Fiolki

2.1K 224 101
                                    

Gellercie

O Potterach wiem niewiele, praktycznie nic. Gdy przeprowadziliśmy się do Doliny, moja mama nie miała ochoty zawierać znajomości z innymi mieszkańcami, wyjątkiem była pani Bagshot, lecz to właściwie przez przypadek. Potterowie próbowali poznać mamę i nas, ale zrazili się, gdy któryś raz z kolei zamknęliśmy im drzwi przed nosem.

Słyszałem pogłoski, że pochodzą od Peverella, ale nigdy nie znalazłem na to dowodu. Jednak teraz mam ciebie i razem na pewno uda nam się ustalić czy mają jakikolwiek związek z Ignotusem i peleryną.

Spotkamy się jutro równo o dziesiątej przy południowym wyjściu z Doliny Godryka. Droga będzie długa, więc będziemy mieli czas na omówienie słów przysięgi. Przy okazji weź ze sobą coś do jedzenia, zapowiada się, że spędzimy tam sporo czasu. Liczę, że moje miejsce spodoba ci się. Jest niezwykle urokliwe i ma ciekawą historię, którą zapewne będziesz chciał poznać.

Moje popołudnie przebiegło nad wyraz spokojnie. Aberforth odpuścił dalsze kłótnie, a Ariana wpadła na cudowny pomysł zaplatania mi warkoczy. Uśmiał byś się, gdybyś mnie zobaczył.

Albus

Gellert czytając list uśmiechał się jak głupi do sera. Wizja ukochanego w warkoczykach wydała się niezwykle kusząca. Jednak zaraz spochmurniał. Al będzie musiał chwilę poczekać na odpowiedź. Przynajmniej dwa wspomnienia musiały najpierw zostać zabutelkowane.

Odłożył liścik bardzo delikatnie na poduszkę obok siebie. Na łóżku, gdzie siedział, leżało również pudełko z fiolkami. Grindelwald podniósł ostrożnie szklaną pokrywkę i wyjął jedną z nich drżącą dłonią. Odkorkował szklaną buteleczkę i wyjął różdżkę. Obie ręce trzęsły mu się tak bardzo, że musiał odłożyć na chwilę przedmioty i uspokoić oddech. Przy takim zdenerwowaniu mógł sobie równie dobrze wydłubać oko różdżką, którą nie trafiłby w skroń. Wziął kilka głębokich wdechów zaciskając powieki z całej siły.

Sięgnął powoli, powolutku po różdżkę i oplótł ją swoimi wąskimi palcami pianisty. Już niemal czuł jak zaraz będzie wyciągać z jego głowy obraz słodkiej twarzyczki, błyszczących oczu i plątaniny końskich kopyt na błotnistej drodze biegnącej przed rezydencją Grindelwaldów. Nie żałował tego wspomnienia, ale denerwujące przeczucie z tyłu głowy sugerowało, że to właśnie ono powinno pozostać w jego głowie.

Nie. Koniec wszelkich trzymających go w szachu wyrzutów sumienia i krępujących nadgarstki, powstrzymujących od działania wspomnień złej przeszłości. Teraz miało się liczyć jedynie to, co dopiero się wydarzy.

Zaciskając bielejące z wysiłku palce jednej ręki na fiolce uniósł dłoń z różdżką do skroni. Teraz albo nigdy pomyślał i przytknął wąski czubek różdżki do skóry. Chłodne drewno nieprzyjemnie kolidowało z ciepłem ciała, ale nie trwało to długo. Już po chwili niewerbalne zaklęcie pozwoliło Gellertowi na wyciągnięcie z głowy wspomnienia uformowanego w srebrzystą nić, której łuna rzucała na jego twarz niebieskawe światło. Przez chwilę tęsknie wpatrywał się w wiszącą na końcówce różdżki niteczkę nieistniejącej już w jego głowie retrospekcji.

Po włożeniu wspomnienia do fiolki szczelnie ją zakorkował i wyjął z jednej z przegród pudełka karteczkę do opisu. Wyszeptał Accio i pióro leżące przed chwilą na biurku wpadło w jego dłoń.

Dołujący napis Dzień śmierci Grottensa po niedługiej chwili ozdobił fiolkę. Gellert uśmiechnął się krzywo patrząc na opis i ostrożnie włożył naczynie do przegródki z której wcześniej je wyjął. Przeliczył wszystkie fiolki, było ich dziewiętnaście. Puki co powinno wystarczyć.

《Przysięga》Grindeldore Where stories live. Discover now