🌸11🌸

3K 218 18
                                    

Wróciłam..... chcecie mnie zabić prawda?
Wiem że długo nic nie wstawiałam, ale proszę już wstawiam :)
Tak więc nie przedłużając miłego czytania

***

Każda chwila zdawała się nie mieć końca. Cały poprzedni dzień spędziłem w łóżku, a w nocy nie mogłem spać, co chwilę budziłem się i zalewałem łzami.
Kiedy wreszczie nastał ranek byłem jeszcze bardziej zmęczony niż wieczorem.
Nie miałem na nic siły i ochoty. W głowie krążyła mi tylko jedna myśl ... wszystko jest bez sensu, więc nie ma powodów bym dalej żył.
Usiadłem i schowałem twarz w dłoniach, chcąc sobie to wszystko poukładać.
Przeleciałem pustym wzrokiempo całym pokoju zatrzymując się na chwilę na leżącym na podłodze stosie książek. Czytanie ich pozwoliło mi na chwilę odciągnąć myśli od chłopaka, ale na dłuższą metę nawet to przestało spełniać swoje zadanie.
Nabrałem parę głębszych oddechów i sięgnąłem po książkę leżącą na szczycie stosu.
Przez chwilę wpatrywałem się w starannie zdobioną drewnianą okładkę. Od razu stwierdziłem, że musiała być bardzo stara, ale po mimo upływu lat wyryte na niej wzory były dobrze widoczne.
Kiedy przewracałem pierwsze strony miałem wrażenie, że rozsypią się mi one w rękach.
W przeciwieństwie do tego co czytałem wcześniej był to pamiętnik. Staranny, ale wciąż niepewny charakter pisma wskazywał, że musiał należeć do młodej dziewczynki. Uśmiechnąłem się nieświadomie na myśl o jego właścicielce.
Przeleciałem szybko pustym wzrokiem, po ścianch tekstu znajdujących się na pożółkłych poszczępionych kartkach, jednak nie mogłem zmusić się do ich przeczytania.
Zrezygnowany odłożyłem ją na miejsce, a sam chwiejnym krokiem udałem się w stronę łazienki.
Zatrzymałem wzrok na moim odbiciu w lustrze. Zacisnąłem mocniej ręce na umywalce, kiedy zobaczyłem to pożałowania godne stworzenie, którym się stałem. Rozczochrane włosy przylepiły mi się do twarzy, a oczy były czerwone i opuchnięte od wylanych łez.
Szybko odwruciłem wzrok. Teraz nie czułem już nic .... nic nie miało już sensu.
Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic, woda spływała po moim ciele jakby chcąc zmyć ze mnie cały ten smutek i złość, którym byłem wypełniony.
Przez chwilę poczułem ulgę.

Wyszedłem spod prysznica i ubrałem się. Czułem pustkę wypełniającą całe moje ciało, wolnym krokiem wyszedłem z pokoju i skierowałem się do kuchni.
Spodziewałem się zastać tam ciotkę jednak myliłem się. Dom był dziwnie pusty i cichy, sprawiając, że czułem się jeszcze gorzej.

Zjadłem coś by zaspokoić domagający się jedzenia żołądek i opadłem na jedno z krzeseł. Było twarde i niewygodne ale przy moim obecnym samopoczuciu nawet to przestało mieć znaczenie. Prawie od razu przyłapałem się na tym, że tępo wpatruję się w ścianę naprzeciwko, jednak nie miałem siły by to zmienić.

Nie wiem jak długo siedziałem pogrążony w myślach, ale w pewnym momencie usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i karcący głos ciotki.

- Czemu ciągle tu siedzisz - pociągnęła mnie za sobą do wyjścia - musisz nam pomóc bo się z tym wszystkim nie wyrobimy.

Jej niedbale ułożone włosy i pośpieszne nerwowe ruchy zdradzały, że jest czymś bardzo przejęta. Było to tak bardzo do nie podobne, że przez cały czas patrzyłem na nią zdziwiony.

- W czym mam pomóc? - zapytałem w końcu ochrypłym głosem - i o co chodzi z całym tym pośpiechem?

Przed domem stały ułożone przy sobie stoły, na których ktoś układał talerze.

- Idź zastawić stół, reszty dowiesz się potem - powiedziała nerwowo i popchnęła mnie w stronę jednego ze stołów.

