12. I co jest z nim?

2K 134 89
                                    

-Nie mam chyba innego wyjścia.

-W takim razie pomóż mi pościelić kanapę. - Zaczął ją rozkładać, a ja nakładałem poszewkę na prześcieradło.

Gdy kanapa była już pościelona chłopak zadzwonił do moich starych, że u niego nocuje.

-Ja idę się położyć. Możesz przyjść do mnie jeśli czegoś będziesz potrzebował. - Wrócił się do swojego pokoju.

Ostatecznie po chwilowym rozglądaniu się po salonie zgasiłem światło, położyłem się na kanapie i zasnąłem. Nie wiem po jakim czasie się przebudziłem, poczułem natychmiast zapach papierosów. Patrząc na to, że tylko ja i Kirishima byliśmy w tym domu, łatwo było się domyślić, że teraz pali i zapomniał zamknąć drzwi od swojego pokoju. Chciałem mu przerwać, więc cichym krokiem zbliżyłem się do jego pokoju, bardziej odchyliłem drzwi nie wydając przy tym dźwięku.

W pokoju było zgaszone światło, chłopak siedział na parapecie z papierosem w dłoni. Słyszałem, że coś do siebie mówił, a nawet jego szloch.

-Jak ja mogę nazywać siebie mężczyzną?! Nawet mojemu chłopakowi nie potrafię wyznać prawdy! Jestem żałosny.

W momencie, gdy zobaczyłem w jego drugiej dłoni scyzoryk szybko pobiegłem w jego stronę  zabierając niebezpieczny przedmiot. Bez słów rzuciłem scyzoryk na podłogę wpatrując się w jego twarz. Sam był na tyle zdziwiony, że wyrzucił papierosa po czym dotknął mojej dłoni nie spuszczając ze mnie wzroku. Nie wymieniliśmy ze sobą żadnego słowa, powili można było ujrzeć spływające łzy po jego policzkach, bez zastanowienia mocno go przytuliłem, odwzajemnił uścisk tym samym powoli mocząc mi całą koszulkę.

-Po co tobie on był? - Odezwałem się w końcu.

-Nieważne.. Po prostu.. To była chwila słabości. - Mocniej mnie ścisnął do tego stopnia, że czułem jego bicie serca i drżenie ciała.

-O tej godzinie już przychodnia jest zamknięta, ale spróbuje zadzwonić do twojej psychiatry czy mogłaby tutaj przyjść. Posprzątaj te papierosy z parapetu. - Puściłem Kirishime i złapałem za telefon dzwoniąc już do kobiety.

Kilkanaście minut minęło, a była już przed domem mojego chłopaka.

-Co się dokładnie stało, że dzwonisz o tej godzinie?

-Chcę, abyś porozmawiała z Kirishimą, był bliski odebrania sobie życia.

-Gdzie on teraz jest?

-W pokoju, zbiera papierosy z podłogi... Kurwa chodź! - Szybko pobiegliśmy do jego pokoju.

-Coś się stało?

-Nie zadawaj głupich pytań. To moja koleżanka, a twój psychiatra. Chcę, abyście porozmawiali chwilę. Pamiętaj, że masz mówić jak na spowiedzi.

-Rozumiem... - Spojrzał na nią próbując wymusić uśmiech.

-Ja idę pod prysznic, a wy tu zostańcie. Jeśli będzie z nim problem to krzycz. - Poszedłem do łazienki.

Chcąc nie chcąc szybko wziąłem prysznic. Stałem jak ten słup w łazience, nic przez drzwi nie słyszałem, a nie ukrywając cholernie mnie to ciekawiło. Nie mogłem nadal wymazać z mojej głowy obrazu Kirshimy trzymającego scyzoryk w dłoni.

-Mam już tego dość.

Teraz zauważyłem między nami różnice. Teraz Kirishima nie jest takim idiotą jak kiedyś. Nadal go kocham, ale czy kurwa mam udawać, że nie zżera mnie ciekawość oraz złość?! Pewnie chce powiedzieć mi, że mnie zdradził, albo że już się mną znudził. Kurwa ja już nie wiem!

Muszę się dzisiaj tego dowiedzieć! Bez zastanowienia poszedłem od razu do pokoju w którym trwała między nimi rozmowa.

-Już właśnie skończyliśmy. Poczekaj tu chwilę, a ja również powiem ci wyniki. - Wstała z łóżka i poszła ze mną do salonu.

-I co jest z nim?

-Rozmowa daje mi podejrzenia o stanie depresyjnym, lecz będę chciała abyście jutro przyszli na 13:00, powiadom jego rodziców, ponieważ też będę musiała z nimi o tym porozmawiać.

-A wiesz co doprowadziło go do takiego stanu?

-Nie mogę powiedzieć, tajemnica lekarska.

-No kurwa. - Walnąłem pięścią w ścianę.

-Spokojnie, porozmawiaj z Kirishimą na spokojnie, za kilka dni może się otworzy i tobie powie.

-Ta, ty wiesz jak pocieszać. - Przekręciłem oczami z ironią w głosie.

-Oj nie bądź taki! Widzę jak tobie na nim zależy, ale zaufanie w związku jest ważne.

-I teraz będziesz mi tu jakieś nauki wygłaszała?! To nie był dobry pomysł, abyś przychodziła tu w środku nocy.

-W każdym razie, pora już na mnie. Wiesz gdzie zadzwonić, gdy coś się stanie. - Otworzyła drzwi od pokoju w którym siedział Kirishima, pożegnała się z nim tak samo jak i ze mną.

Wziąłem głęboki oddech, wszedłem do jego pokoju, usiadłem obok niego na łóżku. Nie wiedziałem o czym teraz myśleć, nic nie było takie jak dawniej.. Złapałem chłopaka za dłonie, delikatnie je pocałowałem. Byłem tak wkurwiony, że ja jako jego chłopak nie wiedziałem co mu się dzieje, ale obcej babie się zwierzył. Jednocześnie czułem się bezradny, bo nie wiedziałem jak mogę mu pomóc. Zareagował na mój gest fatalnie. Patrzył się na mnie ze łzami w oczach w cichy. Wyglądał jakby chciał mi o tym powiedzieć, ale te słowa nie mogą mu przejść przez gardło.

-Przepraszam. Poniosło mnie trochę, już się na ciebie nie gniewam.

Ciągle się we mnie wpatrywał w cichy. Przetarłem jego łzy z twarzy.

-Jutro powiem ci o wszystkim. Nie chcę, aby ciągle się powtarzały te rozmowy, najpierw płaczę, a ty mi mówisz, że „wszystko będzie dobrze". Pozwól mi dziś spać sam...- Powiedział to z takim spokojem w głosie, że gdyby mi ktoś powiedział co się działo kilka minut temu to bym mu nie uwierzył.

-Zrobimy tak. Śpisz dzisiaj na kanapie, a ja na podłodze, chce mieć pewność, że nie zrobisz sobie krzywdy.

-To nie tak! To przez...

- Cholernie mnie tym przestraszyłeś, nie zmienię zdania.

Dotknął mojej dłoni tak jakby chciał mnie tym ruchem przeprosić za dzisiaj. Było mi go szkoda. Wyglądał jak zbity, zmęczony pies.

-A teraz chodź spać. - Poszliśmy do salonu gdzie czekałem, aż chłopak się położy.

-Dobranoc. - Cały się przykrył kołdrą w której przypominał kokon.

-Śpij dobrze. - Pocałowałem go w czoło, wziąłem swój telefon i usiadłem na krześle w kuchni, aby mieć na niego oko.

I tak była już czwarta w nocy, a ja nadal siedziałem i czasem rzucałem oko na chłopaka, który i tak do tej pory nie wykonał żadnego ruchu. Czułem jak już mnie bierze sen, więc położyłem się koło niego, objąłem go tak, abym widział jego twarz. Przynajmniej podczas snu wyglądał jakby był odciągnięty od tych wszystkich zmartwień, które go trapiły przez cały ten czas.


Mój idiota//KiriBaku//Where stories live. Discover now