Carrie
- Moi rodzice wyjeżdżają, a przyjeżdża Zayn - informuje Payne - Co ej na to żeby zrobić małą imprezę?
- Jestem za - pierwszy odzywa się Jake.
- Ja też - dodaje Lou.
- I ja - na końcu wypowiada się Luke.
- A wy dziewczyny? - pyta z uśmiechem.
- Mogę przyjść.
- No nie wiem - mówię niepewna.
- Wymiękasz? - rzuca Colton.
- Nie po prostu chcia....
- Czyli tak - nie daje mi dokończyć.
- No dobra, a kto to Zayn? - dopytuję.
- Kuzyn. Jest spoko, więc nie ma się czym martwić.
Kiwam głową w odpowiedzi. Ludzie za często mi się to zdarza.
- Okej - wzdycham - To o której mam być?
- Po dwudziestej.
- Gdzie się wybierasz? - do pokoju wchodzi tata.
Fajnie, że nie puka. Ach ta prywatność.
- Do kolegi - odpowiadam.
- Znam go?
- Nie - przewracam oczami.
- W takim stroju? - pokazuje na moją sukienkę.
- Tak.
- Nie za krótka? - siada na łóżku.
Spoglądam na niego w toaletowym lustrze.
- Jestem już dorosła, więc nie.
- Nie odbieraj tego jako ataku, czy krytyki. Martwię się o ciebie. Wiesz ile zboczeńców chodzi w tych czasach po ulicach?
- Będę z Lou i Luke'm, a tak poza tym co wam się zebrało na takie troszczenie? Najpierw mama, teraz ty.
- Rozmawialiśmy z mamą niedawno, że spędzamy ze sobą za mało czasu i chcielibyśmy to jakoś zmienić.
- Nie sądzisz, że już trochę za późno? - odwracam się do niego.
- Lepiej późno niż wcale - pociera nerwowo kark.
- Mam osiemnaście lat i dopiero teraz to sobie uświadomiłeś? Gdzie byłeś rok temu, dwa lata temu, pięć czy nawet dziesięć? W pracy, ja siedziałam tu z opiekunką i trójką przyjaciół, bo razem z mamą mieliście mnie w tyłku. Siedziałeś w firmie od rana do wieczora. Wiesz o mnie cokolwiek?
- Jasne, że tak - odpowiada od razu.
- W takim razie jaki jest mój ulubiony kolor i jak złamałam sobie nogę?
Zastanawia się przez chwilę.
- Różowy, a przewróciłaś się na rowerze - bardziej pyta niż mówi.
- Znasz mnie tak? - śmieję się z goryczą i wstaje z miejsca - Od małego do teraz zawsze twierdziłam, że nie mam ulubionego koloru. Nie złamałam nogi tylko rękę jeżdżąc na łyżwach, ale skóra ty to możesz wiedzieć, skoro nigdy nie było cię w domu - kończę ze łzą spływającą po policzku.
Wycieram ją szybko ze złością i wychodzę zostawiając zasmuconego ojca samego.
Przesadziłaś - odpycham szybko tą myśl. Wcale nie przesadziłam. Kiedyś napisałam lis do Mikołaja. Jedyną rzeczą, o którą poprosiłam to rodzice w domu i co? Nawet to nic nie dało. Nawet kiedy dowiedziałam się, że brodaty staruszek nie istnieje, nic się nie zmieniło.
CZYTASZ
Zakład/✔️
RomanceNAJPIERW PRZECZYTAJ ROZDZIAŁ "UWAGA" i "UWAGA 2" Dużo przekleństw, oraz nadmierna ilość cringe'u🙂 ©️_just_my_story_