/17/

997 85 12
                                    

Tak sobie pomyślałam, że jebne rozdzialik no i jest. W tej chwili książka ma 16,9 tyś. Wyświetleń a mi brakuje jednej osoby do tego aby mieć pół tysiąca obserwujących.
------------------------------

Po zakupie nowego domu przy pewnej ulicy - nazwy nie pamiętam i nie jestem w stanie wymówić- zaczęliśmy powoli sprowadzać nasze rzeczy. Najpierw Edd wysyłał nam nasze ubrania w paczkach dołączając do nich trochę słodyczy. My układaliśmy je w szafach, które należały do byłych właścicieli domu. Mieliśmy takie szczęście, że większość ich rzeczy została i mogliśmy z nich korzystać. Głównie cieszyliśmy się z ogromnego zestawu naczyń, na który stracili byśmy parę tysięcy.

Po przemalowaniu ścian, doklejeniu plakatów, wstawienia wykładziny do mojego pokoju i kupnie nowych kwiatów dom wyglądał jak marzenie i spełniło się jeszcze jedno. Ja i tord mieliśmy wspólną sypialnie aczkolwiek mieliśmy osobne pokoje z łóżkami gdybyśmy się pokłucili. I tak bym kazał spać rogaczowi na kanapie bo to prawdziwa totrura. Trzeba kupić nową bo ta nie nadaje się nawet na rozpałkę.

Oprócz tego musieliśmy chodzić po urzędach aby wyrobić mi zezwolenie na legalny pobyt w Norwegii, już nie jako turysta lecz jako normalny mieszkaniec a nie jako imigrant. Cały proces zajął kilka tygodni, ale ważne, że się udało.

-Kotuś, tak czysto teoretycznie pytam, gdy ja będę chodził do pracy w wojsku, ty będziesz leżał w domu i pachniał?

-Dokładnie - uśmiechnąłem się złośliwie.

-Więc masz gotować pyszne obiadki, jak u mamusi ~

-Jeszcze czego, umiem zrobić tylko tosty - zaśmiałem się.

Lecz okazało się, że całkiem spoko idzie mi gotowanie. Tord rzeczywiście znikał na prawie cały dzień w bazie wojskowej a ja rozmyślałem o przyszłości. W końcu kiedyś będziemy chcieli mieć dzieci..invitro czy zwykłe zapłodnienie nie wchodziło w grę, szarooki na adopcje by się nie zgodził więc musiałem z nim o tym porozmawiać.

-Tomuś, Matt dzwonił i pytał się czy przylecimy do nich na święta

-Oczywiście, że przylecimy! Jedyne święto jakie spędzimy bez nich to walentynki

-Chyba, Walę w tyłki - rogaty przytulił mnie od przodu, kącikiem oczu widziałem jego uśmiech. Flirciarski.

- No skoro tak mówisz ~- natychmiast zacząłem się rozbierać. Zrobiliśmy to przy ścianie, było idealnie gdyż zimo ściany mnie przyjemnie chłodziło, miałem już zdjęte opatrunki i szwy. Moja klatka piersiowa była cudowna i przygotowana na pieszczoty a więc Tord nie mógł nie od niej odkleić.

***
W końcu zaczęła się zima a ja i Tord musieliśmy kupić naprawdę ciepłe ubrania. I tak musiałem często pod spodem nosić podgrzewacze do rąk aby nie zamarznąć. Podobno zimy mają tam nawet - 40°C a ten rogaty pajac wymyślił sobie, że chce mnie niedługo zabrać na wody termalne.

Poza tym mam wiele pytań np. Jak w takich warunkach temperaturowych wychowują dzieci? One tym bardziej zamarznął, a zwierzęta? Lecz tu wszyscy byli przyzwyczajeni na takie warunki. Przynajmniej nie będę chorował lecz teraz muszę pomyśleć o prezentach dla naszych przyjaciół.

𝕄𝕪 𝕃𝕚𝕥𝕥𝕝𝕖 𝕋𝕣𝕒𝕟𝕤𝕤𝕖𝕩𝕦𝕒𝕝 𝕊𝕖𝕔𝕣𝕖𝕥Where stories live. Discover now