26. wata cukrowa i złote posążki;

26 1 1
                                    

08.08.2015 (sobota)

Ichiru budząc się rano i widząc, że jest całkiem sam, dość szybko zrozumiał i przypomniał sobie, że jego brat jest w kompletnie innym miejscu. Właściwie to nawet nie pamiętał jak to jest spać bez niego, ponieważ w sierocińcu rozdzielano ich tylko na czas choroby lub jeśli niesamowicie się ze sobą pokłócili. Takiej sytuacji już dawno nie było. Tego dnia wyjątkowo nie chciało mu się siedzieć w łóżku jakoś długo bo przypomniał sobie, co dzisiaj z szatynem będą robić oraz o przekąskach schowanych w kuchennej szafce. Idąc do kuchni zauważył, że szatyn najwyraźniej jeszcze nie wstał, bo wszędzie było cicho. Otworzył powoli górną szafkę i zauważył ich wczorajsze zakupy. Sięgnął po paczkę cukierków, po czym usłyszał za sobą głos. 

-Ani mi się waż. -szatyn powiedział to dość stanowczo nawet jak na niego. Ichiru odwrócił się do niego. 

-No ale dlaczego?... 

-Nie było śniadania, a ty nie będziesz mi cukru pożerać od samego rana. 

-Eh... -młodszy zamknął szafkę nic z niej nie wyciągając i usiadł przy stole. -To chcę kanapki. 

-Tak lepiej. -szatyn poczochrał jego włosy i zabrał się za robotę. Zrobił ich znacznie mniej niż na cztery osoby i aż czuł się z tym nieswojo. -Śniło ci się coś? 

-Nieszczególnie. Nie pamiętam. -odwrócił się do niego i oparł łokciem o oparcie. -O której pójdziemy do parku? 

-Cierpliwości trochę. Dopiero wstałeś młody, nawet nie ma jeszcze dziesiątej. -odparł z uśmiechem. Cieszył się, że chłopak os samego rana jest tak ochoczy do wyjścia. -Myślę, że wyjedziemy o dwunastej. 

-No dobra, jakoś przeczekam. -westchnął, odwracając się i patrząc w telefon. Zaczął czytać wiadomości od obserwujących na Instagramie. Jak na fakt, że byli jedynie trainee i tak było ich całkiem sporo. Ichiru lubił to robić ze swoim bratem wieczorami. Wiele z nich wyrażało wsparcie, którego niewątpliwie bardzo potrzebowali. Po chwili Eichi postawił kanapki i herbatę w kubkach na stole. Młodszy odłożył telefon. -Dziękuję. 

-Smacznego Ichi.  

Około dwunastej, jak szatyn obiecał zaczęli się szykować do wyjścia. Do parku rozrywki mieli kawałek drogi samochodem, a z każdym kilometrem chłopak czuł coraz większą ekscytację. Nigdy nie był w takim miejscu, a oglądał je jedynie na zdjęciach lub w jakichś książkach w sierocińcu. Dlatego chciał wynieść z niego fajne wspomnienia. Trochę żałował, że nie było z nimi pozostałej dwójki, ale szanował ich wybór. Starszy był bardzo szczęśliwy i usatysfakcjonowany, widząc jego uśmiech. Wiedział, że robi coś dobrze. Taksówka wysadziła ich, ale na teren parku musieli przejść trochę na piechotę. Było dużo ludzi ze względu na to, że był to weekend. 

-Byłeś tu już kiedyś? -spytał Kuga idąc blisko niebo, nie chcąc się zgubić. 

-Tak, wyprawialiśmy urodziny mojej siostrze i przyszliśmy tutaj. -odparł uśmiechając się na wspomnienie. Młodszy pokiwał głową. 

-Obiecała, że do mnie zadzwoni, a jakoś jej się chyba nie śpieszy... 

-Upomnę się o to, spokojnie. -zaśmiał się. Wchodzili między ludzi, naprawdę dało się tutaj znaleźć każdy typ człowieka, ale i atrakcji. Ichiru czuł się tym wszystkim wręcz przytłoczony, ale był niesamowicie radosny. -Może zaczniemy od mniejszych gier, a potem przejdziemy do tych bardziej szalonych? 

-Mi pasuje, prowadź. -uśmiechnął się szeroko, idąc za nim. 

Eichi znalazł rejon parku gdzie popularne były różne konkurencje, za które zgarniało się różne nagrody. W Kudze natychmiastowo obudziła się chęć gry i rywalizacji. Bardzo wierzył w swoje umiejętności, ale także szczęście. Wiedział, że los się do niego uśmiechnie. W trakcie tych kilku gier, czyli między innymi rzutek, cymbergaja, zbijania butelek, a także strzelania z łuku, oboje zgarnęli po jakiejś nagrodzie. Ichiru z początku czuł presję, bo niektóre z tych czynności wykonywał pierwszy raz w życiu, więc było to też nowe ale i ciekawe doświadczenie. Jego radość szatyna cieszyła nawet bardziej niż nagrody. 

our home; our happiness (TSUKIPRO; QUELL) Where stories live. Discover now