🌸3🌸

5.2K 360 195
                                    

Chłopak stwierdził, że mam iść z powrotem spać bo jutro zamierza się mnie pozbyć, czyli zaprowadzić do ciotki. Po tych słowach wyszedł znów zostawiając mnie samego.

Targały mną mieszane uczucia, przewracałem się z boku na bok na łóżku nie mogąc zasnąć. Z jednej strony bardzo cieszyłem się z faktu, że spotkam krewną, ale z drugiej zdążyłem już polubić tego wysokiego, czarnowłosego chłopaka, nawet pomimo tego, że czasem był dla mnie niemiły.

Wypuściłem ze świstem powietrze próbując się uspokoić.
Na zewnątrz wciąż padał deszcz, zastanawiałem się gdzie w taka pogodę mógł pójść brunet. Uświadomiłem sobie, że wciąż nie poznałem jego imienia.
Kurde - przekląłem w myślach i skarciłem się za to, że cały czas o nim myślę.

Obudziły mnie jasne promienie słońca wpadające przez okno. Przysłoniłem ręką oczy.

Czułem sie lepiej niż poprzedniego dnia więc wstałem i na wciąż niepewnych nogach podszedłem do mojej walizki stojącej w rogu pokoju.
Wyciągnąłem z niej szarą bluzkę bez ramiączek i jasne jeansy z dziurami na kolanach.
Przebrałem się w czyste ubrania i z powrotem usiadłem na łóżku. Byłem głodny, jednak wciąż czułem się zbyt słabo by samemu wyjść i poszukać jedzenia.

Dom trwał w ciszy co oznaczało, że wciąż byłem w nim sam. Nie musiałem jednak zbyt długo czekać, bo po jakimś czasie usłyszałem trzask zamykanych drzwi i skrzypienie na schodach.
Brunet wszedł do pokoju, na moich ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Patrzył na mnie obojętnym wzrokiem nie zdradzającym uczuć. Zauważyłem, że trzyma coś w ręce.

- Noa - usłyszałem swoje imie - łap

Złapałem rzucone w moją stronę jabłko.

- Dziękuję - powiedziałem wgryzając się w owoc.

- Jak się dzisiaj czujesz ?

- Lepiej - powiedziałem niewyraźnie z pełnymi ustami.

Zbliżył się do mnie, czułem ciepło bijące od jego ciała. Oddychał szybko jak po długotrwałym wysiłku. Włosy i ubranie miał w nieładzie, wyglądał jak... jak bestia - przeszło mi przez myśl.
Delikatnie dotknął mojego czoła silną i ciepłą ręką, przeszły mnie dreszcze.

- Zejdź na dół, jak będziesz gotowy - powiedział i wyszedł z pokoju.

Skończyłem jeść. Niepewnym krokiem wyszedłem z pokoju ciągnąc za sobą walizkę. Każdy krok był dla mnie wysiłkiem, ale starałem się nie dać tego po sobie poznać.

Brunet był w kuchni, pochylał się nad psem.

- Jestem - dotknąłem jego ramienia

Chłopak chyba mnie nie zauważył, bo podskoczył zaskoczony.

Zlustrował mnie wzrokiem.

- O... ok - wydusił z siebie w końcu.

Szliśmy w milczeniu. Sora radośnie poszczekując biegł przed nami. Promienie słońca przedzierały się między drzewami sprawiając, że las mienił sie wszystkimi kolorami, wszystko wyglądało tak pięknie.

Czułem zmęczenie, chłopak szedł szybko, nie mogłem za nim nadążyć. Moje chore ciało domagało się odpoczynku.

W pewnym momencie brunet odwrócił się w moją stronę poirytowany faktem, że go spowalniam.

- Kurwaa, nie możesz iść szybciej - warknął na mnie z wyrzutem.

Oparłem się o najbliższe drzewo, próbując nabrać powietrza. Przed oczami latały mi czarne plamy.

🌸Jaśmin🌸 (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz