XIV [창빈]

275 16 2
                                    

- Witam ponownie, o ile dobrze liczę, to będzie to już twój siódmy raz.

- Jaki siódmy? Wydawało mi się, że to był szósty. - mruknęła.

- Ah, faktycznie, to ja może się w rachubie pomyliłem, w sumie, co w tym dziwnego jak ledwo zdawałem z matmy. - zaniósł się niezręcznym śmiechem. - Masz jakieś pytania co do mnie? Bo raczej nie zamierzasz tu zostawać?

- Wiesz...zastanawiałam się już nad tym...

- Nie, nie zostawaj, jesteś jeszcze młoda, jeszcze nie pora na ciebie. - odpowiedział.

- W takim razie nie mam żadnych pytań, mogę wracać na dół. - powiedziała, a nastolatek zgodnie z jej życzeniem, przeniósł ją na Ziemię.

- Jestem ciekaw jak poradzisz sobie z Changbinem, ten to zawsze miał trudny charakter, chociaż po nim mam dla ciebie jeszcze zaplanowanego Minho, jak widać najlepsi są na koniec...- mruknął, jednak było to skierowane bardziej do niego samego, ponieważ [T.I] już z nim nie było.

- [T.I], chodźmy razem do tego parku rozrywki co rozstawili niedaleko nas. - poprosiła ją dziewczyna siedząca obok niej na przystanku autobusowym.

- Dziś mi się nie chce, możemy jutro? - spytała, nie chcąc ruszać się z jej tymczasowego domu.

- No dobra, to co, szesnasta dwadzieścia przy wejściu do parku rozrywki? Tylko się nie spóźnij, bo w przeciwnym wypadku inaczej to przedyskutujemy. - zagroziła jej, lecz po chwili zaczęła się śmiać, widząc zdziwioną minę [T.N]. - Nadal nie wierzę, że po tylu latach znajomości nadal myślisz, że mogę być groźna. - zaśmiała się. - To mój autobus, do jutra [T.I] - pomachała jej na pożegnanie, jednak tamtej, wcale nie było aż tak do śmiechu.

[T.I] wróciła do swojego tymczasowego domu, po czym z utęsknieniem rzuciła się na łóżko.

- Jak to dobrze mieć spokój... - mruknęła, jednak jak widać spokój nie był jej dany. Chwilę później po całym mieszkaniu rozniosły się donośne dźwięki piosenki.

- Felix, powiedz, że to sąsiedzi

- Nie, to twoja młodsza siostra, która uwielbia cię denerwować, w szczególności w takie dni jak te. Wie, że w te dni masz najwięcej zajęć, dlatego przeszkadza ci w każdy możliwy sposób, by tylko uprzykrzyć ci życie. - odpowiedział, na co tamta jęknęła przeciągle.

- Ten świat jest okrutny. - powiedziała, podnosząc się do siadu. Nawet nie chciało jej się iść gdziekolwiek dalej niż obejmują ją ściany jej własnego pokoju, dlatego też po krótkim namyśle zabrała się za robienie lekcji, by następnego dnia jakim była sobota, zaoszczędzić sobie czas i pobyć dłużej w parku rozrywki.

- No i gdzie ona jest? - [T.I] czekała już dobre pół godziny w ich umówionym miejscu, jednak po jej przyjaciółce nie było żadnego śladu. Dziewczyna próbowała do niej zadzwonić jednak tamta miała wyłączony telefon. W końcu dostała od niej wiadomość, że jej babcia trafiła do szpitala więc nie może przyjść, na co [T.I] wypuściła głośno powietrze. - Nieodpowiedzialność level chyba miliardowy. - dodała po chwili po czym sama skierowała się do środka. Nastolatka odkręciła butelkę soku porzeczkowego, który zabrała ze sobą z domu w celu napicia się. Jednak nie było to możliwe ponieważ osoba idąca za nią, szturchnęła ją ramieniem przez co ciemna ciecz znalazła się na jej jasnej bluzce, brudząc ją do tego stopnia, że dziewczyna nie wiedziała co ze sobą zrobić - wracać przez miasto czy zostać tak jak teraz i nigdzie się nie cofać. Wytarła chusteczką tyle ile mogła, a plamę zakryła kardiganem, który na szczęście miała w plecaku. Po tym nieprzyjemnym incydencie postanowiła odreagować i poszła na rollercoaster, a raczej w dość długą kolejkę do rollercoasteru. Dziewczyna stanęła na samym końcu i cierpliwie oczekiwała na swoją kolej, do momentu aż przed nią, nie znalazła się kolejna osoba.

- Przepraszam, ja tutaj stoję. - powiedziała uprzejmie. Tamten odwrócił się w jej stronę, spojrzał na nią pogardliwie i prychnął.

- W takim razie od teraz stoję tu ja. Jest gdzieś napisane, że to twoje miejsce? Nie? Więc może być ono również moje. - odpowiedział i odwrócił się do niej plecami, tym samym ucinając rozmowę.

- Słuchaj, to nie jest kulturalne, by wpychać się tak przed kogoś. Powinieneś iść na koniec kolejki. Przez ciebie inni, którzy chcieliby wejść muszą czekać jeszcze dłużej, bo postanowiłeś się wepchnąć.

- Ojej, to dobrze, że nie wszedłem na sam początek, co to by w tedy za katastrofa była. - powiedział, teatralnie przykładając dłoń do czoła.

- Od teraz stoję tu ja, a jak coś ci się, nie podoba, to idź sobie stąd [T.N] - fuknął

- Zaraz, skąd wiesz kim jestem? - spytała zdziwiona i lekko zaniepokojona

- Nie twój interes. To jak, idziesz sobie stąd łaskawie czy cię zmusić? -spytał, a ta, nie chcąc dalej drążyć tematu, wyszła z kolejki. - I widzisz? Teraz jest na zero. Ja wchodzę, ty wychodzisz - zaśmiał się na cały głos, zwracając na siebie uwagę osób dookoła niego.

------
Jestem pewna, że nikt tego nie widział, więc napiszę to tu
W opisie książki na końcu dodałam dwie daty

Suicide/Stray Kids[✓]Where stories live. Discover now