Rozdział 55

1.5K 68 1
                                    

Uniosłam brwi lekko zdziwiona i spojrzałam mu w oczy, zaczynając bawić się jego włosami. Nie odpowiadałam przez chwilę, analizując jego słowa, a mu to najwyraźniej nie przeszkadzało. Przynajmniej tak mi się wydaje...

-Ah tak? W kim?- zapytałam przygryzając lekko dolną wargę. Justin zaśmiał się cicho i wyciągnął kciukiem moją wargę spod niewoli zębów.

-Wiesz, chodzę z nią do jednej klasy, jej imię zaczyna się na ''L'', a kończy na "y". Ma długie brązowe włosy, cudowne, duże oczy i wspaniały uśmiech, na który uwielbiam patrzeć. I jest najśliczniejszą dziewczyną, jaką widziałem.- powiedział, a ja uniosłam brwi.

-Mówisz o Lucy z ostatniej klasy?- powstrzymałam śmiech, a on Wywrócił oczami i położył się na plecach obok mnie i wciągnął mnie na swój brzuch.

-Od kiedy masz na imię Lucy?- zaśmiał się.

-Najwidoczniej od dzisiaj.- uśmiechnęłam się szeroko i położyłam dłoń na jego policzku i cmoknęłam jego szczękę.

-Może moglibyśmy spróbować? Jako para?- spojrzał na mnie.- ale na razie tak by nikt nie wiedział. -patrzył na mnie wyczekująco.- wiem, że powinienem cię o to zapytać w lepszych okolicznościach, bardziej roma...- przerwałam mu pocałunkiem rozbawiona. Poczułam jak chłopak uśmiecha się i kładzie delikatnie dłoń na moim policzku.- Czy zgodzisz się być moją dziewczyną?- zaśmiał się, przerywając pieszczote, a ja udałam, że się zastanawiam.

-Wiesz, to trudne tak odpowiedzieć od razu, muszę pomyśleć.- westchnęłam, a chłopak jakby posmutniał. Klepnęłam go lekko w ramie rozbawiona.- żartuje przecież głupku, zgadzam się. - uśmiechnąłam się szeroko.

-Nie strasz mnie.- złapał się teatralnie za serce, wstając z łóżka ze mną na rękach. Wywróciłam oczami i pomachałam lekko nogami, gdy Justin ruszył do kuchni.- nie mów nawet Christianowi, okej?- zapytał, a ja pokiwałam twierdząco głową. Nie miałam nawet zamiaru mu mówić, do puki to wszystko nie stanie się bardziej pewne i poważne.

Justin posadził mnie dopiero na stołku przy wyspie kuchennej i sam podszedł do lodówki, otwierając ją. Wyciągnął ser i szynkę, zamykając ją, a następnie wziął kilka kromek chleba tostowego z chlebaka i wszystko ułożył, wkładając do tostera.

-Kawa czy herbata?- zapytał, a ja spojrzałam na niego.

-Kawka czarna, dwie łyżeczki cukru.- zaśmiałam się, uprzedzając jego następne pytania.

-To tak jak ja, przynajmniej zapamiętam od razu na przyszłość.- zaśmiał się i zaczął przygotowywać dwa napoje, a ja patrzyłam uważnie na jego ruchy, przy których jego mięśnie napinały się.

Po chwili Justin postawił przede mną niebieski kubek z parującą kawą i usiadł naprzeciwko mnie, czekając aż tosty się zrobią.

-Jak się czujesz?- zapytał po chwili i przejechałem po mnie wzrokiem, a ja uniosłam brwi.

-Co masz na myśli?- zaplotłam palce swoich dłoni i oparłam o nie głowę.

-No przecież zalało cię morze czerwone.- uniósł lekko jeden kącik ust w górę.- nie boli cię brzuch albo coś?

-Nie, na razie nie.- uśmiechnęłam się.

Justin kiwnął głową i wstał od wysepki, gdy toster wydał z siebie charakterystyczny dźwięk gotowego jedzenia. Przeszukał wszystkie szafki w poszukiwaniu talerzy i znalazł je dopiero w tej ostatniej, którą otworzył. Wyłożył po dwa tosty na dwa talerze i polał je keczupem.

-Dziękuję.- powiedziałam, gdy postawił przede mną danie. Na obydwu tostach była "narysowana" uśmiechnięta buźka keczupem. Zaśmiałam się lekko.- urocze.

-Ty jesteś urocza.- uniósł na mnie brwi, a ja zmrużyłam oczy.

Nasz związek może być naprawdę udany...

____________

Heloł kochani! Spodziewaliście się takiego niespodziewanego zwrotu akcji? Tak szczerze, to sama tego nie planowałam, ale tak jakoś samo wyszło, haha.

Miłego! Xoxo

Give yourself help| BIEBER 1✓ 2XWhere stories live. Discover now