🌸8+nominacja, znowu...🌸

3.5K 217 86
                                    

Zsunąłem się na ziemię z pleców Jaśmina, który przez resztę drogi postanowił mnie nieść.
Rozejrzałem się zauroczony miejscem, w którym sie znalazłem. Miasto na pierwszy rzut oka jakby zatrzymało się w czasie. Dookoła panował niczym nie zmącony spokój.

Przyglądałem się temu wszystkiemu idąc powoli drogą wyłożoną kocimi łbami.
Wszędzie wznosiły się stare kamienice o pięknych zdobionych okiennicach i kolorowym odpadającym tynku. W oddali dostrzegłem strzelistą wieżę kościoła o metalowym dachu zakończonym krzyżem.

Ludzie przechodzący obok nas rzucali zaniepokojone spojrzenia na Jaśmina i znikali wśród budynków.
Również spojrzałem w jego kierunku, chłopak był niespokojny, co jakiś czas nerwowo drapał się po głowie. Jego wzrok błądził gdzieś w oddali.

- Noa, idź dalej bezemnie - jego twarz pobladła- poczekam tu na ciebie.

- Dobrze się czujesz - zapytałem zmartwiony jego stanem

- Tak, tak jest w pożądku - poczochrał mnie po głowie - wróć jak najszybciej.

Zrobiłem parę kroków i spowrotem odwróciłem się w kierunku Jaśmina, na twarzy chłopaka malował się blady uśmiech.
Przełknąłem zbierającą się w moich ustach ślinę i samotnie ruszyłem w głąb miasta.

Po paru minutach wszedłem do pierwszego budynku. Umieszczony nad drzwiami dzwoneczek poruszył się wydając z siebie cichy dźwięk. Spojrzałem w jego kierunku zdziwiony, zawsze myślałem, że takie rzeczy spotkać można tylko w filmach.
Przeszedłem między półkami wypełnionymi najróżniejszymi rzeczami docierając do długiej drewnianej lady, za którą stał starszy mężczyzna. Mimo siwych włosów i licznych zmarszczek świadczących o jego sędziwym wieku na jego ustach gościł ogromny uśmiech. Poprawił znajdujące się na jego nosie okulary.

- Dzień dobry - przywitałem się - przyszedłem odebrać paczkę.

Mężczyzna sięgnął do jednej z półek i wyciągnął średniej wielkości kartonowe pudełko owinięte sznurkiem.

- Wiesz co to jest? - zapytał cichym skrzeczącym głosem.

Pokręciłem przeząco głową.

- To nie moje, należy do mojej krewnej.

Mężczyzna patrzył mi głęboko w oczy jakby próbując odczytać czy mówię prawdę. Poczułem się nieswojo, w myślach błagałem by opuścił wzrok jednak byłem zbyt nieśmiały by powiedzieć to na głos. Miałem wrażenie, że czas zatrzymał się na parę minut, by ten starzec mógł wniknąć w głąb mojej duszy.

- Jeśli chcesz go ocalić, powinieneś się tego pozbyć. - mężczyzna przerwał dzwoniącą mi w uszach ciszę.

Jego słowa brzmiały bardzo tajemniczo, ale ja nie miałem czasu zastanowić się nad ich sensem, chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce.

- Ee... dziękuje za radę, ale będę już szedł - powiedziałem chwytając paczkę, która okazała się o wiele cięższa niż przypuszczałem i kierując się w stronę wyjścia.

Dopiero kiedy znalazłem się za drzwiami wypuściłem z ulgą powietrze. Ten człowiek... o co mu chodziło.

Pogrążony w myślach wróciłem do załatwiania reszty spraw. Zajeło mi to więcej czasu niż myślałem gdy tu szedłem.
Jaśmin się pewnie martwi - przeleciało mi przez myśl.
Wstąpiłem jeszcze do piekarni i kupiłem mu w ramach rekompensaty babeczkę udekorowaną tak żeby przypominała kota.

Dumny ze swojego pomysłu chciałem wybiec ze sklepu i znaleźć się już przy chłopaku.
Jednak kiedy otwierałem drzwi przez przypadek kogoś uderzyłem.
Usłyszałem jęk i po chwili tuż przed moimi oczami pojawiła się wściekła twarz. Odrazu wyczułem ziejącą od niej woń alkocholu. Zrobiło mi się niedobrze i z trudem powstrzymałem się by nie zwymiotować.

🌸Jaśmin🌸 (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz