🌸1🌸

12.1K 531 166
                                    

Książka jest w trakcie poprawek, ale nowe rozdziały zostaną opublikowane dopiero kiedy napiszę już wszystkie, więc jak na razie nie musisz się niczego obawiać :)

W razie pytań zapraszam na priv

....


Wyjrzałem przez okno. Pociąg jechał szybko rozmazując najbliższy krajobraz. Pomimo tego nie mogłem od niego oderwać wzroku, wszystko wydawało się takie ciekawe i nowe. Przywarłem czołem do zimnej szyby.

Zostałem przez moją kochaną rodzinę zmuszony do spędzenia wakacji u dalekiej ciotki na wsi . Od moich ostatnich odwiedzin minęło już 10 lat i byłem ciekawy czy będzie tam tak, jak to zapamiętałem.

Pogrążony w myślach nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem.
Obudziłem się parę godzin później. Pociąg po wielu godzinach drogi w końcu zbliżał się do stacji . Maszyna z piskiem zatrzymała się u celu. Wstałem, wziąłem bagaż i wyszedłem z wagonu. Było gorąco i duszno, Słońce raziło mnie w oczy, a ja stałem na niewielkim, wyłożonym czerwoną kostką placu. W najbliższej okolicy nie było żadnych zabudowań, nie licząc stojącego za mną starego budynku stacji, przy którym w rzędzie ustawione były ławki. Wokół mnie rozciągały się zielone łąki, przez które biegła kamienista droga i odchodzące od niej mniejsze ścieżki. Trochę dalej był las, a w oddali na tle jasnego nieba rysowały się majestatyczne góry. Rozejrzałem się wokoło. Ludzie powoli rozchodzili się w tylko sobie znanym kierunku. Wśród całego zamieszania próbowałem wyszukać sylwetkę ciotki, która miała czekać na mnie na stacji, jednak nikogo takiego nie znalazłem. Lekko przerażony usiadłem na najbliższej ławce w nadziei, że kobieta pojawi się tu w najbliższym czasie.
Czas dłużył mi się w nieskończoność. Z każdą następną godziną spędzoną na bezowocnym czekaniu upewniałem się w myśli, że nikt po mnie nie przyjdzie. Zacząłem się martwić, a do głowy napływały mi najczarniejsze scenariusze. Starałem się ich jak najszybciej pozbyć i dalej trwać w wierze, że jednak nie zostałem tu porzucony, ale kiedy Słońce schowało się za górami i wszystko wokół mnie pogrążyło się w półmroku, musiałem pogodzić się z myślą, że będę musiał działać na własną rękę.

Odgarnąłem jasne włosy, które opadły mi na oczy i powoli wstałem. Wyjąłem z kieszeni telefon i włączyłem latarkę. Blade światło rozświetlające ziemię pod moimi stopami nie zdołało rozwiać mojego niepokoju. Bałem się że nie odnajdę właściwej drogi, w końcu nie było mnie tu tak dawno. Żałowałem, że nie poprosiłem matki o numer telefonu do ciotki, w każdym razie teraz było już za późno.

Niepewnie podążyłem kamienistą ścieżką. Z tego co zdołałem sobie przypomnieć ciotka mieszkała w lesie na jednej z gór.
Przeszły mnie dreszcze, zrobiło się chłodno, a ja miałem na sobie tylko sięgające kolan spodnie i luźną, czarną bluzkę z krótkim rękawem.

Żałowałem teraz tak wielu rzeczy, że nie ubrałem się cieplej, że nie postanowiłem wyruszyć wcześniej, że nie spytałem nikogo o drogę ... jedyne co się teraz liczyło to dotarcie do jakiegokolwiek domu i poproszenie o pomoc.
Nie wiedziałem gdzie jestem. Było mi zimno, byłem zmęczony i zrobiłem się głodny. Ścieżka, którą szedłem zaprowadziła mnie do lasu, niepewnie kroczyłem miedzy drzewami modląc się w duchu aby natrafić na kogoś kto mógłby mi pomóc. Nie chciałem dopuścić do siebie myśli że jestem jedynym, który był na tyle głupi by chodzić w nocy po lesie.

