🌸7+nominacja🌸

4K 245 95
                                    

Otworzyłem oczy obudzony uporczywym pukaniem w drzwi pokoju.

- Tak? - wymamrotałem zaspany, i jeszcze nie do końca rozumiejąc co się wokół mnie dzieje wstałem i chwiejnym krokiem poszedłem otworzyć drzwi.

-Noa czy ... - ciotka spojrzała na mnie zakłopotana - możesz się ubrać !?- kobieta odwróciła się do mnie plecami.

Zdałem sobie sprawę, że jedyne co miałem na sobie to bokserki. Podrapałem się  po głowie i z westchnieniem zniknąłem w głebi pokoju, gdzie stała szafa, w której miałem ubrania.

- Chciałam się zapytać, czy mógłbyś pójść za mnie do miasteczka i załatwić parę spraw? - usłyszałem głos ciotki dochodzący z korytarza.

- Okej - odkrzyknąłem zajęty zakładaniem na siebie czystych ubrań.

Kiedy skończyłem przeczesałem palcami rozczochrane po nocy włosy, doprowadzając je do względnie normalnego stanu.

Zszedłem do kuchni, aby zjeść szybkie śniadanie i już po chwili byłem w drodze do miasteczka.

Słońce było już wysoko, co oznaczało, że spałem dłużej niż zwykle. Było to dość dziwne, bo nie jestem typem człowieka, który śpi do południa.

Mój spokojny spacer został zakłucony, przez uderzenie szyszką. Rozejrzałem się wokół szukając przyczyny zamachu na moją osobę. Mój wzrok padł na rosnącą obok drogi starą sosnę. Nie musiałem długo czekać, bo już po chwili zeskoczył z niej czarnowłosy chłopak.

Moje serce mimowolnie przyśpieszyło na jego widok.

- Noa - powiedział chłopak rozciągając usta w szerokim uśmiechu.

Wyciągnął przed siebie ręce jakby oczekiwał, że rzucę mu się w ramiona. 

Przekrzywiłem delikatnie głowę i zrobiłem chyba najgłupszą możliwą minę.

- Kim jesteś?

Brunet posmutniał, włożył ręce do kieszeni szarych jeansów  i  podszedł  w moją stronę .

- Zapomniałeś, znowu...

Nie mogłem dłużej powstrzymać śmiechu.
Objąłem zdezoriętowanego Jaśmina i wtuliłem głowę w jego klatkę piersiąwą.

- Możesz sobie ze mnie nie żartować - warknął poirytowany - to nie było śmieszne, gdybyś znowu zapomniał to ja .... ja - poczułem jak jego ramiona zakleszczają się wokół mojego ciała - ja pierdole, proszę cię nie rób tak więcej.

- Zacząłeś - powiedziałem z udawanym oburzeniem - rzuciłeś we mnie szyszką, to zabolało.

- Przepraszam - wypuścił mnie z objęcia - dokąd idziesz?

- Obiecałem ciotce, że załatwię coś w mieście

Jaśmin uśmiecnął się delikatnie.

- Jesteś takim kochanym chłopcem, cały czas pomagasz tej starej poczciwej kobiecie.

Poczochrał mnie po głowie, niszcząc moją i tak pożałowania godną fryzurę.

- Eee dzięki - wymamrotałem zmieszany komplementem, przy okazji ponownie przeczesując włosy palcami.

Moje serce, o ile to w ogóle możliwe, przyśpieszyło jeszcze bardziej.

- Mogę iść z tobą? - dobiegł do mnie głos chłopaka

- Co? - wypaliłem jak debil

- Powiedziałeś, że idziesz coś załatwić, chcę iść z tobą, mogę ? - powiedział rozbawiony

🌸Jaśmin🌸 (bxb)Where stories live. Discover now