Minęły 2 dni, odkąd ja i Chris jesteśmy pod opieką chłopców. Również przez dwa dni, nikt z nas nie wystawił nawet nosa poza dom, wyjątkiem jest dzisiejszy dzień.
Siedzieliśmy wszyscy w salonie, a chłopacy kłócili się o to, która dwójka pojedzie na zakupy. Skończyły nam się wszelkie zapasy żywności w lodówce, dlatego dwóch z nich musi pojechać do najbliższego sklepu.
-Dobra, mam dość tych waszych głupich wrzasków.- wywrócił oczami Chris, a ja uniosłam brwi. Cała szóstka spojrzała na niego.- zrobię wyliczankę. Do sklepu jedzie ostatnia dwójka, która nie odpadnie.- powiedział i zaśmiał się.- ustawcie się w kole.- zatarł ręce.- no oprócz Biebera, ty spieprzaj do swojej księżniczki.- powiedział w momencie, kiedy Justin otwierał już usta by zacząć się kłócić.
Justin uśmiechnął się szeroko i usiadł na kanapie obok mnie, obejmując ramieniem. Przyglądaliśmy się uważnie, gdy chłopcy ustawili się w kole, tak jak kazał im brunet.
-Siedzi świnia pod schodami...- zaczął wyliczać, wskazując po kolei na chłopaków.- liczy zęby pazurami. Tego szkoda, tego szkoda wyrzucimy tego smroda...- wskazał na Zayn'a, a ja powstrzymałam śmiech, bo miałam wrażenie, że jeśli Chris nie zmieni rymowanki, dostanie po kolei od każdego po mordzie.
-Masz szczęście, że to nie ja pojadę do sklepu.- powiedział czarno włosy i usiadł obok mnie na kanapie.
-Dobra, teraz jakąś inną wezmę.- zastanowił się.
-Nie, zostaw tą. Jest idealna.- zaśmiał się Justin, a Chris wzruszył ramionami i ponownie zaczął wyliczać. W końcu, zostali tylko Liam i Niall, którzy stali na środku salonu naburmuszeni.
-No, zapiepszać na zakupy lenie.- zaśmiał się Louis i kopnął ich w tyłek, na co oni spojrzeli na niego z mordem w oczach, ale ruszyli do przedpokoju by ubrać buty.
-Bądźcie ostrożni.- zagadnął Harry wychylając się zza kanapy. Oni pokiwali głową i otworzyli drzwi, które były zabezpieczone systemem antywłamaniowym. Wyłączyli go i wyszli na zewnątrz. Po chwili było słychać odjeżdżanie auta.
Włączyliśmy telewizor i rozsiedliśmy się na kanapach, wciągając w lecący film.
Po jakichś 20 minutach, zadzwonił telefon Justina.-No co tam Liam?- zapytał i dał na głośnomówiący.
-Cholera jasna, Niall. Otwórz te zasrane oczy.
-Liam? Co się dzieje?- Justin jak na zawołanie wyprostował się.
-Kurwa mać, staranowali nam samochód.- warknął Liam do telefonu.- Niall do kurwy nędzy, obiad na stole, wstawaj mała pipo!
-Zaraz ktoś do was pojedzie, trzymaj go Liam.-powiedział przestraszony Louis.
-Nie!- krzyknął.- zaraz będziecie mieć gości, dam radę.- mruknął, a z głośnika telefonu rozniósł się dźwięk uderzania które kogoś. Mocnego uderzenia...
-Ała kurwa, pojebało cię? Zaraz ci oddam.- usłyszeliśmy głos jęczącego Niall'a, na co wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.
-Po prostu bądźcie gotowi, jadą do was.- rozłączył się, a jak na zawołanie do domu wbiegł jakiś mężczyzna ubrany na czarno. Wymierzył bronią do Louisa, ale nim zdążył strzelić, zrobił to Harry, trafiając go prosto w głowę. Ciało opadło bezwładnie na podłogę, a ja i Chris patrzyliśmy na to wszystko z wytrzeszczonymi oczami.
Nim jakkolwiek zdążyłam zareagować, znalazłam się za kanapą, która stała pod ścianą, a obok mnie Chris. Spojrzałam na niego przestraszona, na co on po prostu przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno.
___________
Dramaa timee.
3/3
To ostatni już z tego maratonu!
Miłego! XOXO

CZYTASZ
Give yourself help| BIEBER 1✓ 2X
Fanfiction-Skóra to nie papier. Nie tnij jej księżniczko.- powiedziała zakapturzona postać opierając się o drzewo. ______ Okładka wykonana przez: MadamLeBieber Książka mojego autorstwa, nie kopiować. Najwyższe notowania: #1 w- justinbieber (od 09.05 do 11.05...