7. zjednoczenie nowej rodziny;

38 4 2
                                    

Gratulacje trwały jeszcze jakiś czas. Reszcie uczestników również zostały wręczone nagrody w postaci biletów na wybrany przez nich spektakl teatralny, książek tematycznych lub innych pomocy dydaktycznych. Wszyscy bardzo wzruszyli się obecną sytuacją, było to pierwsze ale na pewno nie ostatnie takie wydarzenie w historii tego miejsca. Wszyscy mieli pewność, że sierociniec zmieni się teraz na lepsze, zapewniając godniejsze warunki życia dla potrzebujących dzieci. Jakiś czas później widownia rozeszła się, mając szczere uśmiechy na twarzach i muzykę graną przez dzieci w swoich sercach. 

Bliźniaki spojrzały na siebie, wspólnie nadal trzymając bukiet róż. Nie wiedzieli co właściwie powinni teraz powiedzieć. Opiekunka podeszła do nich, po czym zabrała kwiaty z uśmiechem. 

-Naprawdę byliście niesamowici chłopcy. -powiedziała szczerze, jednak z łamiącym się w środku sercem. Wiedziała, że to dzieje się naprawdę. -Teraz musimy iść do gabinetu pani dyrektor. Musimy ustalić kilka rzeczy. -powiedziała nieco bardziej oficjalnie. Bracia w myślach zaczęli się nieco bać. Nie lubili tego miejsca w żadnych okolicznościach. 

-A długo to zajmie? -spytał ze skruchą Ichiru. 

-Tyle, ile będzie trzeba. -Shu podszedł do nich, kładąc rękę na ramieniu w geście wsparcia. -Nie macie się czego bać, nie gryziemy. -zaśmiał się. 

-No ja jeszcze tego nie wiem. Może ja gryzę... -mruknął Issei obojętnie. Nie był nadal przekonany do blondyna, ten jednak wcale mu się nie dziwił. 

-Już się nie zgrywaj Issei. -zaśmiał się Ichiru, próbując jakoś pohamować chęć swojego brata do bycia niemiłym. 

-Widać, że trochę się jednak różnicie. -odparł Eichi z uśmiechem. Bracia z każdym momentem nieświadomie ujmowały jego serce coraz bardziej. 

Po chwili poszli ostatecznie do gabinetu dyrektorki. To pomieszczenie zawsze budziło w braciach ciarki, a przebywanie w nim nie należało do rzeczy przyjemnych. Bardzo jasne, białe ściany, regały z mnóstwem dokumentów, teczek i segregatorów, zielone rośliny poustawiane w kątach pomieszczenia, masywne biurko z ogromem szuflad, a na nim poustawiane przybory biurowe lub pieczątki. Na krześle dość nieczęsto uśmiechająca się dyrektorka, do której bracia też nie pałali szczególną miłością. Właściwie to do nikogo nie posiadali większego przywiązania, oprócz siebie nawzajem. Opiekunka stwierdziła, że postoi, jednak pozostała czwórka zajęła krzesła. 

-Po pierwsze. -zaczęła dyrektorka, chrząkając subtelnie. -Jeszcze raz ogromne gratulacje dla was chłopcy. Wykazaliście się wielką determinacją, ale i odwagą. W pełni zasłużyliście na wygraną. -w tym momencie zdobyła się na subtelny uśmiech. Chłopacy skinęli głowami. -Wiecie już że nagrodą jest zrekrutowanie was do zespołu, który Shu i Eichi chcą stworzyć.   

-Czyli to oznacza nasze opuszczenie sierocińca? -spytał Ichiru, jednak już w tym momencie odpowiedź była oczywista dla wszystkich. 

-W rzeczy samej. -pokiwała głową. -Nie będziecie musieli już nigdy wrócić do tego miejsca. Zakładam, że jest to dla was ogromne szczęście. -odparła, jednak bliźniaki same nie umiały stwierdzić, czy ma rację. 

-Wie pani, spędziliśmy tu czternaście lat... Ciężko będzie się rozstawać z tym miejscem. Może i nie przywiązaliśmy się do innych, ale chodzi o samą obecność tutaj. -Ichiru ponownie odważył się odezwać.

-Jednak teraz czeka was zupełnie inne życie, niż dotychczas. -następne zdanie należało do Shu. -Zawsze chcieliście stać się muzykami, prawda? -obojga braci dyskretnie pokiwało głowami. -Jesteśmy tutaj po to, aby spełnić wasze marzenie. Jesteście naprawdę wyjątkowi i macie ogromne szanse. 

our home; our happiness (TSUKIPRO; QUELL) Where stories live. Discover now