1.19

3.5K 87 9
                                    

Carrie

- Kochanie obudź się, bo nie zdążysz do szkoły - mama rusza mną delikatnie.

- Nie śpię - mówię, nagle otwierając przy tym oczy.

- Wstawaj, bo się spóźnisz - mówi i wychodzi z pokoju. Po chwilce słyszę jak schodzi na dół po schodach.

Podnoszę się do pozycji siedzącej i powoli wstaję. Przebieram się i schodzę na dół. Wchodzę do kuchni i znowu zostaję zaskoczona. Po raz kolejny nie jest w pracy i znowu robi mi śniadanie. Siadam przy stole i biorę kilka kanapek z wielkiego talerza. 

- Po co tyle tego? - pytam.

- O ile się nie mylę Luke i Louis powinni po ciebie przyjść, więc zrobiłam też dla nich.

Nie odpowiadam jej. Zjadam śniadanko i wracam do siebie. Wchodzę do pokoju izarniam telefon leżący na biurku, odłączając go od ładowarki i udaję się do łazienki. Odblokowuję go i wchodzę w dymek czatu.

Hemm: chyba raczej nie ide do szkoly

Krasnal: ja tez sobie odpuszcze 

Krasnal: kurwa

Krasnal: moja glowa

Pasztecioch: mowilam wam zebyscie tyle nie pili 

Pasztecioch: mieliscie mnie w tylku wiec teraz cierpcie 

Krasnal: chyba musze zaczac cie sluchac

Wychodzę z kibelka po umyciu mojego uzębienia i siadam przy toaletce. Kiedy kończę się malować, słyszę dzwonek do drzwi, a już po chwili moją mamę i Coltona. Co on tu robi? Zakładając kolczyk dostrzegam otwierające się drzwi.

- Cześć - mówi - Mogę wejść? - na to też nie odpowiadam.

Nie słysząc odpowiedzi, wchodzi pomimo wszystko. Podchodzi do mnie, odwraca fotel w swoją stronę i klęka przede mną. 

- Co ty robisz? - pytam.

- W końcu się odezwałaś - mówi z uśmiechem.

- Zadałam ci pytanie. Co ty robisz?

- Przepraszam cię.

- Wbicie jak do siebie i przeszkadzanie to jakaś nowa forma przeprosin? - wstaję i biorę plecak.

- Co robisz?

- Nie wiem czy wiesz, ale dziś jest poniedziałek co wiąże się z tym, że jest szkoła, a ja mam zamiar do niej iść.

- Pójdę z tobą - zaczyna.

- Proszę cię, odpuść sobie - mówię i wychodzę z pokoju.

- Carrie przepraszam - wychodzi za mną.

Schodzę na dół i wychodzę z domu.

- Carrie proszę cię, daj mi szansę - dobiega do mnie i zagradza mi drogę - Proszę. Nie odpuszczę dopóki się nie zgodzisz.

- Naprawdę sobie odpuść, bo i tak nic z twoich starań nie wyjdzie - mówię, wymijając go.

Nie przechodzę nawet dziesięciu metrów, a słyszę przekleństwo i dźwięk kopnięcia w niczemu nie winny kosz na śmieci.


Geografia jak ja ją kocham. Tym bardziej, że obok mnie siedzi Jake. Normalnie zajebiście. Przyszedł i nie odezwał się ani słowem. To dobrze. Nie chcę.... to znaczy chcę, a raczej chciałabym się z nim umówić, ale to niemożliwe. Obiecałam coś Luke'owi i będę się tego trzymała.

Jak już wspominałam, nie odzywa się do mnie, ale za to cały czas coś pisze, albo rysuje, starając się to przede mną w jakiś sposób ukryć. Ale  szczerze? Nie mam ochoty zagłębiać się w to co tam jest.

Równo z dzwonkiem zagina ją na pół i szybko coś jeszcze pisze. Podsuwa ją w moją stronę i wychodzi z klasy. Na przodzie widnieje napis:
''Otwórz i przeczytaj, Proszę''.

