127

600 70 20
                                    

27. On one of their birthdays

Bucky: Natasha, co Ci jest?

Natasha: Co ma mi być?

Bucky: Jesteś podejrzanie miła dla mnie dzisiaj.

Bucky: Jest 19, a Ty jeszcze ani razu nie groziłaś mi śmiercią.

Bucky: Ani przymusową kąpielą w kwasie za rozrzucone skarpetki.

Natasha: Och, po prostu czasem mogę okazać Ci litość.

Natasha: I te trzy razy do roku mogę Ci pokazać, że Cię kocham, nie?

Bucky, szeptem: Największym dowodem Twojej miłości jest to, że od 5 lat grozisz mi śmiercią za skarpetki, ale wciąż nie zrealizowałaś swojej groźby.

Natasha: Co Ty tam mamroczesz pod nosem?

Bucky: Nic, nic. Mówiłem po prostu, że też Cię kocham.

Bucky: To po prostu najlepsze urodziny w moim życiu.


Jestem tak wypruta z czegokolwiek po całym tygodniu pracy, że mam dość. Jutro się zmuszę i wstawię coś więcej niż powody i talksy. Mam 4 shoty w budowie, ale jak wracam po pracy do akademika, to nie mogę patrzeć na laptopa. Albo po prostu powinnam pisać te shoty w pracy. Może to nie jest głupi pomysł, biorąc pod uwagę fakt, że i tak nic tam nie robię, LOL.
W sensie robię, ale i tak to bez sensu, śmiechu warte. Mam nadzieję, że to się w końcu zmieni.

Uch, znów narzekam, ale dzisiaj taki dzień mam, że kurwuję na wszystko i wszystkich.
Konkluzja jest taka, że jutro coś się pojawi. Na pewno shot. Może Wyścig z czasem (w końcu, ale zastój mam przez to, że straciłam wiarę w to, że to ma sens i będzie się trzymać kupy. Szybko poszło w sumie XD).

A jak tam wasz tydzień? Opowiadajcie.

Luv u 3000.

WinterWidow & Steve talksWhere stories live. Discover now