2.15

1.9K 49 13
                                    

Carrie

 Przed snem napisałam tacie, że nie pojadę z nim dzisiaj do pracy.

Przecież muszę rozkręcać sprawę z Coltonem.

No właśnie. Gdyby Duke dowiedział się co chcę mu zrobić, raczej nie chciałby się ze mną spotykać, a nawet rozmawiać. W tym momencie nie ma go w kraju co daje mi kilka dni, na "zabawę".

To tak zajebiście źle brzmi. Zabawa. Bardziej odegranie się za krzywdę i ból nie do opisania, który mi wyrządził.

Dzisiaj postanowiłam ubrać się trochę inaczej, to znaczy luźniej, dlatego właśnie wiążę Converse'a.

Gdy kończę mam jeszcze kilka minut do wyjścia.

Przenoszę wzrok na lustro. Zwykła biała koszulka bez żadnego nadruku, czarne jeansy bez przetarć, czy dziur i białe wysokie tenisówki to wszystko na co mogę sobie pozwolić.

Zarzucam na siebie jeszcze marynarkę i wracam do salonu.

Sięgam po pilot i wyłączam telewizor.

Siadam na kanapę.

Mimowolnie wracam do tego co powiedział mi Tom.

On chciał się zabić i gdyby nie Niall już by go tu nie było.

W dodatku chodzi do psychologa, o czym też swoją drogą nie miałam zielonego pojęcia.

To raczej ja powinnam mieć myśli samobójcze po tym co się stało, nie on. To ja zostałam tu skrzywdzona.

On zrobił z sie...

Z zamyślenia wyrywa mnie dzwonek do drzwi.

Podchodzę do nich i je otwieram.

- Cześć - zaczyna.

- Tak - mruczę pod nosem.

Muszę być milsza!

- Cześć - poprawiam się.

Sięgam do szafy i wyciągam z niej płaszcz. Zakładam go i sięgam po torebkę na półce obok.

- Jestem gotowa - informuję przewieszając ją sobie przez ramię.

- W takim razie chodźmy - mówi po czy wychodzi z mieszkania.

Robię to samo co on, po czym zamykam drzwi na klucz, który chowam do torebki.

Wychodząc z bloku, żadne z nas się nie odzywa.

To raczej dobrze, ale nie pomaga mi to w moim planie.

- Jak minęła ci sobota? - zaczynam, gdy wsiadamy do samochodu.

- Ym... - z tego co widzę, jest zaskoczony, że rozpoczęłam rozmowę sama z siebie - Dobrze - odpowiada w końcu.

Tylko tyle? Nic więcej? Tak po prostu koniec tematu?

- Duke zdecydował się tak nagle. Mówił mi, że jego mama nie dawała mu wczoraj spokoju póki się nie zgodził.

- Żebyś to tylko widziała i słyszała. Błagał mnie, żebym mu pomógł - uśmiecha się lekko nie spuszczając wzroku z drogi.

- Czyli było, aż tak źle jak to sobie wyobrażałam - mówię bardziej do siebie niż do niego.

- Nie wiem jak to sobie wyobrażałaś, ale na pewno było bardzo śmiesznie.

- A jak u rodziców i u Liama? - zadaję kolejne pytanie.

Akuratnie to naprawdę mnie ciekawi.

- U rodziców wszystko w  porządku, ale urozmaicili sobie życie i kupili psa.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz