Prolog - ,,Łączy nas wspólny cel''

383 25 10
                                    

Przeprowadzka, nowa szkoła, problemy i tym podobne... Brzmi znajomo, nie? Standard. Jednak ta historia jest nieco inna...

Powinnam chyba zacząć od początku. Nie od samego początku, rzecz jasna... Przecież nikogo nie interesują czasy mojego dzieciństwa czy to, co dostałam dziesięć lat temu na urodziny. Nie mogę również zacząć tej historii od chwili obecnej. Zapewne zastanawialibyście się, dlaczego w kółko nawijam o tym, że moi sojusznicy pragną mnie zabić, a moje ciało pokrywają łuski. Pomijając sam fakt, iż jest to tylko namiastka mojego codziennego życia.

Więc...

Dziś mój pierwszy dzień w nowej szkole. Kolejnej szkole... Znowu... W mojej rodzinie przeprowadzki są dość powszechnym zjawiskiem - w ciągu kilku lat przeprowadziliśmy się chyba z dziesięć razy. Nie żeby miało mi to przeszkadzać czy coś... Ale czasami chciałabym mieszkać gdzieś na stałe. Niestety... Z moją obecną sytuacją jest to wręcz niemożliwe...

I znów zapewne nasuwa wam się pytanie ,,Dlaczego?". I tu was zaskoczę – dowiecie się wkrótce.

***

Szybko zjadłam śniadanie, po czym przeciskając się przez nierozpakowane jeszcze pudła z naszymi rzeczami, udałam się w stronę wyjścia.

— Pa, mamo! Wychodzę! — krzyknęłam, zarzucając swą kurtkę na ramiona.

— Już? Tak szybko? — usłyszałam zdziwiony głos matki dobiegający z kuchni.

— Wiesz... Nie wypada się spóźniać pierwszego dnia szkoły — stwierdziłam, chwytając mosiężną klamkę od drzwi.

— Racja... Tylko pamiętaj, aby po szkole wstąpić do dziadka. To dość ważne — powiedziała poważnie, kierując się w moją stronę. — I jeszcze jedno - dodała po chwili, zanim zdążyłam opuścić dom. — Trzymaj się i powodzenia! — powiedziała, posyłając mi promienny uśmiech.

— Dzięki — odrzekłam z trudem go odwzajemniając — Przyda się... — szepnęłam pod nosem, wychodząc z budynku.

***

Droga do szkoły minęła dość szybko i w miarę przyjemnie. Pomimo wczesnej pory, słońce już dawno wyłoniło się zza widnokręgu, roztaczając dookoła swój blask. Niebo było błękitne i niemal bezchmurne, a w powietrzu unosił się przyjemny i kojący zapach kwitnących kwiatów. Widok przyrody budzącej się do życia – nawet w centrum miasta – był wręcz niezwykły.

Po kilku minutach marszu, wreszcie dotarłam do zamierzonego celu. Przed moimi oczami wznosiła się ogromna, kilkunasto-piętrowa szkoła otoczona przepięknym parkiem. Spokojnie, nie wykazując większego zainteresowania, szłam przez pokaźny szkolny dziedziniec, na którym roiło się od nieznanych mi uczniów. Choć z zewnątrz wyglądałam na nieprzejętą całą sytuacją, w środku buzowały we mnie najróżniejsze emocje. Gdy tylko przekroczyłam szkolne drzwi, wszyscy zwrócili oczy w moją stronę, skupiając na mnie całą swoją uwagę. Cały czas słyszałam dobiegające z ich ust szepty, typu: ,,Kim ona jest?" albo ,,Znowu jakaś nowa". Jednak pośród tłumu uczniów, zauważyłam również kilka znajomych twarzy. Niestety, na tę chwilę nikt nie mógł wiedzieć, że ich znam. To byłoby zbyt ryzykowne – przynajmniej teraz.

W pewnym momencie zadzwonił dzwonek, zwiastujący rozpoczęcie lekcji. Wszyscy uczniowie, jak oparzeni, zaczęli masowo wchodzić do klas, niemal taranując siebie nawzajem, niczym dzikie zwierzęta.

Nagle zauważyłam pewną kobietę, zmierzającą w moją stronę. Miała siwe włosy upięte w niski kok, piwne oczy oraz niezwykle jasną cerę. Na jej niewielkim, zadartym nosie widniały srebrne, okrągłe okulary. Ponadto kobieta ubrana była w beżowy żakiet oraz skromną, białą sukienkę, sięgającą do kolan. Ogólnie rzecz biorąc, wyglądała na stanowczą, aczkolwiek miłą i uprzejmą.

 [TMNT 2012] Nieuchwytni - Stowarzyszenie Cieni Where stories live. Discover now