Rozdział II - ,,Pewne komplikacje''

175 13 27
                                    

Zaczęło się.
Czekały nas ponad dwie godziny ciężkiej pracy i wysiłku fizycznego, połączone z dużą ilością dyscypliny oraz masą wyczerpujących ćwiczeń. Jednym słowem: dzień jak co dzień. I choć wiele osób z pewnością nie dotrwałoby do końca takiego treningu, u nas jest on na porządku dziennym, siedem dni w tygodniu.

Zakończywszy już rozgrzewkę, składającą się z dwukilometrowego biegu, stu pompek, brzuszków, przysiadów, podciągnięć na drążku i pozostałych (z reguły) prostych ćwiczeń rozciągających, wszyscy posłusznie usiedliśmy na podłodze, w ciszy wyczekując przemowy naszego mistrza. Zazwyczaj właśnie w tym momencie przechodzimy do nieco trudniejszych zadań, gdzie dopiero ,,zaczyna się zabawa''. Korzystamy z torów przeszkód, ćwiczymy zwinność, szybkość, siłę, wytrzymałość i co najfajniejsze - doskonalimy się w walce.

Ryōtarō zaczął zmierzać w naszą stronę, przystając kilka metrów przed nami. Ukłoniliśmy się, chcąc wyrazić należyty szacunek dla mistrza.

— Konnichiwa, drodzy uczniowie. — zaczął mowę niezwykle miłym i łagodnym głosem. — Wielu z was trenuje wspólnie od bardzo dawna. Inna część – nieco krócej, a nieliczni – wejdą w nasze szeregi dopiero dziś. W szczególności witam Lucasa, Dasha, Justina, Kim'a, Carlosa oraz moją wnuczkę Katniss. Proszę, wstańcie.

Wszyscy dumnie wstaliśmy z podłogi, posyłając sobie porozumiewawcze spojrzenia.

— Wasza szóstka trenuje tutaj już od ponad dziesięciu lat. Jesteście najlepszymi z najlepszych. — zwrócił się do nas z uznaniem. — Mam nadzieję, że będziecie rozwijać swoje umiejętności. Widzę u was świetlaną przyszłość.

— Arigato gozaimasu, sensei!— krzyknęliśmy jednocześnie ukłaniając się lekko.

— Usiądźcie. — Ryōtarō skinął głową, na co wróciliśmy do poprzedniej pozycji. - Wracając... Przyznaję, szkolenia i treningi nie należą do najłatwiejszych. Zapewne wielu z was będzie chciało poddać się po pierwszym dniu... Jednak pamiętajcie, że zostaliście wybrani i waszym obowiązkiem jest chronić współczesne człowieczeństwo przed okrucieństwem tego świata. - ostatnie słowa mężczyzna wypowiedział niezwykle poważnie i dobitnie, zwracając na nie szczególną uwagę. — Co do treningu... Nowicjusze nie będą na razie brać w nim udziału.

-— Etto... Co dzisiaj będziemy robić? — spytał jeden z tych chłopców, którzy dopiero w dniu dzisiejszym dołączyli do klanu.

— Obserwować lepiej wyszkolonych uczniów, gdyż jedną z najważniejszych zdolności wojownika ninja jest zmysł obserwacji.— rzekł spokojnie, spoglądając w stronę pierwszoroczniaków.

— Sensei, na czym będzie polegać nasze zadanie? — odezwał się w końcu Lucas, nie mogąc się już doczekać.

Ryōtarō pomyślał chwilę, zamykając oczy i przeczesując palcami swą bródkę, po czym odrzekł:

— Dzisiaj będziecie walczyć przeciwko sobie. Nie będzie to jednak zwyczajny trening, gdyż będzie to walka bez użycia broni.

— Że co?! Niby jak mamy walczyć bez broni?! — oburzył się Kim – blondyn o błękitnych oczach.

— Heloł! Dzbanie, słyszałeś o czymś takim jak walka wręcz? — spytałam sarkastycznie, wywracając oczami, na co połowa zebranych tu osób wybuchnęła śmiechem.

— Ekhem...— odkaszlnął Ryōtarō, próbując przywrócić nas do porządku.

Po zaledwie paru sekundach na twarzach uczniów znów malowała się powaga.

-— Etto... Umiecie doskonale posługiwać się bronią, jednak... Co jeśli podczas spotkania z wrogiem nie będziecie mieć jej pod ręką? — zadał podchwytliwe pytanie, unosząc brew.

 [TMNT 2012] Nieuchwytni - Stowarzyszenie Cieni Where stories live. Discover now