-Rozdział 56-

272 15 0
                                    

*Kuba pov.*

Wysiadamy po 13 godzinach z samolotu, a po dłuższej chwili i przepchaniu się przez tłum ludzi na lotnisku wychodzimy z budynku.

- Zadzwonię po taksówki. - Oferuje Krzychu i wszyscy się zgadzamy. Odchodzi na bok i wraca po chwili informując nas, że transport przyjedzie za parę minut, po czym podał nam nazwę i adres hotelu, w którym się zatrzymamy.

- Jestem w szoku, ze udało Ci się to wszystko ogarnąć. - Kieruję słowa do Pauliny.

- A dzięki, dzięki. - Odpowiada Krzysiek, a na mojej twarzy maluje się zdziwienie. Wszyscy wybuchają głośnym śmiechem, a ja nie do końca wiem o co chodzi. Posyłam Paulinie pytające spojrzenie.

- Krzysiek wszystko zorganizował. Ja jestem tylko pomysłodawcą. - Odpowiada Paulina, a cała sytuacja staje się jasna jak słońce. Rozmawiamy jeszcze chwilę i widzimy nadjeżdżające taksówki. Do jednej z nich weszliśmy ja z Paulina zajmując miejsce na tylnych siedzeniach. Dosiadł się do tyłu jeszcze Maciek, a do przodu wcisnął się jeszcze Wojtek. Podaję kierowcy adres i nazwę hotelu, którą podał nam Krzysiek i ruszamy z parkingu lotniska do hotelu. Po niecałej godzinie dojeżdżamy pod budynek, a tam czeka na nas już reszta ekipy wyjazdowej. Przed dużym budynkiem hotelu stoi równie duża palma, na której rosło kilka całkiem dorodnych kokosów. Weszliśmy do recepcji.

- Zaczekajcie sekundę. Pójdę po klucze do pokoi. - Po tych słowach poszedł do recepcjonistki.

- To powiecie mi w końcu gdzie jesteśmy? - Pytam.
- W Los Angeles. Krzysiek już przecież mówił. - Odpowiada Maciek.
- Możliwe. - Wzruszam ramionami. - Dlaczego akurat tutaj? - Kieruje te słowa do Pauliny.
- O to raczej powinieneś zapytać Krzyśka. Ona wybierał. - Przysuwa się bliżej, cmoka mój policzek i przytula się do mojego boku.

Po chwili podchodzi do nas Krzysiek i zaczyna rozdawać klucze do pokoi.
- Mamy trzy pokoje dwuosobowe i jeden trzyosobowy. - Mówi. - Pierwszą dwójkę zajmie Kuba z Pauliną. - Podaje brunetce klucz. - Drugą trafi do Igora i Natalii. - Przekazuje Igorowi kluczyk. - I zostaje jeszcze jedna dwójka i trójka. - Kieruje te słowa do chłopaków. - Podzielcie się jak chcecie. Ja pójdę tam gdzie będzie miejsce. - Mówi. - Ola musiała jechać pilnie do rodziców i nie mogła z nami lecieć. - Tłumaczy.

Po chwili uzgadniają, że spróbują wymienić te dwa pokoje na jedną czwórkę i udaje im się to. Kierujemy się do wind i ciągnąc za sobą bagaże upychamy się do dwóch, po czym wjeżdżamy na odpowiednie piętro - ósme. Wychodzimy z windy i kierujemy się do pokoju. Zatrzymujemy się przed odpowiednimi drzwiami z numerem 115. Paulina puszcza uchwyt walizki i otwiera kluczem drzwi. Wchodzi pierwsza ciągnąc za sobą walizkę, a ja tuż za nią.

Po prawej stronie są pierwsze drzwi, które po otwarciu ukazują piękną utrzymaną w kolorach czerni i czerwieni, jak cały pokój, łazienkę z dużą wanną i prysznicem. Przechodzimy wgłąb pokoju, a naszym oczom ukazuje się dozie łóżko małżeńskie przykryte satynową narzutą w kolorze ognistej czerwieni. Po obu stronach łóżek stoją szafki nocne. Na ścianie naprzeciwko łóżka wisi telewizor. Na ścianie wisi jeszcze jeden wspaniały obraz, który przedstawia ogniste niebo podczas zachodu słońca. Po lewej od telewizora stoi meblościanka. Pokój wieńczy skromny balkon.

Przesuwam nasze walizki pod telewizor i idę na balkon do Pauliny, która tam przed chwilą wyszła.

Dziewczyna stoi oparta łokciami o barierkę i pali papierosa. Przytulam się do jej pleców oplatając przy tym ja rękoma w talii. Kładę głowę w zagłębieniu jej szyi i razem patrzymy na miasto.

- Jest ślicznie. - Gasi peta i obraca się w moją stronę. Uśmiecha się delikatnie i zarzuca ręce na moje ramiona.
- Racja. Postarał się Krzysiek. - Odpowiadam i uśmiecham się. Przekładam dłonie na jej biodra i składam pocałunki na jej ustach. Po chwili jej dłonie przesuwają się na moje policzki i mocneik dociska nasze twarze do siebie. Przekładam dłonie na jej pośladki i zaciskam podnosząc do góry. Oplata nogami moje biodra i zanoszę ją do pokoju gdzie kładę brunetkę na łóżku. Zawisam nad nią opierając dłonie po obu stronach jej klatki piersiowej. Składam pocałunki na jej ustach schadzac nimi przez żuchwę i szyję do obojczyka, nad którym zasysam skórę zostawiając o osobie czerwony ślad. Cmokam malinkę i wracam do ust dziewczyny. Paulina wpłata dłon w moje włosy i delikatnie ciągnie za ich końce. Przygryzam jej dolną wargę przez co z jej ust wydobywa się jęknięcie.

Nagle przerywa nam telefon Pauliny. Wzdycha i wyciąga go z tylniej kieszeni spodni. Odbiera urządzenie i przykłada do ucha.

- O co chodzi? - Pyta, a ja składam na jej szyi mokre pocałunki. Brunetka przygryza dolną wargę czym nakręca mnie jeszcze bardziej.
- ...
- Nigdzie nie idziemy. Osobiście jestem zmęczona i właśnie wybieram się do spania. Kuba już prawie śpi. - Mówi do telefonu i puszcza mi oczko, a ja dalej kontynuuje swoje zajęcie.
- ...
- Do usłyszenia jutro. Pa Krzysiu. - Po tych słowach rozłącza się i odkłada urządzenie na szafkę nocną.
- A to z tym spaniem było na serio czy nie? - Pytam wkładając dłonie pod bluzę dziewczyny.
- Na serio. Chciałabym się przespać. - Odpowiada i posyła mi delikatny uśmiech. Wzdycham i zrezygnowany kładę się obok niej. - Ale jutro Ci to wynagrodzę. - Mówi i cmokam moje usta. Dziewczyna zdejmuje z siebie obcisłe jeansy zostając w samej bieliźnie i rozmiar za dużej bluzie. Bierze na chwilę jeszcze do ręki telefon i coś w nim robi. Kiedy odkłada je na szafkę, mój telefon wydaje z siebie krótki dźwięk. Kątem oka dostrzegam powiadomienie z Instagrama widniejące na ekranie.

Brunetka wtula się w mój tors i przekłada nogę przez moje biodro. Po chwili słyszę jej miarowy oddech, który daje mi do zrozumienia, że zasnęła, a po chwili sam wpadam w objęcia Morfeusza.

Spotkanie | QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz