Yandere!Romano x Reader

711 35 109
                                    

Zamówienie od: Himitsui

- Odwal się ode mnie deficiente, bo ci ten widelec wbiję w twój roześmiany ryj!!!

Takie wrzaski na stołówce szkolnej stały się codziennością, od kąd pewien Hiszpan zaczął się zalecać do pewnego Włocha. Walentynki były coraz bliżej, a niektórzy pozakładali się z kumplami, że nie spędzą ich w samotności... Siedziałaś z przyjaciółką przy sąsiednim stoliku. Już przestałyście zwracać na to wszystko uwagę, tak się działo na każdej przerwie. W końcu dało się słyszeć głos jego przyjaciela, Francisa.

- Daj mu spokój Antonio, może któraś z dziewczyn się w końcu zgodzi.

Dalszej części rozmowy nie słyszałaś, bo [I.P] pociągnęła cię na piętro do pustej klasy.

- [T.I], komu dasz walentynkę?

- Pff, nie wiem czy wogóle komukolwiek dam...

- Na pewno?

Dziewczyna znacząco podniosła jedną brew.

- Nom.

- Hehe, I tak ci nie wierzę.

- To nie wierz, nikomu nie dam!

- A chcesz od kogoś dostać?

- [I.P] co w ciebie wstąpiło?! Zostałaś opętana przez amorka, czy inne walentynkowe niewiadomoco?!

- Jeżu kolczasty, jestem po prostu ciekawa!

Ktoś wszedł do klasy. Spojrzałyście w stronę drzwi. To był Lovino, Włoch który był wcześniej męczony przez Antonio na stołówce. Nikomu nie chciałaś tego mówić, ale gdzieś w głębi serca miałaś nadzieję że zada ci to przereklamowane pytanie o zostaniu jego walentynką. Tak, kiczowate, ale to było to, o co dopominało się twoje rozdeptane i poszarpane serduszko. Wiele razy dostałaś walentynkę, którą ktoś wysłał szkolną pocztą walentynkową tylko po to, żeby się z ciebie pośmiać. Albo wyrzucił tę od ciebie do kosza. Spojrzał na was tak, jakby chciał wam coś zrobić za samo patrzenie na niego. Zaśmiałaś się cicho. Słodko wyglądał, jak się wkurzał... W otpowiedzi tylko wyburczał pod nosem parę włoskich przekleństw i usiadł na parapecie, nie zwracając na was więcej uwagi.

Gdy przyszłaś do szkoły dwa dni później (walentynki), od razu twoja przyjaciółka zaczęła trajkotać o tym że ona ma straszną nadzieję że dostanie od kogoś przynajmniej karteczkę z napisem lubię cię. Kicz do potęgi entej, ale słuchałaś, bo w końcu przez resztę roku ta gaduła jest bardzo miłą osobą, poza tym znacie się od pierwszej klasy podstawówki! W końcu po ostatniej lekcji dwie dziewczyny z młodszej klasy zaczęły rozdawać laurki. Wkroczyły ze skrzynką do pokoju, w którym aktualnie twoja klasa czekała na lekcję i wygrzebały trzy laurki adresowane do osób z twojej klasy. Zauważyłaś że jedna z nich patrzy na ciebie ze sztucznym uśmiechem i z wyciągniętą ręką, w której trzymała złożoną na pół kartką.
Wzięłaś ją od niej, po czym rozłożyłaś I zaczęłaś czytać razem ze skaczącą z ekscytacji [I.P].

Szczęśliwych WALEŃtynek!
Funfact: wiesz czemu nie masz chłopaka?
Bo ciebie dużo, wielorybie!

Patrzyłaś z nienawiścią na kartkę, po czym zmiełaś ją w dłoni powstrzymując płacz. Już raz przez to przechodziłaś i było o ten jeden raz za dużo. Mowa o anoreksji. W podstawówce byłaś często traktowana takimi tekstami przez rówieśników. Bolało nadal, nawet bardziej niż wtedy. Wtedy nie wiedziałaś jak to jest zmuszać się do ignorowania głodu. Usłyszałaś śmiech Gilberta (Prusy), przybijającego piątkę Francisowi (Francja). Pobiegłaś do łazienki, by zatrzasnąć się w kabinie. Usłyszałaś jeszcze jakieś podniesione głosy, ale miałaś to gdzieś. Po chwili usłyszałaś pukanie do drzwi ubikacji.

- [T.I]...? Hej otwórz... To ja, [I.P]...

Nie odpowiedziałaś. Usłyszałaś odgłos przekręcającego się zamka od drzwi kabiny. Twoja przyjaciółka usiadła obok ciebie na podłodze, przytulając cię delikatnie. Po dłuższej chwili wyszłyście razem z łazienki. Od razu podszedł do was Antonio, mamrocząc przeprosiny po Hiszpańsku. Minęłyśmy go, nie zwracając uwagi na jego trajkotanie.

- Nie mam najmniejszej ochoty

Złapał cię za ręce i spojrzał w twoje oczy.

- [T.I], ja nie miałem z tym nic wspólnego! Na prawdę, uwie-

Przerwała mu nieco niższa od niego osoba o brązowych włosach, z odstającym charakterystycznie loczkiem. Przygwoździł Hiszpanię do ściany, trzymając go za gardło.

- Nie dotykaj jej, hiszpańska mendo.

- Lovino, spokojnie! Nie tylko tobie może się ktoś podobać!

Włoch zacisnął dłonie na gardle chłopaka.

- Lubisz ją?!

- L-lovi... Puść mnie...!

- Czy ty ją lubisz?!

- T-tak jakby... A teraz p-puść...! Nie mogę oddychać...

Niższy uśmiechnął się z satysfakcją.

- O to chodzi, bastardo.

Szybko odciągnęłaś wkurzonego chłopaka od Antonio.

- Hej spokojnie! Nie powiedział wcale, że mnie kocha, albo coś!

- Dokładnie... *głęboki wdech* khy khy, lubię cię jako koleżankę!

- Pff, każda przyjaźń może się zkończyć miłością!

- A co ci do tego, Lovino?!

Włoch uśmiechnął się do ciebie szczerze.

- Bo ciebie już ktoś kocha, sciocco!

- Co? Kto niby?!

Poczułaś miękkie usta chłopaka na swoich. Odsunął się od ciebie szybko, mocno zarumieniony.

- Ja cię kocham i nikt mi nie przeszkodzi w drodze do twojego serca.

Oczy błysnęły mu niebezpiecznie, jakby z szaleństwem.

- A nawet jak ktoś spróbuje, to go osobiście usunę. Na stałe.

Znowu złączył wasze usta w pocałunku. Pomimo słów chłopaka, pogłębiłaś pocałunek. Wreszcie ktoś odwzajemnił twoje uczucie! W sumie, to ten fragment z usuwaniem nawet ci się spodobał. Może coś było z tobą nie tak...? Nawet jeśli, to przynajmniej do siebie pasowaliście.

Następnego dnia, na przerwie na lunch znowu rozległ się podniesiony głos Lovino. Tym razem zostało to spowodowane tym, że Francis odważył się na ciebie zapatrzeć, gdy rozmawiał z Gilbertem i Antonio. Zkończył pod ścianą, z widelcem lekko wbijającym się w skórę na jego szyi.

- Ona jest moja, rozumiesz? Moja.

Wymruczał Włoch, patrząc w przerażone oczy ofiary i spływającą pojedyńczą stróżką krew. Szybko wziął widelec, po czym uśmiechnął się złowieszczo.

- Tylko jej dotknij, a ten widelec wbije się w twoje gardło zdecydowanie głębiej.

Koniec

Serio, nie umiem w yandere, ale ciekawie było spróbować.

💕 one-shoty z hetalia 💕Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz