🌸4 + pytanie🌸

4.6K 361 79
                                    

***

Zastanawiam się czy nie zmienić tytułu książki z " Zagubieni" na " Jaśmin" . Co o tym sądzicie? Piszcie kom, a teraz zapraszam do czytania ^^

***



Minęły dwa tygodnie odkąd zamieszkałem u ciotki. Byłem bardzo szczęśliwy, że droga do niej przebiegła mi bez zakłóceń. Strach myśleć co by się stało gdybym idąc tu zabłądził w pobliskim lesie.

Staruszka bardzo ucieszyła się na mój widok. Dostałem do swojej dyspozycji przytulny pokój na strychu. Pomieszczenie było stare o drewnianych, przyozdobionych w odpadającą, wyblakłą tapetę ścianach, w których przez tyle lat różne pokolenia wyryły swoje przemyślenia na temat życia. W jednym kącie pokoju, gdzie sufit opadał po skosie stało duże wygodne łóżko, prawie tak stare jak cały dom. Pamiętam jak pewnego dnia zapytałem ciotki ile ten dom ma lat, zaśmiała się wtedy tylko i przyznała, że kiedy jej matka była małą dziewczynką już był uważany za bardzo stary budynek.   Obok łóżka rozłożony był miękki biały dywan. Po przeciwnej stronie stały przepełnione drewniane szafki. Miałem wrażenie, że każdy, który tutaj mieszkał pozostawił w nich coś po sobie. Były tam głównie pudełka wypełnione skarbami, które zbierają i gromadzą małe dzieci. Ładne kamyki, wstążki, zasuszone kwiaty, stare monety... Oprócz nich znalazłem  drewniane samochodziki i szmaciane lalki. Obok stała sięgająca sufitu biblioteczka. Oprócz zwykłych książek leżały tam pamietniki, które zapewne były prowadzone przez poprzednich właścicieli pokoju.
Pod oknem, w którym szyba przyozdobiona była różnobarwnymi  szkiełkami, rzucającymi kolorowe cienie na drewnianej podłodze stał długi ciągnący się przez całą długość pokoju podest. Były na nim poukładane kolorowe  poduszki.
Przesiadywałem tutaj wieczorami i czytałem książki lub patrzyłem  na niewielki czereśniowy sad. W porównaniu do wielkiego dębu, rosnącego tuż przy ścianie domu tamte drzewa wydawały się bardzo małe.
Kiedy miałem gorszy dzień lub dopadał mnie melancholijny nastrój lubiłem wsłuchiwać się w szum wiatru i przyglądać kołyszącym gałęzią .
Nachodziły mnie wtedy dziwne myśli, a w sercu czułem pustkę, której nie potrafiłem niczym wypełnić. To uczucie było najgorsze, towarzyszyło mi od pierwszego dnia pobytu w tym miejscu.
Byłem wobec tego bezsilny, przez co często chciało mi się płakać.

Pomimo tego uważałem, że te dwa tygodnie były najlepiej spędzonym czasem w moim życiu.
Nie mogłem tu się nudzić, codziennie wstawałem rano i pomagałem w gospodarstwie.
Niektóre prace były lżejsze, inne cięższe ale do wszystkich w krótkim czasie przywykłem.  Zwykle pomagałem przy zbieraniu owoców, z wysokich drzew, bo większość pracujących na gospodarstwie ludzi była już starsza i jak sami mówili - w ich wieku wspinanie się po drzewach nie jest wskazane.

Popołudniami, kiedy było zbyt gorąco by pracować wszyscy schodzili się do domu gdzie było odrobinę chłodniej. Ciotka częstowała nas mrożoną kawą i ciastem, które piekła w czasie gdy pracowaliśmy.
Cieszyłem się każdym spędzonym tu dniem. Bliskość natury i mili ludzie... czyż to nie wspaniały przepis na idealne wakacje.

Dziwne myśli nachodziły mnie również w czasie pracy. Serce ściskało mi się w piersi, często pogrążałem się w myślach i nie mogłem się na niczym skupić. Przed oczami majaczył mi wtedy niewyraźny obraz niebieskich oczu.
Kiedy któregoś z kolei dnia stałem nieprzytomnie patrząc w tylko sobie znanym kierunku, ciotka stwierdziła, że zachowuję się jak gdybym był nieszczęśliwie zakochany.

Roześmiałem się wtedy.

To niemożliwe. Nigdy przecież nie miałem, nikogo bliskiemu mojemu sercu.

Siedziałem samotnie w kuchni przy starym dębowym stole kończąc jedzenie obiadu. Umyłem po sobie talerz i złapałem za rozpadający się słomkowy kapelusz wciskając go sobie na głowę.

Wyszedłem na zewnątrz i udałem sie wydeptaną ścieżką w kierunku sadu. Po drodze mijałem ludzi pracujących w gospodarstwie. Zajęci swoimi sprawami nie zwracali na mnie uwagi.

Rozkoszowałem się piękną pogodą. Było ciepło i bezwietrznie. W powietrzu unosił się zapach koszonej  trawy. Po bezchmurnym niebie co chwilę przelarywały gromady ptaków radośnie świergocząc. Dzisiaj miałem zbierać czereśnie. Zabrałem wiklinowy koszuk leżący przy pochylonym do ziemi drewnianym płocie oddzielającym ogród od sadu. Ludzie zapuszczali się tu tylko w czasie zbiorów więc wszędzie rosła niekoszona wysoka  trawa sięgająca mi do pasa. Jej źdźbła wyschły od padającego na nie słońca i przybrały niezdrowy pożółkły kolor.

Ciotka ostrzegała mnie przed wężami, które w gorące dni lubiły wygrzewać się w suchej trawie, jednak ja niewzruszony  zapuszczałem się coraz głębiej w gąszcz, aż dotarłem do pierwszego drzewa.  Wiek i słońce sprawiły, że jego kora popękała tworząc abstrakcyjne wzory.

Wszedłem na drabinę opartą o grubą obwieszoną dorodnymi czereśniami gałąź. Wiklinowy kosz napełniał się szybko zbieranymi przezemnie owocami. Nie mogłem się powstrzymać i parę z nich wylądowało w moich ustach. Uśmiechnąłem sie promieniście czując ich słodki smak.

Zadanie, które mi powierzono było proste, ale męczące i pracochłonne. Wyciągane po owoce, nie przywykłe do długotrwałej pracy  ręce bolały mnie lekko, ale starałem sie nie narzekać.

Po uporaniu się z pierwszym drzewem zrobiłem sobie krótką przerwę. Usiadłem w cieniu rzucanym przez rozłorzyste konary czereśni.
Niespodziewanie zruszył  się silny wiatr. Bawił się moimi włosami i szumiał wśród lisci.
Wciągnąłem głęboko powietrze. Do moich nozdrzy dotarł mocny słodki zapach. Miałem wrażenie, że skądś go znam, moje serce jak na zawołanie zaczęło mocniej bić.

Wstałem i udałem się w kierunku, z którego mógł dochodzić. Rosło tam smukłe niezbyt wysokie drzewo o drobnych białych kwiatach. W tym miejscu zapach stawał się jeszcze intensywniejszy. Wypełniał mi płuca, jakby chciał wniknąć w głąb duszy.

- Jaśmin - wyszeptałem nazwę drzewa

Nagle poczułem się jakby ktoś uderzył mnie z całej siły, a na głowę spadło coś ciężkiego. Miałem wrażenie, że prawda przygwoździła mnie do ziemi i nie pozwalała wstać. Przed oczami majaczył mi niewyraźny obraz czarno włosego chłopaka, a serce bijące z podwójna siłą bolało okropnie.

Jak mogłem zapomnieć - była to jedyna myśl, która tkwiła mi w głowie.
 

🌸Jaśmin🌸 (bxb)Where stories live. Discover now