5

530 36 12
                                    

Rainbow Dash

Mijały dni, a ja leżałam chora w łóżku. Tak. Zachorowałam. Właśnie wtedy kiedy zauważyłam, że Apple coś może do mnie czuć. Czemu miałam takiego pecha w życiu? Ech. Moja ślicznotka pytała się mnie przez telefon czy ma do mnie przyjść, ale ja odmówiłam. Nie chciałam, żeby się zaraziła i była chora przeze mnie. Nie wybaczyłabym sobie tego, że Jack miałaby cierpieć. Strasznie bolała mnie głowa i gardło. Prawie nic nie jadłam. 

Pewnego dnia kiedy jeszcze byłam chora do drzwi ktoś zapukał. Z niechęcią wstałam i leniwie podreptałam do drzwi. Otworzyłam je, a w progu stała uśmiechająca się Sunset Shimmer. Zdziwiłam się, bo ona nigdy mnie nie lubiła, tak samo jak resztę naszej paczki. -Sunset? Co ty tutaj robisz?- zapytałam niepewnie. -No wiesz...usłyszałam, że jesteś chora, a ja pomagam chorym, więc przyniosłam ci coś do jedzenie- odpowiedziała śmiało. Patrzyłyśmy na siebie przez chwilę, aż ona wydukała: -A, no tak. Masz. To dla ciebie- powiedziała i podała mi siatkę z jedzeniem. Podziękowałam, bo bez podziękowań nie wypadało. Nagle usłyszałam głośne chrząknięcie. Obie z Sunset popatrzyłyśmy za nią. Stała tak nie kto inny jak Apple i patrzyła się na nas pytającym wzrokiem. Czerwono-włosa odwróciła się i popatrzyła mi prosto w oczy. -No nic. To ja już pójdę. Szybkiego powrotu do zdrowia- rzekła i za chwilę jej nie było. -Hej Apple- pomachałam jej, ale ona nie odmachała mi. Patrzyła na mnie ze złością i weszła do domu. Zamknęłam drzwi i podeszłam do niej. -Co to ma znaczyć Rainbow? Mi nie pozwalasz przychodzić do ciebie, a zapraszasz do siebie Sunset? Ok rozumiem gdyby to była jedna z naszych przyjaciółek, ale Sunset?- zapytała. Uśmiechnęłam się w myślach. Czyżby moja miłość była zazdrosna. -Chodź tu zazdrośnico- powiedziałam pewnie i przytuliłam ją. Ona odepchnęła mnie. -Ja...Wcale nie jestem zazdrosna. Po prostu to nie fair. Martwię się o ciebie, ponieważ jesteś moją przyjaciółką- westchnęła, a ostatnie słowo powiedziała niepewnie. -To nie tak Apple. Sama do mnie przyszła. Przyniosła mi jedzenie- powiedziałam z powagą w głosie i wskazałam na siatkę z produktami spożywczymi. Apple popatrzyła na mnie zdziwiona, a ja się uśmiechnęłam. -I co? Wierzysz mi?- powiedziałam, a ona mnie przytuliła. -Tak- szepnęła. -Nie chciałam, żebyś przychodziła, bo martwiłam się, że się zarazisz. Nie chcę, żebyś cierpiała- powiedziałam, a ona stwierdziła, że jestem kochana. Kochałam ją. Była taka opiekuńcza i zadziorna. Kochałam ją za wszystko.

Dni mijały niemiłosiernie szybko, a ja już wyzdrowiałam. No...Nie do końca. Bolało mnie jeszcze gardło, ale tak się okazało, że miałam chęć iść do pracy. Pracowałam sprzedając bilety do kin. Może to nie była jakaś zawodowa praca, ale jedyna dobra w mieście. Moje przyjaciółki także tam pracowały. Akurat miałam zmianę z Apple. Szczęście, nie? Dzisiaj bardzo pięknie wyglądała. Czy ona lubiła mnie prowokować swoim ubiorem? Jak zwykle bluzka na ramiączkach i krótka spódnica. Jej strój doprowadzał mnie do szału. Nie mogłam się na niczym innym skupić. Ciągle ją obserwowałam w trakcie pracy. Ona chyba to wyczuła. -Coś nie tak, Rainbow? Dalej cię coś boli?- zapytała z troską w głosie. Pokręciłam głową z uśmiechem. -Nie, jest ok- odpowiedziałam, a ona wróciła do swojej pracy, jeszcze trochę na mnie spoglądając. Kiedy nareszcie skończyłam swoją zmianę wraz z Jack, dziewczyna złapała mnie za rękę, kiedy miałam wychodzić. Podrapała się po karku nieśmiało, co wyglądało słodko. -Emm...Rainbow? Dasz się zaprosić teraz do kina? Jeśli oczywiście nie masz planów- rzekła, patrząc mi prosto w oczy. -Tak!- krzyknęłam, przez co ludzie, którzy koło nas byli popatrzyli się na mnie dziwnym wzrokiem. -To znaczy...Jasne, że z tobą pójdę- odpowiedziałam. Apple się uśmiechnęła i pociągła mnie w stronę sali kinowej. -Ej, poczekaj! A co z biletami?- zaśmiałam się, a ona niepewnie przystopowała. -Heh. Sorki. Zaraz kupię-. Po tych słowach szybko pobiegła do kasy. Ta moja mała zapominalska Apple. Patrzyłam na nią z uśmiechem kiedy kupowała bilety u Twilight. Kiedy się odwróciła aby znowu do mnie wrócić, Twilight pokazała mi ściśnięte pięści na znak, że trzyma kciuki. Uśmiechnęłam się i nie próbowałam ukrywać już moich uczuć do pięknej blond włosej farmerki. Podałyśmy bilety pani, która stała koło wejścia i weszłyśmy na salę. Tam czekałyśmy na film, który miał zaraz lecieć. Nagle stało się coś dziwnego...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej! Następny rozdział się pojawił! Przepraszam za błędy, jeśli są i do następnego!

,,Te myśli" (AppleDash-yuri)Where stories live. Discover now