serendipity

3.6K 256 13
                                    

-To moja wina Taeś... To przeze mnie miałeś ten wypadek...

Taehyung patrzył się na niego niezrozumiale.

-Ggukie... Jak to przez ciebie? Co się stało?

Brunet cały czas kucał z głową opartą o uda czerwonowłosego. Oddychał głęboko i tylko pozwalał łzom wypływać z oczu. W głowie miał istny mętlik, dodatkowo mentalnie policzkował się za nazwanie starszego "kochaniem". Obiecał się wstrzymywać, dopóki Taehyung nie byłby znowu pewien swoich uczuć względem niego. I pewnie zbyt dużo wymagał, jak na tak krótki czas, jednak nie mógł nic zrobić z faktem, że tak bardzo go kochał. Wziął głęboki wdech.

-Wracaliśmy motorem z naszego ulubionego miejsca, to było takie wzgórze za Busan. Często tam jeździliśmy, oglądaliśmy zachód słońca. To było jak marzenie. Ja siedziałem na kocu, a ty zawsze na moich kolanach bawiłeś się moimi włosami i plotłeś mi warkoczyki. Raz musieliśmy wracać w deszczu, a samochód przed nami wpadł w poślizg. Taehyung, ja spanikowałem. Jechał prosto na nas, jedyne co mogłem zrobić to mocno skręcić, ale było mokro więc motocykl się przewrócił. Przepraszam, przepraszam...

Znowu zaczął cały się trząść, mówił jak nakręcona katarynka. Kim tylko się patrzył na niego ze smutkiem. Przetarł mokrą twarz ręką i wciągnął bruneta obok siebie na kanapę. Chłopak, czując dotyk starszego, wtulił się jego ciało, na co ten objął go ramionami. Nosem wodził po ciemnych pasmach młodszego i wdychał ich zapach. Znajomy zapach.
Oderwał od siebie Jeona i położył swoje dłonie na jego policzkach.

-Ggukie, gdzieś ty się podziewał cały ten czas. Czemu mnie zostawiłeś?

Nie chciał brzmieć, jakby go obwiniał, bo niewątpliwie było mu ciężko. Jednak nie rozumiał, dlaczego tak po prostu zniknął z jego życia. Jeongguk tylko spojrzał mu w oczy.

-Tae... Byłeś moim aniołem. Kiedy obudziłem się w szpitalu i powiedziano mi, że jesteś w sali obok nieprzytomny to... Nie mogłem żyć z myślą, że leżysz tam przeze mnie. Mój największy skarb, moje kochanie, a wyglądałeś jak siedem nieszczęść. To był cud, że w ogóle przeżyłeś. Aż pewnego dnia się obudziłeś. Jednak Chungha ostrzegła mnie, że straciłeś pamięć. Wtedy cała odwaga ze mnie wyparowała i nie wszedłem do twojego pokoju. Porozmawiałem z Chun, powiedziałem jej, że nie zasługuję na kogoś takiego jak ty. Próbowała mnie zatrzymać, jednak starała się to zrozumieć. Jeszcze tego samego wieczoru, dzięki mamie, przepisałem się do szkoły w Daegu.

Taehyung był zły. Nie mógł się powstrzymać, więc tylko wykonał zamach i sprzedał Jeonggukowi siarczystego policzka. Brunet patrzył się na niego ze strachem. Czując, że przesadził, po raz kolejny chwycił poliki większego i zmusił do ciągłego patrzenia na niego.

-Ty głupku. Przez całe życie zastanawiałem się, dlaczego nie mogę się w nikim zakochać, ilekroć szedłem na randkę to wiedziałem, że to nie było to. Oglądając zdjęcia zrozumiałem, że tęskniłem za tobą cały ten czas. Półtora roku... Przez półtora roku czułem taką pustkę spowodowaną brakiem ciebie. - Mówił, patrząc prosto w załzawione oczy ukochanego, bo tak chyba mógł go nazywać. Zrobił krótką przerwę, po czym wdrapał się na jego kolana. - I może nie pamiętam tych wszystkich rzeczy, które robiliśmy zawsze razem, ale wiem, że nie stałeś się dla mnie obojętny. Już od naszego spotkania w parku wiedziałem, że jesteś interesujący, tylko że ty byłeś interesujący przez całe moje życie, prawda?

Kim patrzył się na niego z łagodnym uśmiechem. Jeongguk wtulił się tylko w klatkę piersiową mniejszego i mocno go objął. Łzy znowu leciały po jego policzkach, jednak teraz były to łzy szczęścia. Znów miał swoje chodzące szczęście przy sobie i wszystko wskazywało na to, że mu wybaczył to zniknięcie. Jeongguk był w tym momencie najszczęśliwszy. Nagle poczuł jak chłopak znowu odrywa go od siebie, więc spojrzał na starszego. Ten wpatrywał się w jego twarz, dokładnie ją badając. Nie mógł się powstrzymać, jego Taehyung patrzył na niego z takim samym szczęściem jak kiedyś, z tym samym uśmiechem, tak samo...

You're my destiny ⭐ TaekookWhere stories live. Discover now