Myśli, że nie widzę, ale się myli. Stoi za oknem i obserwuje, każdy mój ruch. Nie dam mu tego czego chce. Wychodząc z klasy, wyrzucam to do kosza. Udaję się do następnej klasy i zastaję tam Jane. Macha do mnie z uśmiechem i pokazuje, żebym się do niej dosiadła. Podchodzę i zajmuję miejsce obok.

- Cześć - mówi.

- Cześć - odpowiadam - Czemu nie było cię na pierwszej lekcji?

- Mama uparła się, żebym zaszczepiła się na grypę.

Moja pewnie nawet nie wie, kiedy ostatni raz się szczepiłam... - Pisałaś z Luke'm? - pytam.

- Nie a co? - podnosi głowę znad zeszytu - Stało się coś?

- Zgonuje razem z Tomlinsonem. Mówiłam, żeby nie pili, to mnie nie słuchali. Takie są właśnie tego efekty. Tak jest już od roku.

- Brown, Styles. Przeszkadzam wam? - do klasy wchodzi nauczycielka, której swoją drogą nie lubię i to chyba działa ze wzajemnością.

- Trochę tak - mruczę pod nosem.

- Coś mówiłaś? - pyta kąśliwie.

Tak.

- Nie, gdzież bym śmiała - odpowiadam.

Drzwi otwierają się i wpadają przez nie Colton i Payne.

- Dzień dobry nasza kochana pani profesor, przepraszamy za spóźnienie to się ni.....

- Skończ to Payne i siadajcie - mówi przewracając oczami.

- Co ona okres ma? - mówię cicho, na co Jane zaczyna się śmiać.

Liam mówi coś Jake'owi ni ucho po czym chłopak parska śmiechem. Zaczynają iść w stronę ławki za nami.


Pierwsze dziesięć minut było spokojne, co bardzo mnie cieszyło, ale się skończyło. Od kilku minut cały czas maca mnie po plecach i razem z Paynem rzucają we mnie papierkami.

- Proszę pani - kiedy odwraca się w moją stronę, kontynuuję - Mogę wyjść do toalety?

- A musisz? - pyta wzdychając.

Kiwam tylko głową.

- Idź - odwraca się z powrotem w stronę tablicy i nie zwraca na mnie już najmniejszej uwagi.

- Zaraz wracam - szepczę do Jane i wstaję.

Wychodzę z klasy i czym prędzej udaję się do damskiego kibelka. Pierwszą rzeczą po wejściu jest trochę nieprzemyślane, opłukanie twarzy wodą.

- Carrie jesteś tu?

Colton wchodzi do łazienki, w której przebywam.

- Powiedziałem, że nie odpuszczę, więc jestem. 

- Nie da się tego nie zauważyć - wzdycham i patrzę w lustro. To co w nim widzę trochę mnie przeraża. No cóż muszę zmyć to do końca. Odkręcam z powrotem wodę i spłukuję cały makijaż.

- Czemu nie chcesz mi dać szansy? - pyta po krótkiej chwili ciszy.

- Że co? Jakiej szansy? 

- Przecież wiesz o co mi chodzi. Nie jestem już taki jak kiedyś.

- Nie? A co z tą biedną dziewczyną, o którą się założyłeś? Ile było tych wszystkich lasek? I skąd mogę wiedzieć, że nie jestem następna? Nie chce być cały czas w strachy, że chcesz się ze mną spotykać tylko po to, aby mnie przelecieć. Poza tym, obiecałam coś Luke'owi - wycieram twarz ręcznikiem papierowym.

- Nie odpuszczę - mówi, kiedy mam już wychodzić - Co muszę zrobić?

- Tylko jedną rzecz - zatrzymuję się i odwracam przez ramie - Bardzo prostą i trudną jednocześnie. Musisz sobie zasłużyć i udowodnić mi, że to nie jakiś jebany zakład tylko szczere intencje - odwracam się i wychodzę. 

Kiedy otwieram drzwi do klasy, wszyscy się na mnie gapią. Nawet nauczycielka, ale czemu się dziwić. Pewnie wyglądam jak jakieś czerwone straszydło z horroru. 

- Tak wiem, wyglądam pięknie - mówię i siadam na swoim siedzeniu.

Zakład/✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz