Prolog

746 35 2
                                    

         [T.I] wstała z zimnej podłogi. Niedawno została pobita w damskiej toalecie w szkole. Niby w Polsce jest w miarę dobrze, nie jest tak wiele prześladowań jak w innych krajach, jednak w tej placówce oświaty sprawy miały się z lekka inaczej. O przypadku [T.N] wiedziała już cała szkoła, o tym, że jej ojciec zdradza jej matkę, jej rodzicielka pije, a siostra popadła w uzależnienie od heroiny, a w gdy jest pod wpływem używki, niekiedy ją bije, tak jak matka. Sama [T.I] też miała problemy. Codziennie karała się za wszystko co się wydarzyło, więc jej brzuch, ręce, uda czy też dolne partie pleców były pełne nacięć. Chwiejnym krokiem podeszła do umywalki I odkręciła wodę, chcąc przemyć twarz. Spojrzała w lustro. Siniak, który przed wyjściem zrobiła jej matka zaczął się pokazywać. Sięgnęła do plecaka w poszukiwaniu żyletki, która by jej pomogła w odstresowaniu się, jednak przypomniała sobie, że została ona zabrana przez jedną z jej dręczycielek. Chciała powiedzieć o tym Natalii, jednak przypomniała sobie o tym, że tamta perfidnie ją obgadywała, myśląc, że [T.I] tego nie słyszy. Osiemnastolatka potrząsnęła głową, chciała przeżyć jeszcze ten dzień szkolny.
         [T.N] żegnała się ze wszystkimi, każdy patrzył się na nią dziwnie, gdy mówiła "jak to? Przecież my się już nie spotkamy. Po co mówisz mi 'do jutra'?" jednak nie przejmowała się tym. Miała już wszystko zaplanowane. Poczekała jeszcze pięć minut. Zawsze o godzinie piętnastej osiem ojciec [T.I] wychodził z domu "spotkać się z kolegami", więc dom zostawał pusty. No prawie, pomijając śpiącą pośród butelek alkoholu jej matkę. Dziewczyna przemknęła cicho do swojego pokoju. Spakowała do plecaka sznur, telefon I słuchawki. Zabrała ze sobą kartkę z napisem "poszłam się zabić", którą zostawiła na stole w kuchni I zamknęła za sobą drzwi, nie chcąc budzić rodzicielki.
       W końcu, znalazła się w lesie. Rozejrzała się czy nikogo w pobliżu nie ma. Odetchnęła I wspięła się na drzewo. Usiadła na gałęzi, która utrzyma jej ciężar I będzie wyżej niż trzy metry. Przymocowała linę do drzewa, a drugi przewiązała na swojej szyi.
- Do nigdy okrutny świecie. - rzekła, zamykając oczy, a następnie skoczyła.
        - Halo? Oh, już jesteś. Witaj w świecie zawieszonych! Jestem Lee Felix, mam za zadanie zadać ci kilka pytań. - rzekł promiennie uśmiechnięty blondyn.
- C-co ja tu robię? Miałam nie żyć...- rozglądała się, jednak poza tą dwójką, wszystko było rozmazane.
- W zasadzie, nie żyjesz. Jesteś w czymś podobnym do chrześcijańskiego czyśca. Możesz tu zostać, a zależnie od tego jak przeżyjesz to życie trafisz do nieba czy tam piekła...czy co tam jest...nie ważne. Jest jeszcze druga opcja. Wracasz na Ziemię, jednak co jakiś czas, czy tego chcesz czy nie, będziesz odbierać sobie życie. Jednak tu też jest haczyk, będziesz zapominać swojego poprzedniego życia oraz zmieniać rodzinę. Nadal będziesz się nazywać [T.N i T.I], tylko z inną rodziną. To jak? Którą opcję wybierasz? - przybliżył twarz do jej, patrząc prosto w jej pełne przerażenia oczy.
- Ja...jest jeszcze coś co chciałabym zrobić, wracam na dół. - odpowiedziała z lekkim zawachaniem.
- Jak sobie życzysz, tylko pamiętaj, zawsze możesz wrócić tutaj. - mrugnął do niej porozumiewawczo, po czym pstryknął palcami I zniknął, a zamiast niego ukazał się czyiś pokój.

Suicide/Stray Kids[✓]Where stories live. Discover now