i love you

2.7K 193 92
                                    

Taehyung wbiegł na izbę przyjęć cały zdyszany. Zignorował siedzącego za kierownicą ojca, który krzyczał za nim żeby czekał, kiedy ten przeciskał się między samochodami stojącymi w korku. Nie mógł czekać. Jeongguk był właśnie zabierany na blok operacyjny, a jego przy nim nie było. Podbiegł szybko do pierwszej lepszej pielęgniarki i chwycił ją za ramię.

- Może mi pani powiedzieć gdzie zabrali chłopaka z wypadku na motorze?

- A pan jest...?

- Taehyung. Jego narzeczony - powiedział bez zastanowienia. Liczył, że w ten sposób powiedzą mu co z blondynem.

- Blok operacyjny na drugim piętrze. Jego siostra już tam jest - rzuciła i odeszła w przeciwnym kierunku.

Kim ruszył w kierunku schodów i już po chwili krążył po korytarzach. Chungha i ja myślimy widać tak samo. Uśmiechnął się lekko pod nosem. Powoli zaczęła go przytłaczać otaczająca go biel. Nigdy nie lubił szpitali. Źle mu się kojarzyła przez wypadek. A teraz to Ggukie miał wypadek. I mógł umrzeć. Pokręcił głową zdenerwowany. Nie mógł tak myśleć. Na pewno z tego wyjdzie. Zawsze był ponad takie sytuacje i nic nie było w stanie go zniszczyć. Nawet strata bruneta. Wrócił po niego, walcząc jeszcze mocniej. Po kilku minutach uporczywego szukania, spostrzegł siedzącą na plastikowym krzesełku dziewczynę. Kiedy go dostrzegła wstała i natychmiast wpadła w jego objęcia.

- Chun... Co z nim?

Spuściła wzrok i milczała chwilę. Chłopak chwycił jej twarz w swoje dłonie i nakierował tak, żeby na niego spojrzała.

- No mów!

Nie wytrzymała jego natarczywego tonu i wybuchnęła płaczem. Znowu się do niego mocno przytuliła.

- Jest źle Taeś. Nawet jak uda im się go zoperować to nie wiadomo czy przeżyje noc. Ponoć to jakiś krwiak.

Brunet nie mógł w to uwierzyć. Nie mógł i nawet nie chciał myśleć, że Gguk może... Nie, nie, nie. Na pewno wszystko będzie dobrze. Ggukie to pieprzony mocarz. Nikt nie jest w stanie go pokonać. Kocha mnie i na pewno mnie nie zostawi. Nie mógł jednak zrobić nic z faktem, że zaczął wstrząsać nim płacz. Chciał bym jednak silny dla przyjaciółki, mimo że jego samego tak bardzo bolało serce. Skierowali się z powrotem w stronę krzesełek, a Taehyung poszedł nalać do kubeczków wodę. Podał jeden brunetce i usiadł obok. Ta oparła głowę o jego ramię i złapała go za rękę.

- Będzie dobrze, prawda?

- Musi być.

Teraz pozostało im tylko czekać.

***

Nie byli w stanie powiedzieć ile tak czekali, zanim z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Natychmiast poderwali się ze swoich krzeseł i podeszli do starszego mężczyzny. Taehyung czuł, jakby miał gulę w gardle, nie mógł powiedzieć ani słowa, jakby bojąc się odpowiedzi. Rozmowę podjęła Chungha.

- Panie doktorze. Co z nim?

- Rokowania nie są dobre. Krwiak był rozległy, dodatkowo mamy kilka złamanych żeber i wstrząs mózgu. Operacja sama w sobie nie była prosta. Raz musieliśmy przywracać czynności życiowe pacjenta. Myślę, że należy zawiadomić jego rodziców.

- Zaraz, ale co to znaczy? - odezwał się w końcu chłopak.

- Trzeba przygotować się na najgorsze. Przykro mi - odparł smutno i oddalił się od nich.

Brunet poczuł, jak uginają się pod nim kolana, a po policzkach znowu spływają łzy. Zanim zdążył coś powiedzieć, z bloku operacyjnego pielęgniarki wyjechały z leżącym na łóżku Jeonem.

You're my destiny ⭐ TaekookWhere stories live. Discover now