ROZDZIAŁ X

701 57 15
                                    


P-Jak to wszyscy na mnie czekają?
N-Zobaczysz...
To była prawda, wszyscy czekali na mnie zniecierpliwieni. Nagle Rosja powiedział:
R-Może skrócimy wyjazd i... wyjedziemy jutro?
N-To chyba będzie dobry pomysł, zważając na stan Polena...

Czułem się jakbym wszystko zepsuł, wiedziałem że inni mnie nie winią ale... ja sam siebie winię...
P-Przepraszam was...
A-Nic nie szkodzi (wow wreszcie coś powiedziała OwO)
U-Ja też przepraszam...
R-Dobra, jest już... która?
USA-16...
R-Okej, jutro z rana wracamy.
N-No to chodźmy się pakować, jutro jeszcze spakujemy namioty itp.
P-J-ja się nie czuję najlepiej...
N-Dobra idź się połóż, a ja cię spakuję...
P- >:3 (czuł się dobrze, tylko mu się nie chciało)

Jak Niemcy już spakował to co miał spakować, przyszedł do mnie i się spytał:
N-Wszystko dobrze?
P-Tak, tak myśle
N-No to chodź bo mamy ostatniego grila tutaj...
P-Zaraz przyjdę.
N-Tylko nie zapomnij!
P-Okej nie zapomnę!
Jeszcze raz podszedł i mnie przytulił, potem sobie poszedł, niewiem gdzie ale na pewno nie do ogniska, bardziej w stronę toalet...

Po 10 minutach postanowiłem w końcu wyjść i coś zjeść, kiedy tak szedłem zobaczyłem że nie ma Niemca...przestraszyłem się, a co jak coś mu się stało?!

P-Gdzie jest Niemiec
W-Myśleliśmy że jest z tobą, nawet Japonia nam opowiadała jak się teraz przytulacie i całujecie...
P-On wyszedł 10 minut temu!
R-Trudno...
P-Naprawdę go tak nie lubisz? Co on ci zrobił?!
R-Sam mówiłeś jaki ojciec, taki syn...
P-Ciebie też to się tyczy...
Z twarzy Rosji znikła duma, a pojawiło się zażenowanie...

P-Dobra! Sam idę go szukać!
Przypomniało mi się jak Niemiec mówił mi że musi mnie chronić, ale narazie na to nie zważałem...
Hmm, gdzie on poszedł... poszedł w stronę toalet, może po prostu natura go wzywała? ALE OD 10 MINUT?!
Postanowiłem jednak iść, coś przeczuwałem... coś złego...

* 2 minuty później, pod toaletami*
Było można wyczuć w powietrzu mieszający się zapach starej krwi, jak i tej nowej, a co jak ktoś mu coś zrobił?
Musiałem sprawdzić co mu się stało, był dla mnie ważny... nie jak Ukraina, nie umiem opisać tego uczucia. Wszedłem...kałuże krwi...

P-Niemcy! -Podbiegłem do niego, chyba zemdlał czy coś, ale nie mogłem go tu tak zostawić. Zacząłem go szturchać krzycząc żeby wstał. Do oczu napłynęły mi łzy, dopiero teraz zauważyłem jego poranione ręce... było tego dużo... dużo za dużo...

Zacząłem szukać bandaży i coś, czym mógłbym polać jego zaniedbane i czerwone od krwi ręce... zacząłem mu opatrywać rany. Kiedy skończyłem, wziąłem go na „pannę młodą" i zaniosłem do namiotu, postanowiłem nic nie mówić innym, skoro nikomu nie powiedział że się tnie, to chyba teraz też by nie chciał...

Położyłem Niemca na kocach i przykryłem prawie wszystkimi innymi kocami, dla mnie został tylko jeden koc, ale cieplejszy, i tak jak wczoraj przytuliłem się do Niemca ze łzami w oczach zasypiając...

P-Dlaczego?
Zmęczenie spowodowane stresem kazało mi iść spać, więc uległem...

                      • SEN POLSKI•
Widziałem odwróconego plecami Niemca...przed nim stał Rosja, podszedłem żeby zobaczyć twarz Niemca... była cała we łzach, tylko dlaczego?
Chyba mnie nie widzą... no cóż...
Na podłodze leżał... leżałem ja?!
R-To twoja wina.- Powiedział z bezemocyjnym wzrokiem spoglądając na Niemca.
N-Ale ja nic nie zrobiłem!- wykrzyknął, był bardzo przestraszony... chciałem go pocieszyć ale nie mogłem... czułem bezsilność...

N-Przepraszam cię Polen, to moja wina...
Zaraz...gdzieś już to słyszałem (łał, to zdanie padło w VII rozdziale)

Przez Twe Oczy Zielone, oszalałem~ [gerpol]Onde histórias criam vida. Descubra agora