[7]

978 101 230
                                    

Sssecond chapterrr toooday

Yoongi wycierał twarz chłopczykowi, który ubrudził się bitą śmietaną i polewą czekoladową. Malec starał się koniuszkiem języka dosięgnąć jeszcze pozostałości słodkości, ale blondyn mu nie pozwolił. Za każdym razem był szybszy i ścierał białą piankę z jego buzi.

-- Ile tu zostajemy? -- szatyn zaczepił dalej zirytowanego wujka.

-- Kilka dni. -- mruknął. Zerknął na uśmiechniętego malucha i jego złość w większości wyparowała. Nie potrafił długo się na niego złościć.

-- Pójdziemy na zjeżdżalnię? -- spytał z iskierkami w błyszczących oczkach.

-- Czemu nie. -- odpowiedział mu Min. -- Ale ja z wujkiem też będziemy zjeżdżać, jasne? -- kucnął przed nim i pstryknął go w nosek.

-- Jesteście za duzi i za grubi! -- krzyknął zdziwiony i oburzony.

-- Kochanie, odwołaj to, bo inaczej nie będzie kolacji przez długi czas. -- odrzekł mu brunet z rozszerzonymi oczami.

-- Ale to prawda. -- burknął.

Yoongi krótko się zaśmiał i rozbawiony pokręcił głową. Chwycił dwóch chłopaków mierzących się wzrokiem i poszedł z nimi na pobliski plac zabaw. Gdy dotarli na miejsce, dorośli usiedli na ławeczce, a czterolatek pobiegł się bawić. Byli sami. Całkowicie sami.

Yeong znikł w wejściu na schody na zjeżdżalnię. Yoongi wykorzystał krótki moment i zassał się na delikatnej skórze młodszego, tworząc na niej niewielką, fioletową plamkę. Chwilę później ze ślizgawki wyszedł zadowolony Kim. Podszedł do mężczyzn i złapał blondyna. Ze śmiechem zaciągnął go do wejścia zjeżdżalni. Hoseok obserwował ich i słyszał pytania Mina, np. Nie utknę tam? Śmiał się z tego. Cieszył się z tej chwili. Nigdy sobie nie wyobrażał, że spotka go takie szczęście w życiu.

-- Hoseokie, chodź tu! Najpierw ty zjedziesz, żebym miał pewność, że nic mi się nie stanie! -- zawołał bruneta blondyn, wychylając się przez małe okienko z góry.

-- Miło, że się o mnie martwisz! -- prychnął, powoli wspinając się po schodach.

-- Jeśli umrzesz, pamiętaj, że cię kocham. -- zaśmiał się starszy, gdy tamten dotarł na górę. Cmoknął go w policzek i popchnął do rury, przez co brunet zjechał głową w dół.

-- Gdyby wujek umarł, przygarnąłby mnie pan? -- spytał szatyn, szykując się do zjazdu.

-- Oczywiście. -- posłał mu buziaka i go też zepchnął.

Wyjrzał przez okienko, by się upewnić, że maluch już opuścił rurę, po czym sam zjechał, obijając się o ściany.

***

-- Wuju, jest bardzo ważna sprawa. -- poważnym tonem zaczął mówić Yeong. Wczołgał się na kolana mężczyzny i czekał, aż opiekun zwróci na niego pełną uwagę.

-- Co się stało, mój drogi siostrzeńcu? -- popatrzył mu w oczy. A chłopczyk zrozumiał, co ostatnio znaczyły słowa Yoongiego: Twój wujek ma oczy głębsze niż ocean, wiedziałeś o tym?

-- Poznałem dzisiaj fajnego chłopaka. Jest w moim wieku! Zaprosił mnie jutro na zabawę na cały dzień na tym drugim placu zabaw. Mogę z nim pójść?

-- Oczywiście. Tylko żebym później nie słyszał, że narozrabiałeś. Zrozumiano?

-- Zrozumiano. Jeszcze jedno! -- krzyknął, kiedy starszy chciał go z siebie zdejmować.

-- Słucham.

-- Gdy mnie nie będzie, ty z panem Yoongim macie wspólnie spędzić czas. Niech ci zrobi masaż, żeby cię skurcze nie łapały, idźcie na jakiś spacerek czy coś takiego. Zrozumiano?

Hoseok przybrał na twarz czerwony kolor na tamto wspomnienie. Pokiwał głową i wstał, uprzednio zdejmując czterolatka z nóg.

-- Masz gorączkę? Jesteś cały czerwony. -- powiedział zmartwiony szatyn. Nie chciał, żeby jego wujek zachorował tuż przed randką, którą im załatwił.

-- Nie, nie, po prostu zrobiło mi się gorąco. -- odparł z krzywym uśmiechem i zniknął w sypialni. Słyszał płynącą wodę z łazienki. Wszedłby do biorącego kąpiel Mina, gdyby nie to, że zamknął się on w pomieszczeniu, by przedszkolak mu nie otworzył drzwi. Westchnął głośno i zatopił się w poduszkach na łóżku.


Wypiłam dzisiaj litr kakao i brzuch mnie boli):

Thank you || Yoonseok ✔Where stories live. Discover now