Prolog

8.5K 216 90
                                    


Harry biegł korytarzem, raz po raz powtarzając w głowie swój sen. Od dawna przeczuwał, że coś mu nie pasuje w emocjach Voldemorta, ale dopiero teraz uświadomił sobie, co to było. Musiał czym prędzej powiadomić Dumbledore'a! To z pewnością było bardzo ważne!
Minął po drodze kilka duchów, a obudzone obrazy syczały na niego z wściekłością za obudzenie ich. Wiedział, że gdyby trafił o tej porze na jakiegoś nauczyciela, z pewnością zarobiłby szlaban, jednak musiał porozmawiać z dyrektorem. Natychmiast.

Gdy po paru minutach stanął przed gargulcem pilnującym wejścia do gabinetu Dumbledore'a, miał wrażenie, że serce lada moment wyskoczy mu z piersi. Obrazy i emocje przelatywały przez jego głowę, wywołując nieznośne (, bolesne) pulsowanie.

- Kociołkowe pieguski!- zawołał, a gargulec posłusznie odskoczył na bok. Pokonał schody w kilku susach i bez pukania wpadł do gabinetu.

– Panie dyrektorze! - Rozejrzał się dookoła, jednak oprócz ostrzegawczych syknięć obrazów, odpowiedziała mu cisza. - PANIE DYREKTORZE!

-Już, Harry, spokojnie – usłyszał głos Dumbledore'a, a po chwili jego sylwetka wynurzyła się z mroku. Miał zaczerwienione oczy, ale mimo późnej pory, wciąż był ubrany w dzienną szatę. Gestem wskazał krzesło przed biurkiem, a sam zasiadł na swoim stałym miejscu.- Co się stało?

- Chodzi o Voldemorta – zaczął Harry, opadając ciężko na krzesło. Przysunął się jak najbliżej biurka i nie spuszczał wzroku z dyrektora. – Zrozumiałem wreszcie, o co chodziło - skąd te skrajne emocje w moich snach... - Zawiesił głos, świadomie dodając chwili dramaturgii. Dumbledore westchnął i złożył dłonie w wieżyczkę przed twarzą. -... on czegoś szuka! – Harry zerwał się z miejsca i zaczął krążyć po pomieszczeniu. Czuł, jak krew buzuje mu w żyłach, przyspieszana nowym odkryciem. – Dowiedział się czegoś bardzo ważnego, czegoś, co było dla niego ogromnym szokiem i teraz tego szuka...

- Czy udało ci się zobaczyć, CZEGO się dowiedział? – słysząc pytanie, Harry zatrzymał się w miejscu i nieco oklapł. Powoli zsunął się z powrotem na krzesło.

- Nie... widziałem za to obraz dziewczyny, na oko szesnastoletniej. Ciemne, krótkie włosy, niska – Dumbledore drgnął, jednak zapatrzony w biurko Harry tego nie zauważył.- Nigdy wcześniej jej nie widziałem, chociaż mógłbym przysiąc, że kogoś mi przypomina.

- A więc w końcu się dowiedział... - wyszeptał dyrektor, a Harry jak na komendę się wyprostował. – Ale przynajmniej coś skupia jego uwagę... to dobrze.

- Czego się dowiedział? – próbował zapytać Harry, jednak dyrektor całkowicie go zignorował. - Czy udało ci się wykonać zadanie, które Ci powierzyłem? – zatrzymał się i zlustrował go wzrokiem.

No tak... Slughorn.

Harry poczuł jak rumieniec wypływa mu na policzki.

- Eee... jeszcze nie. Ale wykonam je!- Dodał szybko, nie mogąc znieść zarówno zawodu w oczach dyrektora, jak i własnej ciekawości. – Czego się dowiedział, panie dyrektorze?

Wyraz twarzy Dumbledore'a się zmienił. Wyglądał, jakby się postarzał o co najmniej pięćdziesiąt lat. Bezwiednie zaczął masować swoją martwą dłoń i wpatrzył się w punkt za plecami Harry'ego.

- Tego, że ma córkę.

Gdyby nie siedział, z pewnością wylądowałby na podłodze. Co jak co, ale tego zupełnie się nie spodziewał.

- On, ma... że CO? – Zadał pytanie, choć już znał na nie odpowiedź. Wszystko złożyło się w jedną logiczną całość: uczucie podekscytowania i przerażenia jednocześnie. Ciekawość i determinacja, złość.

- Córkę – popatrzyli sobie w oczy i tak zostali. – Jak sprytnie zauważyłeś, ma w tym momencie około szesnaście lat.

Harry'emu nie mieściło się to w głowie.

- Panie dyrektorze... czy wie pan kim ona jest? – kiwnięcie głową. – Znam ją? – znowu kiwnięcie. Poczuł, że zaczyna się irytować. – Powie mi pan kto to? Jak długo pan wie, że ma córkę? Dlaczego wcześniej nikt o tym nie słyszał?

Dyrektor pokiwał głową, wysłuchując wszystkie pytania. Usiadł z powrotem na miejsce i na nowo złożył dłonie. Tym razem Harry nie potrafił zignorować zmienionej dłoni. Skrzywił się lekko, co nie uszło uwadze dyrektora, a jednak jej nie schował.

- Wszystko to było trzymane w ścisłej tajemnicy przez bardzo długie lata. Osobiście wiem o tym dokładnie od dwóch.

Od dwóch lat?!

- A jak się pan dowiedział?

- Matka dziewczyny skontaktowała się ze mną tuż po odrodzeniu Voldemorta i wszystko opowiedziała.

- A skąd pewność, że nie kłamała?

Dumbledore pokręcił głową, a na jego ustach pojawił się dobrotliwy uśmiech.

- Sądzisz, że tak łatwo mnie okłamać, Harry?

Pokręcił się na krześle i na moment zwiesił głowę. Po chwili jednak podniósł ją z powrotem, z nową determinacją w oczach.

- Powie mi pan, kim ona jest?

Cisza, która nastąpiła po tym pytaniu, była najdłuższą w życiu Harry'ego. Mierzyli się wzrokiem przez pełną minutę zanim dyrektor położył dłonie na blacie.

- Pamiętaj, że to musi pozostać między nami. To nie nasze zadanie, aby ją uświadamiać, rozumiesz Harry? – Zdziwiony stanowczością i lekkim ostrzeżeniem w głosie dyrektora Harry wyprostował się i kiwnął głową. Nie wiedział, co Dumbledore zobaczył w jego oczach, ale po chwili rozluźnił ramiona, a Harry wstrzymał oddech.

– To Hermiona, Harry, twoja najlepsza przyjaciółka.   

Klucz do szczęścia (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now