-Rozdział 96-

105 10 0
                                    

*Paulina pov.*

Kiedy rano się obudziłam Kuby nie było już w łóżku. Przeciągnęłam się i zakryłam oczy, które raziło wdzierające się przez uchylone rolety słońce. Uśmiechnęłam się do siebie na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Wstałam leniwie z łóżka i przeszłam się po mieszkaniu, jednak nie znalazłam nigdzie Kuby. W lodówce znalazłam tylko światło, więc wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się i zapakowałam wczorajsze rzeczy do plecaka, który znalazłam w szafie. Dorzuciłam tam portfel i klucze do swojego mieszkania. Zabrałam telefon ze stolika nocnego. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam wiadomość od chłopaka.

Pojechałem do Igora. Wrócę za pół godziny

Wysłana dwie godziny temu. Wzruszyłam ramionami i wsunełam urządzenie do kieszeni spodni. Wyszłam z mieszkania zakluczając je wcześniej i skierowałam się na przystanek autobusowy. Wiedziałam, że za 10 minut odjedzie stamtąd autobus, który podwiezie mnie bliżej swojego mieszkania. Powinnam zdążyć, jednak w przyspieszyłam kroku.

Przekluczając klucz w drzwiach towarzyszyło mi wesołe szczekanie Bruna po drugiej stornie. Kiedy weszłam pies naskoczył na mnie przez co oparłam się o ścianę i pozwoliłam cieszyć się na spotkanie. Drapałam zwierzaka za uchem i mówiłam do niego pieszczotliwym głosem. Po dłuższej chwili uspokoił się i pozwolił mi rozebrać się z kurtki i zjeść coś. Zrobiłam szybkie śniadanie, uzupełniłam jego miski i przebrałam się w wygodniejsze ubrania. Po godzinie wyszliśmy z domu. Od mieszkania Kuby dzieliły mnie niecałe dwa kilometry więc postanowiłam sobie zrobić spacer. Szłam z psem tuż przy mojej nodze i obserwowałam jak wącha każdą możliwą rzecz. Bliżej celu weszłam do małego sklepy osiedlowego i zrobiłam małe zakupy, z którymi weszłam do mieszkania. Spóściłam psa ze smyczy i zawołałam Kubę po imieniu jednak odpowiedziała mi cisza.

- Dziwne. - Skomentowałam cicho i z siatką do kuchni, którą położyłam na wyspie. Rozpakowałam ją w rytm nuconej muzyki z filmu romantycznego, który ostatnio oglądałam. Schowałam ostatnią rzecz do lodówki i zwinęłam foliówkę w kulkę. Pod nią dostrzegłam kopertę. Mogę przysiąc, że nie było jej kiedy wychodziłam dwie godziny temu. Zmarszczyłam brwi i wzięłam ją do ręki. Było napisane na niej moje imię. Otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej dwie kartki. Obejrzałam jeszcze z drugiej strony kopertę jednak nic więcej na niej nie było. Odłożyłam ją na blat i spojrzałam na pierwszą z kartek. Zdjęcie wydrukowane na nim zniszczyło mnie. Czułam jakby blondynka z niego wyciągnęła ze mnie serce, zdusiła je, podarła i wyrzuciła. A wszystko na jego oczach. Był tam z nią, na tym łóżku i kochali się. Mój przyjaciel, chłopak, narzeczony i kochanek. Miłość mojego życia, skarb, najważniejsza osoba. Stawiałam go ponad wszystkich i wszystko. Nie istniało nic ważniejszego niż on. Najwidoniej to nie działało w drugą stronę. Zdradził mnie z blond cizią. Po moich policzkach spływały łzy. Nie byłam w stanie ich kontrolować. Ręce mi drżały, serce krwawiło. Bruno stanął przy mojej nodze i przekrzywiał łeb. Przełożyłam drugie zdjęcie do przodu i przycisnęłam dłoń do ust, z których wydarł się przeraźliwy jęk bezsilności. Zdjęcie pozytywnego testu ciążowego. Łzy na moich policzkach płynęły coraz mocniej. Oparłam dłonie na blacie. Czułam jak miękną mi kolana i nogi odmawiają posłuszeństwa.

