Położył swoją dłoń na moim karku chcąc już wyjść. Gdy poczułem jego zimną dłoń to natychmiast przeszedł mnie dreszcz, a po sekundzie przyłożył swoją dłoń do mojego czoła.
-Mina masz jakiś wolny pokój?
-Tak, po schodach i pierwsze drzwi w lewo.
-Dzięki. - Wziął mnie za rękę i poszedł ze mną do tego pokoju. Przekrył kołdrą i wyszedł z pokoju.
O co mu kurwa chodzi? Chcę już wyjść i mieć święty spokój.
Chyba po trzydziestu minutach usłyszałem otwierające się drzwi. Wszedłem do pokoju kładąc się obok mnie.
-I po co tyle piłeś? - Zaśmiał się głaszcząc moją twarz kciukiem.
-No dziwnie się zachowywałeś.. - Powiedział zmęczony.
-A co takiego robiłem dziwnego?
Czekał na odpowiedź. Jeszcze raz powtórzył pytanie.
-A co takiego robiłem dziwnego?
-Kiedy byliśmy w domu to za żadne kurwa skarby się nie uśmiechałeś, a jak są inni to się tak uroczo uśmiechasz..
-Nie wiedziałem, że tak to widzisz.
Zacząłem się wiercić i pocić przecierając twarz dłonią owiniętą w kołdrę.
-Coś się stało?
-Kurwa. Moja głowa.
-I było trzeba tyle pić?
-Morda w kubeł. Muszę iść na tą cholerną imprezę Kosmitki. - Powiedziałem chowając głowę w pościel.
Przekryłem mnie na nowo śmiejąc się pod nosem. Momentalnie zasnąłem.
Znów mnie ten jebany imbecyl bez szarych komórek obudził.
-Ej, pizza już jest. - Szturchał lekko moje ramię.
-Pieprz się.
-Jestem już trochę zmęczony, nie mam ochoty na kłócenie się z Tobą.
-Zamknij ryj..
Nagle wziął mnie na ręce wychodząc z pokoju.
-Kurczę zapomniałem lekarstw dla ciebie.
-Ja po nie pójdę, a wy zacznijcie już jeść. - Pyza szybko pobiegła do pokoju.
-Dzięki. - Uśmiechnął się do mnie. posadziłem Bakugo na kanapie i po chwili podaj leki.
********
Światło z okna oświetlało cały pokój. Nawet kurwa moje zamknięte oczy.
-Kurwaaa. - Zakryłem twarz ręką przewracając się na drugi bok.
-Co się stało?
-Światło mnie denerwuje!
Podszedł niepewnie do okna i zasłonił zasłony -Może być?
-Ech... Już jest ostatni dzień wakacji?
-Mhm.
-Co się działo?
-Nic ciekawego. - Szybko powiedział siadając obok mnie na łóżku.
-Mów, bo pójdę do twojego ojca i powiem mu co raz zrobiłeś - Powiedziałem już wystarczająco wkurwiony.
-No dobra, tak jakby pocałowałeś mnie na oczach osób z klasy...
-Kurwa, że co?! - Usiadłem.
-Spokojnie - Przyciągnął mnie do siebie.
-Jak mam być kurwa spokojny? !- Złapałem go za twarz.
-Jeśli ci to przeszkadza to dlaczego się rumienisz? - Powiedział niewyraźnie.
-Wkurwiłeś mnie... Czego się spodziewałeś? - Puściłem jego twarz.
-Ja? Ty pijany sam mnie całowałeś jakbyś chciał ze mną zaraz zrobić dzieci!
-To czemu mnie nie powstrzymałeś?!
-Byłeś pijany! To jakby włożyć widelec do kontaktu! To by było głupie i niebezpieczne!
-Nie porównuj mnie do idiotów.
-Nie chce cie do nich porównywać ale nie obwiniaj mnie że chciałeś mnie przelecieć przy nich,nawet nie wiadomo skąd wziąłeś więcej alkoholu
-Sam nawet nie pamiętam. - Złapałem się za głowę.
-Zaparzyć ci herbatę?
-Ta. Skąd masz taki dobry humor?
-O czym ty mówisz?
-Przed tą imprezą byłeś smutny i wyglądałeś na osobę z depresją, a teraz po imprezie jesteś taki szczęśliwy.
-Nie wiem czemu, nie przejmuj się mną. - Uśmiechnął się wychodząc z pokoju.
Idiota... Może to ja jestem idiotą? Jutro zaczyna się pieprzona szkoła, a za kilka dni idziemy do psychiatry. Tęsknie za nim. Nie chce go stracić, zachowuje się jak by nic się nie stało, a ciągle śmierdzi tymi papierosami... Nagle wyrwałem się z łóżka i poszedłem do kuchni.
-O, w końcu wstała śpiąca królewna. - Zaśmiał się.
-Ta, a odpowiesz mi na jedno pytanie?
-Na jakie?
-Na pytające. Czemu ciągle śmierdzisz fajkami? Palisz?
-Nie, mówiłem ci że nie palę.
-Wiesz, że wszystko możesz mi powiedzieć, więc nie kłam.
-Nie palę, mówiłem tobie.
Wziąłem szklankę z blatu, nalałem do niej zimnej wody, chwilę się na niego patrzyłem w milczeniu trzymając szklankę.
-Po co ci ta woda?
-Chce się napić, zabronisz?
-No nie tylko... - Dostał całą zawartością szklanki ode mnie.
-Za co?! - Krzyknął łapiąc suchy ręcznik z szafy.
-Kurwa za nic. Widzę, że kłamiesz, ale jeśli tak spawy się mają to nie odzywaj się do mnie jeśli nie chcesz powiesz prawdy. - Postawiłem szklankę na blacie i poszedłem do sypialni. Wyciągnąłem z niej zapasową kołdrę oraz poduszkę. Poszedłem do salonu, włączyłem telewizor i się położyłem na kanapie.
-Co ty wyprawiasz?
-Jestem na ciebie zły, od teraz śpisz sam.