-Rozdział 97-

101 10 0
                                    

*Kuba pov.*

Pukam do drzwi mieszkania, a po drugiej stronie słyszę wesołe szczekanie psa. Kącik moich ust unosi się lekko do góry na wspomnienie tej wesołej psiej mordy, jednak od razu blednie kiedy w drzwiach staje Paulina.

- Czego chcesz? Powiedziałam wyraźnie, że masz mi dać spokój. - Opiera dłoń o futrynę drzwi. - Nie chce mieć z Tobą nic wspólnego. - Stawia szczególny nacisk na przedostatnie słowo.
- Tak, zrozumiałem, ale chcę Ci wszystko wytłumaczyć. Ja... - Głos mi grzęźnie w gardle. - Ja byłem wtedy pijany i po narkotykach. Nie wiedziałem co robię. Proszę Cię, musisz mi wybaczyć. Ten miesiąc bez Ciebie to najgorsze co mnie w życiu spotkało. - Ściszam głos przy końcówce i patrzę na nią błagalnym wzrokiem, jednak pozostaje nieugięta. - Nie masz pierścionka. - Stwierdzam i czuję jak grunt osuwa mi się spod nóg.
- Nie interesuje mnie jak bardzo pijany byłeś ani jakie narkotyki wziąłeś. Zdradziłeś mnie i będziesz miał dziecko z tamtą laską. - Odpowiada bez uczucia, jednak widzę złość i zawód w jej oczach. - A co do pierścionka. - Wzdycha. - Zaczekaj tu. - Znika za drzwiami sypialni i chwilę później w moją dłoń wciska dowód mojej miłości.
- Nie rób tego. - Próbuje jej oddać biżuterię, jednak w tej samej chwili zatrzaskuje mi drzwi przed nosem. - Proszę... - Łamie mi się głos i czuję jak zabiera ze sobą kawałek mojego serca.

*

- Czekaj. - Przerywa mi. - Coś ty kurwa zrobił?
- Nie patrz tak na mnie. - Rzucam. - Postąpiłem jak ostatni idiota, a teraz już nic nie mogę zrobić. Zerwała zaręczyny. - Zaciągam się papierosem. - Tak po prostu oddała mi pierścionek, a potem trzasnęła drzwiami. - Wypuszczam dym z płuc. - Rozumiesz?
- Rozumiem, ale ją. Nie Ciebie. - Odpowiada Krzychu. - Zdradziłeś ją, zaciążyłeś inną laskę i dziwisz się, że dostałeś mentalnie po ryju? Aż dziwne, że faktycznie Ci nie strzeliła. - Prycha. - Jesteś żałosny, Kuba. - Patrzy na mnie oskarżycielskim wzrokiem.
- Wiem. - Mruczę pod nosem. - Tylko, że ja ją tak cholernie kocham. - Uśmiecham się ponuro na wspomnienie naszych zaręczyn. - Rozumiesz, że chciała mieć dzieci? Ze mną. A ja co? - Milknę. - Co ja mam robić?
- Nie mam bladego pojęcia. - Zabiera papierosa z mojej dłoni i zaciąga się nim. - Zjebałeś na całej linii Grabowski. - Puszcza dym i oboje obserwujemy jak rozpływa się w powietrzu. - Tego już raczej nie da się naprawić. - Patrzy na mnie i przepraszająco wzrusza ramionami. - A co do Tomka i jego gróźb to moim zdaniem powinieneś to zgłosić na policję. Narażasz Paulinę, siebie i wszystkich bliskich. - Wskazuje na mnie palcem. - A ty doskonale o tym wiesz i swoim ignoranckim nastawieniem do życia tylko potwierdzasz, że jesteś skończonym idiotą. - Gasi używkę i wraca do mieszkania zostawiając mnie na balkonie z milionem myśli, których nie potrafię uporządkować.

W drodze do swojego mieszkania zatrzymuje się w sklepie i kupuje trzy butelki czystej, które mam w planach opróżnić dzisiejszej nocy.

Kiedy tamtego dnia Paulina wyszła z mojego mieszkania, wyłączyła telefon. Nie odpowiadała na moje SMS, nie odbierała, nie dawała żadnych znaków życia. Wychodziłem z siebie, aż w końcu Igor zdradził mi, że wyjechała z kraju. Nie powiedział gdzie, z kim ani na ile. Z jego słów wynika, że wróciła tydzień później z okropnym samopoczuciem. Zmieniła numer telefonu, żebym nie miał możliwości kontaktu z nim. Piłem codziennie przez trzy tygodnie, aż Krzychu wyciągnął mnie siłą z mieszkania, a w tym czasie ktoś doprowadził je do stanu normalności, jednak nie chce mi powiedzieć kto to zrobił. Kiedy wróciłem do niego dwa dni później poczułem się obco. Z łóżka zniknął zapach Pauliny, jej kosmetyczki zostały zabrane razem z ubraniami i całą resztą. Zniknęły jakiekolwiek oznaki, że tu praktycznie mieszkała. Wszystko wydawało się być surowe, bez emocji, bez domowego ciepła, które ona i ta zaśliniona wielka morda wprowadziły do mojego życia. Nawet miski Bruna, karma i przekąski zniknęły z szaf. Zostało samo najgorsze - wszytko co moje, jednak czułem, że zupełnie obce. Musiałem przyzwyczaić się do pustki, ale się nie dało. Brunetka zapanowała nas moim sercem, duszą i myślami, a mimo, że odeszła nadal miała nad nimi kontrolę, a ja nie wiedziałem jak podnieść się z życiowego gówna.

Spotkanie | QuebonafideWhere stories live. Discover now