🌸14🌸

2.6K 218 64
                                    

Podobno były jakieś problemy z tym rozdziałem, za co bardzo was przepraszam T^T
Ostatnio nie mam czasu na watt wiec dopiero teraz ogarnęłam że ta durna aplikacja się o coś trigeruje. Mam nadzieje że już będzie ok a jak nie to cóż będę dalej próbować to naprawić..

***

Patrzyłem z nadzieją w niebieskie oczy tajemniczego chłopaka, który zaprzątał moje myśli od tak wielu tygodni.Bardzo chciałem dowiedzieć się coś o nim. Skinąłem głową zachęcając bruneta by zaczął mówić.

Jaśmin westchnął cicho i spuśił wzrok.

- Pytałeś kiedyś czy uciekłem z domu - nerwowo bawił się palcami - nie mogłem z niego uciec bo nigdy go nie miałem... - urwał na chwilę, a ja wbiłem w niego wzrok czekając aż powie coś więcej - urodziłem się w tym lesie i tu spędziłem całe życie. Setki może nawet tysiące lat... - zaśmiał się cicho i przeczesał palcami włosy

Zmarszczyłem brwi analizując to co właśnie powiedział, tysiące lat? O co mu chodzi?

Jaśmin widząc moją minę wypuścił zrezygnowany powietrze.

- Wiedziałem, że tak będzie, nikt normalny nie jest przecież w stanie w coś takiego uwierzyć.

Miał rację, choć powiedział o sobie tylko jedno zdania to wystarczyło by jego historia zabrzmiała bardzo niedorzeczne. Jednak patrząc na bruneta byłem w stanie uwierzyć w dosłownie każde wypowiedziane przez niego słowo.

- Proszę mów dalej - powiedziałem cicho błagalnym głosem.

Popatrzył na mnie, a ja poczułem jak robi mi się gorąco.

- Trudno jest mówić o sobie jeśli samemu się nic o sobie nie wie - uśmiechnął się słabo - żyję naprawdę długo, ale nigdy nie liczyłem ile. Upływ lat wnioskowałem po prostu po tym, że wszystko się wokół mnie zmienia. Zwierzęta, ludzie pojawiają się i odchodzą, tylko las cały czas był i będzie niezmiennie przez kolejne stulecia. - spojrzał na mnie jakby próbując stwierdzić jak zareagowałem na jego słowa, ale ja tylko siedziałem i słuchałem go w milczeniu - prawie zawsze byłem sam, nikt się nigdy mną nie zajął, nawet gdy byłem małym dzieckiem, nie umiałem mówić i nie wiedziałem jak się zachowywać przy ludziach - urwał, a mi scisneło się serce na myśl o tym co musiał przejść w dzieciństwie - po jakimś czasie zaczeły się polowania na takich jak ja - znów umilkł, widziałem, że coraz ciężej mu mówić - żyję tylko dlatego, że ludzie zapominają o mnie od razu po tym jak tracą mnie z oczu...

Czekałem aż, chłopak się zaśmieje dając mi do zrozumienia, że żartował i że to wszystko co właśnie powiedział jest tylko głupią historyjką wymyśloną na szybko, ale nic takiego się nie stało. Siedział śmiertelnie poważny ze wzrokiem wbitym w ziemie.
To wszystko było tak absurdalne, a ja i tak wbrew zdrowemu rozsądkowi byłem w stanie we wszystko uwierzyć tylko dlatego, że zostało to wypowiedziane przez niego.

Otwarłem usta chcąc coś powiedzieć i przerwać ciszę, ale Jaśmin mnie wyprzedził.

- Przepraszam, po prostu zapomnij o tym co powiedziałem - schował twarz w dłoniach - to i tak jest bez sensu - jego głos się załamał

Wyglądał teraz tak żałośnie, że aż zrobiło mi się go szkoda. Nigdy nie widziałem go w takim stanie, cały drżał tak jakby opowiadanie tego wszystkiego rozdrapało jakąś wielką ranę, o której chciał zapomnieć.

Poczułem znajomy ucisk, przybliżyłem się do niego czując jak z każdym centymetrem moje serce przyśpiesza, przytuliłem go delikatnie.

- To ja przepraszam - powiedziałem spokojnie starając się nie pokazywać jak bardzo drży mi głos - nie powinienem na ciebie naciskać.

Podniósł głowę i spojrzał mi w oczy, jego niebieskie tęczówki błyszczały w słońcu. Błądziłem po jego twarzy czując jak moje serce chce wyskoczyć z piersi. Przelotnie spojrzałem na jego usta, chciałem znów poczuć je na swoich, ale tym razem nie odwarzyłbym się go pocałować. Byłem pewny, że moja twarz zrobiła się cała czerwona, gdy przypomniałem sobie co zrobiłem rano, dopiero teraz dotarło do mnie co naprawdę się w tedy wydażyło, skarciłem się za myślenie o takich rzeczach.
Wysiliłem się na słaby uśmiech i poczułem jak po moich plecach przechodzą ciarki, gdy Jaśmin go odwzajemnił.

Zastanawiałem się czy chłopak czuje do mnie to samo co ja do niego i czy to nie jest zbyt samolubne z mojej strony, że mam choć cień nadzieji, że tak jest.Wcześniej mogłem odrzucać od siebie tę myśl, uważać ją za nieprawdziwą, absurdalną, ale teraz nie miałem wątpliwości, naprawdę się w nim zakochałem.

Przygryzłem dolną wargę ciągle patrząc w oczy bruneta, czy on też mnie.... potrząsnąłem głową, próbując odrzucić od siebie wszystkie napływające mi do głowy myśli.

Chłopak troskliwie odgarnął mi włosy z twarzy i założył wianek, który plutł przez cały ten czas. Kąciki jego ust uniosły się lekko.

- Wyglądcz ślicznie - wyszeptał, a ja oczami wyobraźni widziałem jak moja twarz znów robi się czerwona.

Opuściłem głowę, ale on złapał za mój podbródek i zmusił bym spojrzał mu w oczy. Chciałem to zrobić ale, opierałem się przez chwilę bojąc się, że moje serce może tego nie wytrzymać. W końcu poddałem się zatonąłem w jego oczach jak morzu, które mi przypominały. Poczułem jak gładzi mój policzek dłonią uśmiechnąłem się szeroko, a on znów go odwzajemnił.

W pewnym momencie popchnął mnie na ziemię, tak że leżałem pod nim wśród kwiatów, nie mogłem się ruszyć bo trzymał moje ręce nad głową przyciśnięte do podłoża. Oddychał ciężko, przymknął oczy i znów je otworzył, jakby chciał się opanować.

Patrzyłem na niego zaskoczony.

- Jaśmin? - zapytałem niepewnie

Pochylił się nademną tak, że czułem jak jego nierówny ciepły oddech muska moją skórę.
Znów przeszły mnie dreszcze. Przymróżyłem oczy, chłopak lekko trącił mnie nosem. Po chwili poczułem jego usta na swoich, jęknąłem cicho otwierając szeroko oczy, było to jeszcze przyjemniejsze niż zapamiętałem. Na początku całował mnie delikatnie, ale później przerodziło się to w coś bardziej namiętnego. Wyswobodziłem ręce z jego uścisku i zarzuciłem je na szyję chłopaka. Chciałem pozostać już tak na zawsze, wsunąłem dłonie w miękkie włosy chłopaka, cały czas oddając pocałunki. Całe ciało paliło mnie nieznośnie, tak samo jak serce, które łomotało mi w piersi.

- Byłem głupi - usłyszałem przytłumiony głos chłopaka, gdy na chwilę przestał mnie całować. Zamarłem i spojrzałem na niego z wyrzutem, przez to, że przerwał wykonywaną przez siebie czynność - jak mogłem od tego uciekać - spojrzał mi w oczy

Patrzyłem na niego w napięciu oczekując dalszej odpowiedzi. Milczenie ciągło się w nieskończoność, było tak cicho, że mogłem usłyszeć jak nasze serca wybijają ten sam niespokojny rytm.

- Kocham cię Noa








🌸Jaśmin🌸 (bxb)Where stories live. Discover now