6. Niania

2.2K 260 464
                                    

/Per.Bill/

-Zrobimy tak, przebiorę się za ciebie, poderwę ci tego twojego szczeniaczka i będzie po kłopocie, stoi?-spytał z chytrym uśmiechem.

Zastanowiłem się chwilę po czym powiedziałem:

-Stoi-podałem mu rękę na znak przypieczętowania tego układu-Ale jak to zrobisz?-spytałem przymrużając oczy.

-Jak to jak?-zaśmiał się-Idę się przefarbować! Wpadnę też na twoją chatę i podkradnę jakieś ciuszki-powiedział.

-Hmm, no okej-wolałem nie myśleć zbytnio co mógłby zrobić Kill sam w domu, moim domu.

-Ale na ten czas-wstał i podał mi na ręce swojego, śpiącego chłopaka-Pilnujesz mojej zabawki-powiedział z uśmieszkiem.

-Co-byłem zlagowany.

-Nie dawaj mu jeść przed dwudziestą drugą, bo będzie niegrzeczny. A jeśli i tak będzie niegrzeczny to zagroź brakiem jedzenia przez tydzień i oblewaniem wrzątkiem-po tych słowach zniknął, a ja zostałem z nie swoim Dipperem w domu brata.

Spojrzałem na chłopaka. Niby to jego, wygląda jak moje, niby inne, jednak identyczne. Może by z nim spróbować?

-Nie...-przeszły mnie ciarki na myśl co mógłby ze mną w takim wypadku zrobić Kill.

Poszedłem do sypialni Killa i położyłem tam chłopaka. Sama sypialnia wyglądała na dojebiście staroświecką I ekskluzywną.

-Kill, zostaw...-Dipper mruczał coś przez sen.

-Tu nie ma Killa dzieciaku-zaśmiałem się sam do siebie.

Było mi go troche szkoda. Kill to Kill. Jest zdolny do wszystkiego. Pewnie ma ciężko. Cóż, nie jestem tu od oceniania, ani pomagania. Obecnie robię za niańkę.

-Idioto, więcej polewy-wymamrotał.

Dostałem ataku śmiechu, który ledwo zwalczyłem. Po chwili mulat zaczął się wybudzać. Spojrzałem na niego z małym uśmiechem, działał tak na mnie, bo przypominał Dippera.

-Kim ty...-zaciął się przez senność.

-Billem, bratem Killa-odparłem krótko i na temat.

-Aha-słabo kontaktował, to zaklęcie Killa musiało być silne, albo jest leniem-A gdzie jestem?-spytał zamykając oczy.

-W domu mojego brata-odruchowo się rozejrzałem.

-A kto jest... twoim bratem?-okej to jednak to zaklęcie przez niego przemawia.

-Kill-odparłem trochę zirytowany.

-Kill ma brata?-dopytywał.

-Tak-jeszcze chwila i wybuchnę.

-Kogo?-spytał ziewając.

-Mnie-załamałem się.

-Okej-mruknął cicho i wtulił się w kołdrę.

-Powiedz mi... jaką w zasadzie masz relację z Killem?-byłem ciekaw.

-No... Porwał mnie kiedyś i no, jakoś tak się lubimy-stwierdził.

-Ale przecież cię źle traktuje-przypomniałem.

-No tak, bo mnie porwał-odparł.

-Ale się lubice?-zdziwiłem się.

-No-wzruszył ramionami.

Okej, moja diagnoza to mocny syndrom sztokholmski, dawka dragów i jakaś trauma z dzieciństwa.

-Chcesz coś do jedzenia?-spytałem.

-Nie chcę, zjem o dwudzistej drugiej-odparł.

Podwinąłem jego koszulkę. Był bardzo chudy i nie chciał żarcia. Kill coś ty mu zrobił? Ty kurwo, też chcę takiego Dippa.

Westchnąłem cicho. Nudziło mi się trochę, bo nie było tu co robić. Nagle chłopak wstał. A przecież miał bandaże na nogach.

-Czemu stoisz?-spytałem.

-Bo... mogę?-odparł trochę sarkastycznie.

-Nie, mówię o tym, że masz bandaże i...-nie wiedziałem jak zacząć.

-To zaklęcie. Po jakimś czasie przestaje działać, Kill debilem nie jest-spojrzał na mnie jak na debila.

W sumie już zapomniałem większości zaklęć i takich tam. Jestem zbyt... uczłowieczony.

/Per.Dipper/

Już prawie zasypiałem na tej mojej kanapie. Z zamkniętymi oczami czekałem, aż Morfeusz weźmie mnie w swoje objęcia. I chuj, Morfeusz mnie wystawił, a zamiast niego dotarł do mnie dźwięk pukania. Z jękiem rozpaczy wstałem powoli choć kręciło mi się w głowie i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je, a tam kto? Ten debil.
Chciał coś chyba powiedzieć, ale...

-Spierdalaj, bo wyciągnę różaniec z komunii-grzecznie oznajmiłem i lekko, aczkolwiek z hukiem zamknąłem drzwi.

I już prawie skończyło się happy end'em. Gdyby nie fakt, że Bill nic sobie z tego nie zrobił i wbił mi do chaty.

/Per.Kill/

Jak tylko usłyszałem "spierdalaj" myślałem, że mnie krew zaleje.
Jednak zachowałem jako tako spokój ducha i bez zbędnych ceregieli wszedłem do jego domku.

-Trochę się chyba zapominasz Sosenko hm?-udawanie Billa nie jest takie trudne, no może poza elementem bycia charyzmatycznym i jak najmniejszego wkurzania się.

-Nie, wyjdź. Get out, ausfahrt, salida, egujitto... jakie są jeszcze języki? A! Vykhod!-powiedział wkurzony.

Ah, gdyby mój Dipper znał choć tyle. No, ale mój to idiota.

-Oo, Japoński znasz? To przedstaw się-wyszczerzyłem ząbki.

-Watashi wa spadaj-powiedział.

-Jishin o motte wa ikemasen-zaśmiałem się patrząc na jego zdezorientowaną minę.

-Na...ni-jak widać jego poziom ograniczał się do oglądania anime.

-Nie ważne-spojrzałem na niego kątem oka, chyba był chory.

-Pójdziesz już?-spytał zrezygnowany, na co odpowiedziałem przeczącym kręceniem głowy.

Chłopak położył się na kanapie i westchnął.

-No to czas umierać-mruknął.

/Per.Bill/

Patrzyłem na chłopaka.

-Ale na pewno nie chcesz jeść?-dopytywałem praktycznie wymachując mu kanapką z dżemem przed oczami.

-Nie, poza tym Kill by się wkurwił-odparł.

-Dziecko nie wiem czy wiesz, ale posiadasz syndrom sztoholmski, wrodzoną uległość i różnorodne zaburzenia. W skrócie trzeba ciebie ratować od tego okrutnika. On ma nawet tak na drugie imię! "Kill Okrutnik Cipher". To nie żarty!-postanowiłem zrobić mu wykład.

-Mów sobie co chcesz-wzruszył ramionami.

Chore. Chore dziecko.


Cóż, bez Polsatu.

CZEMU MNIE NIE BYŁO MOJE LUDKI?

ŚWIĘTA BYŁY! URLOP.

Zostaw gwiazdkę, bo nie dostałam prezentu pod choinkę Ludku :C

Bye!~~~

(Dostalam XD)

F.R.I.E.N.D.S 2  ~BILLDIP~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz