Rozdział XII - ,,Chłopak o złocistych oczach "

107 4 10
                                    


Od razu informuję, iż pod rozdziałem znajduje się słowniczek. Miłego czytania ^^

***Szkoła - ciąg dalszy- stołówka***

Poczułam jak żołądek zaczyna podchodzić mi do gardła. Serce biło mi jak oszalałe, mając jedynie nadzieję, iż Lucas uwierzy w moje słowa. Spojrzałam prosto w jego błękitne, na szczęście niczego niepodejrzewające oczy i odetchnęłam z ulgą na duszy. Chłopak wciąż popijał swój shake, w pełni skupiając się na tym zadaniu, a co za tym idzie - niezwykle głośno "siorbiąc".

Kątem oka przejechałam wzrokiem po pomieszczeniu. W pewnym momencie zauważyłam zmierzających w naszą stronę przyjaciół. Carlos - jak zwykłe uśmiechnięty i pozytywnie nakręcony, pomachał nam z zapałem, po czym rzekł żartobliwie:

- Siema, gołąbeczki. Co tam?

Zmarszczyłam brwi, słysząc jego słowa. Widząc Lucasa, który automatycznie otworzył szerzej oczy, czerwieniąc się na twarzy, postanowiłam odpowiedzieć również za niego.

- Lepiej było zanim tu przyszedłeś - obróciłam oczami, stwierdzając sarkastycznie. - A u was? - pytanie skierowałam głównie do reszty grupy.

- Popytaliśmy trochę uczniów o tą akcję z Empire State Building - zaczął opanowanym głosem Justin, dodając z zadowoleniem - Uwierzcie mi, nie mamy powodów do zmartwień.

- Dobra robota - pochwaliłam przyjaciół. Jednak gdy już otworzyłam usta z zamiarem ponownego zabrania głosu, do rozmowy wtrącił się zniecierpliwiony Kim.

- Zaraz będzie dzwonek na lekcję. Chcecie zmarnować całą przerwę obiadową na stołówce?

- Chyba do tego służy przerwa obiadowa - Dash uniósł brew, spoglądając na blondyna.

Biorąc ostatni kęs kanapki do ust, zauważyłam iż spędzenie inaczej ostatnich kilkunastu minut przerwy wcale nie jest takim złym pomysłem. Choć nauka na kartkówkę z matmy byłaby najlepszym zagospodarowaniem czasu, postanowiłam podjąć inną decyzję.

- W sumie racja. Chodźmy gdzieś - rzuciłam nagle, wstając od stołu i zarzucając przepełniony książkami plecak na ramię.

***
Słońce już dawno górowało na niebie, oświetlając swym blaskiem szkolny plac, na którym w chwili obecnej przebywała znaczna część uczniów. Wraz z przyjaciółmi leniwie spacerowaliśmy po parku przynależącym do liceum*, rozmyślając nad spędzeniem mijającej powoli przerwy.

- Może pójdziemy do pobliskiej knajpy? - spytał w końcu znudzony do granic możliwości Kim.- Na przykład na pizzę czy coś...

Dash wytrzeszczył oczy, usłyszawszy bezsensowne słowa blondyna.

- Czy ty naprawdę jesteś aż takim dzbanem?- przejechał dłonią po swej twarzy, w duchu tracąc wiarę w ludzkość. - Chcesz zwiać z przerwy obiadowej tylko po to, żeby zjeść coś na mieście? No tak, to logiczne... Po co jeść obiad za darmo w stołówce skoro można wydać hajs na bezwartościowe fast-foody? - w jego głosie można było wyczuć wyraźny sarkazm.

- A mnie tam się podoba ten plan... - zaczął interwencję Carlos, który właśnie rozciągał się niczym rozleniwiony kot. - Pamiętaj, że pieniądze wydane na jedzenie, nigdy nie są pieniędzmi straconymi!

Justin, dotychczas jedynie przysłuchujący się rozmowie, westchnął przeciągle, przybierając obojętny wyraz twarzy.

- I tak ten pomysł nie ma większego sensu. Nie możemy opuszczać terenu szkoły podczas trwania zajęć - stwierdził niezbyt przejęty planami towarzyszy.

 [TMNT 2012] Nieuchwytni - Stowarzyszenie Cieni Where stories live. Discover now