- Jestem! - Mój płacz przerwał trzask zamykanych drzwi i wesoły głos Kuby. - Jezu co się stało? - Wszedł do części kuchennej i widząc mnie w takim stanie chciał podejść i objąć mnie jednak szybko się odunęłam jakby jego ciało paliło mnie.
- Odsuń się ode mnie. - Syknęłam przez zasciśnięte zęby. - Nie chce Cie znać. - Wyminęłam go i wołając psa skierowałam się do wyjścia z mieszkania.
- Co Ci się stało? - Złapał mnie za łokieć kiedy chciałam wychodzić. - Dlaczego taka jesteś? Co ja Ci zrobiłem?
- Jeszcze się pytasz? - Spojrzałam na niego. - Powiedz mi jak to jest. - Skrzyżowałam ręce na piersi. - Najpierw ruchasz tamtą sukę, a następnego dnia przymilasz się do mnie. Potrawisz jeszcze bez wyrzutu spojrzeć w lustro? - Przetarł twarz dłońmi. - Brzydzę się Tobą. Nie wierzę, że jeszcze wczoraj zabrałeś mnie na kolacje, mówiłeś jak bardzo mnie kochasz, a przed snem opowiadałeś o naszych dzieciach. - Prychnęłam. - Chciałam się zgodzić. - Przerwałam. - Chciałam mieć z Tobą dzieci. Jaka ja byłam głupia!
- Przepraszam. - Spojrzał w moje oczy.
- W dupie mam Twoje przepraszam. Trzeba było o tym myśleć zanim zapakowałeś chuja w tamtą zdzirę. - Odwróciłam się i otworzyłam drzwi.
- Wcale lepsza nie jesteś. - Powiedział kiedy stałam już na korytarzu.
- Co? - Zapytałam z niedowierzaniem.
- Myślisz, że nie wiem o Adrianie? - Powiedział z wyrzutem. - Nie jesteś wcale lepsza ode mnie.
- Skąd wiesz? - Czułam jak pod powiekami wzbiera mi się kolejna fala łez gotowa w każdej chwili wypłynąć.
- Natalia nie potrafi długo trzymać języka za zębami. Wiem, że się całowaliście.
- I tylko na jedym pocałunku się skończ...
- Nie kłam. Wiem, że całowaliście się więcej niż raz, a jednak nie skończyłem tego co jest między nami, bo Cię kurwa kocham.
- Kiepsko w takim razie okazujesz uczucia. Kochasz mnie do takiego stanu, że robisz dzieci laskom na boku? Więcej ich było czy tylko ta jedna była wyjątkowo dobra? - Syknęłam. - Całowaliśmy się dwa razy. Nigdy do niczego więcej nie doszło. Nie mogłam potem spojrzeć na siebie w lustrze. Nienawidziłam siebie za zdradę. Wygadałam się wtedy Igorowi. Chciał go pobić za to, że mnie uwiódł, rozumiesz? - Zaśmiałam się ironicznie. - Chciał pobić swojego najlepszego przyjaciela, bo mnie pocałował, a ja byłam temu winna tak samo jak on. Nie pozwoliłam mu na to. Zamiast tego przytulił mnie i powiedziałam mu, że go kocham. - Widziałam jak jego szczęki się zaciskają. - Że go kocham jak brata. Że jest moim aniołkiem. - Uśmiechnęłam się na wspomnienie tego dnia.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- A co Ci miałam powiedzieć? Wejść do mieszkania z butelką wina i szczęśliwa powiedzieć, że ej zdradziłam Cię, ale w sumie to tak nie do końca ze współlokatorem i niemal bratem Twojego przyjaciela? Miałam wpaść Ci w ramiona i kochać się z Tobą tuż po tym jak całowałam Adriana? Ty tak potrafisz, ja nie. - Widziałam jaki jest zły. Złość wręcz kipiała z niego. Oczy mu pociemniały. Zacisnął pięści do tego stopnia, że będzie miał siniaki na wewnętrznej stronie dłoni. Niewypowiedziane słowa zawisły między nami jak klątwa. - A teraz mnie zostaw. Po prostu daj mi spokój. - Otarłam łzy z policzków i pociągają Bruna za sobą zbiegłam po schodach.

Spotkanie | QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz