5. Brat pomoże, bo może

2.5K 274 236
                                    

zamierzam zrobić dwa rozdziały pod rząd, ale jeszcze nie wiem kiedy :) Może dziś, może w następną sobotę, kto wie?

To jest moja rekompensata^

Dedykacja dla zwyciężczyni hefalumpxx i dla Dark8Side, ponieważ ta osoba wykazała się sprytem, gratuluję Wam xD

/Per.Bill/

Po tym jakże krótkim i jakże niesamowitym, a zarazem obrzydliwym doświadczeniu jakim było odbieranie porodu czegoś co nawet nie mierzy pół szkolnej linijki udałem się na moją chatę do mojego wymiaru. Cóż moja chata to moja chata. Trudno określić ją w ludzkich słowach. Jest ona po prostu chaosem. Działa to tak, że gdy na przykład w moim domu są drzwi to za nimi jest ściana, ale jak otworzysz je na przykład o innej porze to jest już za niby korytarz długi na kilometr choć moja posiadłość nie zajmuje kilometra. Lub kiedy wstawiasz ciasto do piekarnika to po godzinie wyjmujesz pizze. Niektóre przedmioty latają, inne znikają.To jest taki chaos, nigdy nie wiesz co się stanie.

Leżałem na unoszącej się nad dywanem z futra tygrysa kanapie i zastanawiałem się co mam dalej robić. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i po prostu do niego zadzwoniłem. Do Sosenki.

/Per.Dipper/

Leżałem na kanapie przykry kołdrą, oglądając jakiś serial na Netflixie. Nazywał się chyba " The end of the fucking world ". Był jakiś taki inny więc nie znudził mi się po pierwszym odcinku. Może i bym przełączył na coś  innego, ale nie miałam na to sił, nawet nie myślałem o przeniesieniu się na łóżko. Nagle zadzwonił mój telefon, który był kurwa w kuchni. Co ja mam zrobić? No nie ruszę się, a jakoś nie widzi mi się słuchać mojego dzwonka z muzyką "U got that". Wkurzony odstawiłem komputer na bok i celowo spadłem z kanapy owinięty w kołdrę, aby następnie z gracją słonia w składzie porcelany przeczołgać się do kuchni, oczywiście po drodze robiłem sobie krótkie przerwy. Gdy wkońcu udało mi się pochwycić telefon, który leżał na blacie dowiedziałem się, że mój wielki wysiłek był zmarnowany na tego idiotę. Żółty klaun dzwonił, zajebiście. Niechętnie odebrałem.

-Pine tree...-usłyszałem jego zachrypnięty głos, chyba pora powiedzieć mu to raz, ale na pożądanie.

Westchnąłem cicho i zebrałem się w sobie.

-Bill. Nasz związek był fajny. Bardzo dużo miłych chwil z tobą przeżyłem, ale i też wiele złych. Jednak nie chcę dalej tego ciągnąć. Jeśli się z tym pogodzisz to dopiero wtedy do mnie przyjdź. Porozmawiamy jak przyjaciele, bo dalej nimi jesteśmy tak? Przyjaciele. To tyle-powiedziałem.

Demon milczał więc po prostu szybko się pożegnałem i rozłączyłem. Chyba teraz doszło to do niego całkowicie. Musiało być to ciężkie, ale taka jest moja decyzja. Nie zmienię jej.

Przyjaciele. Tym możemy być. Nic więcej.

/Per.Bill/

Milczałem, a po poliku spłynęła mi łza. To było okropne. Niby chciałem z nim być chociaż przyjaciółmi, ale... Tak naprawdę to boli.

-To cześć-po tych słowach się rozłączył, a ja długo zastanawiałem się nad tym co się stało.

Dipper naprawdę ze mną zerwał.

Zaśmiałem się, to była taka moja obronna reakcja.

-Niemożliwe-mamrotałem-Niemożliwe, niemożliwe!-byłem wkurzony.

No nie wierzę. Przyjaciele? Pierdol się. Nie chcę.

-Jacy przyjaciele?!-złość powoli mnie wypełniła.

F.R.I.E.N.D.S 2  ~BILLDIP~Where stories live. Discover now