jeongguk zakochał się w taehyungu, taehyung w jeongguku i wszystko byłoby okej, gdyby nie jedna przeszkoda, próbująca zniszczyć ich związek.
!topth!angst¡soft!zaburzenia odżywiania¡
080319; 280519
kochajcie to proszę
Sen Taehyunga został przerwany wyjątkowo przyjemnie, może nawet radośnie.
Jeongguk wepchnął mu się z powrotem do łóżka, zaczynając całować chłopaka po całej twarzy, przy okazji wtulając się w jego ciało. Może i nie miał na celu obudzenia starszego, ale robił to wszystko na tyle zachłannie i z takim rozmachem, że drugi i tak się obudził.
— A co robi mój chłopiec o tej godzinie, hm? — Poranna chrypka w głosie Tae sprawiła, że młodszy poczuł jak jego policzki robią się rumiane, a w brzuchu zawiązuje mu się supeł.
(a biada tym, co nie lubią męskich głosów z chrypką! a tutaj do tego mamy doczynienia z zachrypniętym głosem Tae, więc no!)
— Uhm, nie chciałem cię obudzić, przepraszam — miauknął cicho, jeszcze bardziej przyciskając się do ciepłego ciała starszego. — Po prostu...
— Po prostu mój chłopiec potrzebuje miłości, tak? — Taehyung zaśmiał się cicho, przekręcając ich obu tak, by samemu być na górze. Rękami podparł się obok głowy Jeona, tak by nie zrobić mu krzywdy. — Uwielbiam cię oglądać z rumieńcami, wyglądasz wtedy jak taka porcelanowa laleczka — szepnął, całując chłopaka w policzek, a palcami delikatnie głaszcząc drugi. — Czasem mam ochotę schować cię przed całym światem, żebyś mi nigdzie nie uciekł ani nikt mi ciebie nie porwał. Jesteś najcenniejszym elementem mojego życia, Gukkie.
— Przestań tak mówić — wymamrotał Jeongguk, czując jak łzy zaczynają mu spływać po policzkach. — Ciągle mi mówisz takie rzeczy, a ja zaraz zacznę obrastać w piórka. Do tego nie potrafię ci się odwzajemnić niczym.
— Omo, nie oczekuję tego od ciebie, kochanie. Kocham ciebie, a nie to, co możesz mi zaoferować czy dać. Cieszy mnie twoja obecność, twój uśmiech, który mógłbym oglądać ciągle i...
Przerwał, czując usta młodszego na swoich.
Tak, a to była jedna z przyjemniejszych rzeczy, jakie mógłby ciągle robić.
Drugą było patrzenie na uśmiech swojego chłopca.
6 grudnia 2002 rok, godzina 21.32
— Hyuuuung, gdzie ty mnie ciągniesz o tej godzinie, co? — wymamrotał Jungkook, trzymając swojego hyunga za rękę. I już to nie było takie dyskretne, ze względu na to, że pomiędzy mężczyznami była duża przerwa. Jeongguk zwyczajnie był zmęczony, więc nie nadążał za Tae, a ten zamiast poczekać, zerkał tylko przez ramię, patrząc na swoje dzieciątko.
— Oh no, wskakuj — zaśmiał się, widząc minę chłopaka. — Skoro masz problem, żeby iść, to ci pomogę. Z twoim wleczeniem nie dojdziemy tam jutro.
I pomimo wcześniejszej obawy młodszego, od razu po przytuleniu się do pleców Tae, poczuł się po prostu dobrze
— Jak zaśniesz, to cię zrzucę.
— Ne zlobisz teo — wymamrotał szaty, z policzkiem przyciśniętym do ramienia starszego.
Na co ten mógł tylko westchnąć, bo faktycznie.
Nigdy by tego nie zrobił.
Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.
chce, żeby to opowiadanie było jak najbardziej soft