W oddali usłyszałem szum płynącej wody i po chwili w świetle mojej "latarki" ukazał się górski strumyk. Nie było żadnej możliwości przedostania się na przeciwległy brzeg więc ruszyłem pod górę wzdłuż potoku, mimo tego, że bliskość wody sprawiała, że było jeszcze zimniej.

Miałem wrażenie, że idę już całą wieczność, nogi bolały mnie niemiłosiernie i byłem okropnie zmęczony, marzyłem o tym, aby położyć się do łóżka. Wydawało mi się że przez cały czas kręcę się w kółko, każde napotkane drzewo wyglądało przecież identycznie do tego co spotkałem już wcześniej, zrozpaczony powoli traciłem jakąkolwiek nadzieję, a serce niespokojnie łomotało mi w piersi.
Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, było grubo po północy, nie miałem zasięgu, a na domiar złego bateria powoli zaczęła się wyładowywać.

Gdy prawie całkiem straciłem nadzieje zorientowałem się, że idę ścieżką wyłożoną kamiennymi płytami. Kiedy końcu dotarło do mnie co to może oznaczać, chciałem krzyczeć ze szczęścia. Moje ciało jakby nabrało nowych sił. Przyspieszyłem kroku i po jakimś czasie dotarłem pod jakiś stary drewniany dom.

Do wejścia prowadziło parę drewnianych schodów, niepewnie wspinałem się po nich, a one skrzypiały, jakby chciały mnie ostrzec o tym, że w każdej chwili mogą się załamać. Nacisnąłem dzwonek, ale jedyne co usłyszałem to cisza. Zaniepokojony zapukałem.

Cisza.

- Haaaloooo! Przepraszam! - wydarłem się jak debil w ciemność.

Cisza.

W przypływie desperacji złapałem za klamkę. Drzwi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem.

- Przepraszam! Jest tu ktoś? Haaloo?!

Z głośno bijącym sercem wszedłem do pomieszczenia i ze zdziwieniem stwierdziłem, że jest prawie puste. Znajdowała się w nim tylko stara kuchenka, stół i mały taboret.

- Haaaloo! - zawołałem jeszcze raz, utwierdzając się w myśli, że trafiłem do opuszczonego domu Nie miałem sił rozważać czy w tej sytuacji to dobrze czy źle. Przeszedłem do następnego pokoju. Stała tu wysoka szafka, w której wciąż piętrzyły się zakurzone książki, a po przeciwnej stronie znajdowały się schody prowadzące na piętro. Powoli ze zmęczenia, wlokąc nogę za nogą i ciągnąc za sobą walizkę, wszedłem na górę.

Otworzyłem najbliższe drzwi, i od razu zrozumiałem, że znalazłem się w sypialni. Uradowany stwierdziłem, że w rogu pokoju stoi łóżko. Wyczerpany usiadłem na nie i prawie natychmiast zasnąłem.

Obudziło mnie ujadanie psa i jakiś głos. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Na początku nie wiedziałem gdzie jestem, jednak szybko dotarły do mnie wydarzenia poprzedniego dnia.

Na wpół przytomny nie zwróciłem uwagi na fakt, że szczekanie psa jest coraz głośniejsze, tak jakby ten zbliżał się do mnie. Chwilę potem usłyszałem trzask zamykanych drzwi i czyjeś kroki na schodach. Zanim uświadomiłem sobie co się dzieje, drzwi otworzyły się i stanął w nich czarnowłosy chłopak.






******

Pierwszy rozdział już za mną😀
I jak podoba się?

Gwiazdki są dla mnie dużym wsparciem i sprawiają, że może uda mi się skończyć książkę  XD bo jestem zjebem i pewnie stracę motywacje

🌸Jaśmin🌸 (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz