1. EX

3K 312 329
                                    

/Per.Dipper/

-Drogi Billu... dziękuje ci za... Meh oklepane-mówiłem to co pisałem w ostatniej wiadomości do Billa.

Wbrew pozorom to było naprawdę trudne.

-Może... "Byłeś, a teraz Cię już nie ma"-napisałem to-Nie, brzmi jakbym miał jakąś depresję-skasowałem.

Zastanawiałem się jak najlepiej ująć w słowa moje uczucia do niego, jak najlepiej pokazać mu to co do niego czuję, ale tego chyba nie oddadzą żadne słowa.

-O! Mam pomysł!-stwierdziłem i zacząłem pisać.

Napisałem mu " To OFICJALNY koniec ".
Byłem z siebie zadowolony, ale po chwili stwierdziłem, że może odebrać to jako, jak on to zwykle mawia,
" Sosnowy okres ", więc wysłałem jeszcze emotkę środkowego palca.

Teraz napewno zrozumie, że mówię poważnie. I cofam to co powiedziałem. Da się to ująć w zdanie.

Odłożyłem telefon i spojrzałem w sufit. Zrobiło mi się jakoś tak dziwnie. Minął prawie cały rok i nie wspominam go dobrze. Z początku, gdy wrócił na święta parę miesięcy było dobrze. Potem Bill się stoczył i zaczął chlać, a czasem nawet ćpał. To było... Okropnie się na to patrzyło, dlatego z nim zerwałem.

Przewróciłem się na bok rozglądając się po pokoju, który za dzieciaka dzieliłem z Mabel. Teraz wyjechała z Pacyfiką do Manhattanu, postanowiły tam zamieszkać.

Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi.

-To pewnie pani Wiesia-stwierdziłem i wyszedłem jej na przywitanie, ale w drzwiach nie stała pani Wiesia, a kurwa miała przyjść.

Za to w owych drzwiach stał jeden, żółty demon uśmiechający się niby przyjaźnie, ale jednak chytrze. Oparłem się o framugę drzwi ze skrzyżowanymi na piersi rękoma.

-Czego?-przywitałem się.

-Sosen-i nie dokończył, bo zamknąłem mu drzwi przed nosem.

Co poradzę? Nie mogłem go dłużej słuchać.

Jak gdyby nigdy nic udałem się do kuchni, aby zaparzyć sobie herbatę

Może zniknie, choć znając go będzie tam stał. Najwyżej zadzwonię na policję.

Nagle znowu usłyszałem dzwonek. Wywróciłem oczami i poszedłem otworzyć. W drzwiach dalej stał Bill. Znów zamknąłem mu drzwi przed nosem. Już miałem wrócić do kuchni i zalać sobie moją tropikalną herbatkę od Liptona, polecam, ale wtem znowu usłyszałem dzwonek. Wkurzony otworzyłem i bezmyślnie się wydarłem:

-Czego ty chcesz pokrako jedna?! Jesteś bezwartościowym zerem! Nic sobą nie reprezentujesz! Niech Cię piekło pochłonie!-a gdy skończyłem się wydzierać osłupiałem.

W drzwiach stała przestraszona pani Wiesia. Zrobiło mi się mega głupio, bo ta staruszka pomyślała, że to do niej.

-P-pani Wiesiu...-uśmiechnąłem się przyjaźnie, ale kobieta tylko zdzieliła mnie w policzek i sobie poszła.

Nie powiem, siadło mocno.

Przez to mój gniew na Billa spotengował się do potęgi piątej. Nagle poczułem jak ktoś opatula mnie od tyłu, a przy swoim uchu poczułem spokojny oddech.

-Bill-warknąłem

-Tak Sosenko?-jego melodyjny ton głosu wkurzył mnie jeszcze bardziej.

-Zostaw mnie-powiedziałem jak na razie bardzo spokojnie.

-Ale po co?-wyszeptał mi do ucha na co się wzdrygnąłem po czym szybko do odepchnąłem.

-Tam są drzwi-wskazałem mu na nie.

-Widzę-stwierdził z uśmieszkiem.

-Masz przez nie wyjść-dodałem.

Ten zaśmiał się krótko po czym spojrzał na mnie z powagą i mordem w oczach.

-Odradzałbym ci tą nieuprzejmość-powiedział spokojnie.

-Bo?-spytałem.

-Bo może się to dla ciebie źle skończyć Sosenko-odparł.

Stałem chwilę w ciszy, po czym po prostu wywaliłem go z domu.

-Fajnie-zamknąłem drzwi, ale po chwili znów je otworzyłem-Pozdrów matkę, robi dobre szczury w sosie-pora setny już zamknąłem drzwi zostawiając go w kompletnym osłupieniu.

Jeśli myślał, że jego zagrywki w bad demona coś tu zdziałają to się myli. Zawsze był, jest i będzie pizdą.
odsunąłem od siebie te myśli pod wpływem widoku jego śmieci w całym domu. No tak. Pani Wiesia uciekła. Chwyciłem za telefon  zadzwoniłem pod numer " The Bill ". Pozdro dla kumatych. Zrobiłem to tylko po to, aby ogarnął ten syf w moim domu. No, okej. Domu wujków, ale ja nim zarządzam. Po chwili usłyszałem dziwne harczenie z telefonu i takie jakby drapanie o drewno. Trwało może z dwie minuty, a widząc, że raczej nie szybko znudzi się demonowi ów zabawa postanowiłem się odezwać pierwszy:

-Billy bawi się w horror, hm?-stwierdziłem nawet trochę nie wystraszony.

Wtem zgasło światło w całym domu. Było ciemno jak w dupie, bo obecnie pora roku to taka, ani jesień, ani zima, a o tej godzinie jest ciemno za oknem.

-Zostałeś komornikiem?-spytałem z kpiną w głosie.

Po tym pytaniu demon się rozłączył, a ja zostałem w całkowitych ciemnościach. Westchnąłem.

-Okej Google-odezwałem się do mojego jak zawsze niezawodnego asystenta-Lumos Maxima-wydałem polecenie, a po krótkiej odpowiedzi "Włączam - latarka" asystent włączył mi latarkę w telefonie.

Teraz mogłem zobaczyć Billa stojącego w drzwiach kuchni. Nie zdziwiło mnie to. Pewnie chciał być straszny, ale wygląda śmiesznie.

-Sprzątaj-powiedziałem i wyminąłem go w przejściu z zamiarem udania się do pokoju, ale niestety jego ręka trzymająca za mój nadgarstek mnie zatrzymała-Zostaw-westchnąłem zmęczony.

-Nie boisz się mnie nawet-powiedział.

-Nie mam powodu-wzruszyłem ramionami.

Po chwili stałem przyszpilony do ściany  przez wkurzonego oraz pewnie mocno zdepresowanego Billa. 

-Sosenko... Błagam powiedz, że żartujesz-prawie dotykał swoimi ustami tych moich.

-Bill, w moim słowniku już jesteś wpisany jako "Ex" i nic tego nie zmieni-powiedziałem spokojnie.

On spojrzał się na mnie niby wkurzony, ale jednak smutny. Szybko jednak przybrał obojętny wyraz twarzy, a po chwili równie szybko pojawił się na niej chytry uśmiech. Zbliżył swoje usta do mojego ucha i szepnął to jedno zdanie, od którego zależało moje życie, a mianowicie:

POLSAT!!!

Moje Ludki

Dziękuję za tak dobry odbiór Prologa xD Naprawdę nie spodziewałam się, że tyle Was się tu ostanie.

ROZDZIAŁY CO SOBOTE!!!

Zostawcie gwiazdkę, bo inaczej rozdziały będą co dwie soboty. MUAHAHAH.

Bye!~

F.R.I.E.N.D.S 2  ~BILLDIP~Where stories live. Discover now