po dwudziestej.



- Gdzie się wybierasz? - do pokoju wchodzi tata.

Fajnie, że nie puka. Ach ta prywatność.

- Do kolegi - odpowiadam.

- Znam go?

- Nie - przewracam oczami.

- W takim stroju? - pokazuje na moją sukienkę.

- Tak.

- Nie za krótka? - siada na łóżku.

Spoglądam na niego w toaletowym lustrze.

- Jestem już dorosła, więc nie.

- Nie odbieraj tego jako ataku, czy krytyki. Martwię się o ciebie. Wiesz ile zboczeńców chodzi w tych czasach po ulicach?

- Będę z Lou i Luke'm, a tak poza tym co wam się zebrało na takie troszczenie? Najpierw mama, teraz ty.

- Rozmawialiśmy z mamą niedawno, że spędzamy ze sobą za mało czasu i chcielibyśmy to jakoś zmienić.

- Nie sądzisz, że już trochę za późno? - odwracam się do niego.

- Lepiej późno niż wcale - pociera nerwowo kark.

- Mam osiemnaście lat i dopiero teraz to sobie uświadomiłeś? Gdzie byłeś rok temu, dwa lata temu, pięć czy nawet dziesięć? W pracy, ja siedziałam tu z opiekunką i trójką przyjaciół, bo razem z mamą mieliście mnie w tyłku. Siedziałeś w firmie od rana do wieczora. Wiesz o mnie cokolwiek?

- Jasne, że tak - odpowiada od razu.

- W takim razie jaki jest mój ulubiony kolor i jak złamałam sobie nogę?

Zastanawia się przez chwilę.

- Różowy, a przewróciłaś się na rowerze - bardziej pyta niż mówi.

- Znasz mnie tak? - śmieję się z goryczą i wstaje z miejsca - Od małego do teraz zawsze twierdziłam, że nie mam ulubionego koloru. Nie złamałam nogi tylko rękę jeżdżąc na łyżwach, ale skóra ty to możesz wiedzieć, skoro nigdy nie było cię w domu - kończę ze łzą spływającą po policzku.

Wycieram ją szybko ze złością i wychodzę zostawiając zasmuconego ojca samego.

Przesadziłaś - odpycham szybko tą myśl. Wcale nie przesadziłam. Kiedyś napisałam lis do Mikołaja. Jedyną rzeczą, o którą poprosiłam to rodzice w domu i co? Nawet to nic nie dało. Nawet kiedy dowiedziałam się, że brodaty staruszek nie istnieje, nic się nie zmieniło.

Zakład/✔️Where stories live. Discover now