Zanim się obejrzałem kobieta zniknęła w środku domu, wzruszyłem ramionami i zacząłem robić to o co prosiła. Kiedy stoły były zastawione pojawił się ktoś niosąc w rękach wazę, z jak się domyśliłem zupą.

Domyśliłem się również, że te stoły zostały rozłożone, bo ktoś miał przyjechać na obiad, jednak nie miałem pojęcia kto to może być.

Usiadłem na schodach przed wejściem i w milczeniu obserwowałem krzątających się ludzi.
Ciotka kogoś zaprosiła?
Nie byłem pewny, ale pomimo tego, że nie posiadała własnych dzieci miała chyba dużą rodzinę.

Po jakimś czasie stoły były gotowe. Pojawiła się nawet ciotka, już uczesana i elegancko ubrana, jak kiedyś stwierdziła, ubrana tak jak przystoi kobiecie w jej wieku. Stała obok mnie na schodach i spoglądała w stronę drogi, jakby ktoś się miał zaraz na niej zjawić.

Nie myliła się w krótce usłyszałem warkot silnika i na podwórko wjechało terenowe auto. Ciotka od razu pobiegła by przywitać się z wysiadającymi z niego ludźmi.
Była to rodzina. Ojciec o surowym spojrzeniu, na którego widok poczułem ciarki na plecach i podążająca za nim matka. Po chwili z auta wysiadła jeszcze dwójka dzieci mały roześmiany chłopiec i trochę młodsza odemnie dziewczyna, wyraźnie niezadowolona, że musiała tu przyjechać. Kiedy jej znudzony wzrok padł na mnie od razu jakby się ożywiła. Uśmiechnęła się lekko i puściła mi oczko.
Nie chcąc być nieuprzejmym, również przywołałem na usta trochę sztuczny uśmiech.

Wszyscy zwłaszcza ojciec byli czymś bardzo przejęci, rozmawiali o czymś z ciotką. Musiało to być coś bardzo ważnego, bo odpędzili od siebie dzieci. Chłopiec pobiegł za jedną z kur, która przerażona zaczeła przed nim uciekać.
Dziewczyna z kolei skierowała się w moją stronę, zanim zdążyłem się zoriętować siedziała już koło mnie na schodach.

- Nie widziałam cie nigdy wcześniej, jesteś jej rodziną czy poprostu tu pracujesz? - zapytała wlepiając we mnie swoje czarne oczy.

- Rodzina - odpowiedziałem krótko, odwracając od niej wzrok i znów skupiając się na jej ojcu. Mężczyzna wyciągnął z auta skrzynkę, która coś mi przypominała - co jest w tej skrzynce? - zapytałem nieświadomie

Dziewczyna wzruszyła ramionami wprawiając w ruch swoje czarne loki.

- Nie wiem tata zabronił tego dotykać - podążyła za moim wzrokiem - dla swojego dobra lepiej nie drąż tematu, a tak w ogóle to jestem Emilka - uśmiechnęła się szeroko ukazując białe zęby.

- Noa

Na podwórko wjechały kolejne auta. Zrobiło się tłoczno, wszedzie biegały małe dzieci.

Dziewczyna roześmiała się widząc moją minę.

- Tamten chłopiec, który goni kurę to jak mogłeś się domyślić mój brat - Alek, razem z nim jest mój kuzyn - wskazała na chłopca biegającego obok jej brata - Filip, przy ciotce stoją jego rodzice i brat, Piotrek - przeniosłem wzrok na grupkę ludzi o których mówiła i od razu rzucił mi się w oczy dziwnie ubrany, prawie dorosły chłopak z długimi  włosami koloru wysuszonego siana zaplecionymi w warkocz, Emilka zdawała się jakby celowo go pomijać, chciałem ją o niego zapytać, ale ona kontynuuowała niewzruszona - tam jest Ola, a tam - wciągneła ze świstem powietrze widząc wysokiego chłopaka w oularach przeciwsłonecznych - Robert.

Znów spojrzałem na Emilkę, wydawało sie jakby chciała pobiec do tego ostatniego chłopaka, ale coś ją powstrzymywało.

Po chwili zrozumiałem co to było, zaraz po chłopaku z auta wysiadła dziewczyna, z którą ten wymienił długi pocałunek.

Razem z Emilią wydaliśmy z siebie dźwięk obrzydzenia.

- A to jest Paula - wysyczała

🌸Jaśmin🌸 (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz