Obraz

3.2K 412 76
                                    


- Teorię? Co masz na myśli? - popatrzyłem na nią zdziwiony, chociaż wewnętrznie uśmiechałem się zwycięsko. Wreszcie coś tu z kogoś wyciągnę. Nareszcie czegoś się dowiem, a przynajmniej takie mam przeczucie. Oby to było przeczucie a nie zwyczajna, naiwna nadzieja. 

- No bo... Chodź. Tylko cicho sza, i nie zwracaj na siebie uwagi. - rozkazała, i nim się obejrzałem znowu byłem ciągnięty w nieznanym mi kierunku, tym razem jednak trochę wolniej, i mniej się obawiałem o swoją rękę, a raczej o jej przewidywaną rozłąkę z resztą ciała. 

- Ale gdzie my idziemy? Czy nam ta w ogóle wolno? - zapytałem z lekkim zmartwieniem. Coś we mnie nie chciało się już bardziej narażać nikomu stąd, a zwłaszcza Adanowi. Wiem, głupie. Co mnie gnój obchodzi. Co prawda pociąga tu niby za sznurki, ale jak widać nie za moje. Moją ręką szarpała za to dziewczyna, która oglądając się co chwila za siebie, podbiegła do regału z książkami. 

- No i co? to tutaj? - szepnąłem w obawie przed wyimaginowanym szpiegiem. Nie czułem na plecach tego charakterystycznego dreszczu, który zazwyczaj informował mnie o braku prywatności. Alissa zaglądnęła mi w oczy, szukając czegoś w nich z uśmiechem. Jej mała, smukła nóżka z zaskakującą siłą przywaliła w drewno na którym trzymało się najniższe piętro ksiąg, a to, jeszcze bardziej zaskakująco, wskoczyło wgłąb mebla, tworząc tym samym czarną otchłań z której wiał przeciąg. Zadygotałem. Zimno głaskało mnie po łydkach. Żal mi było dziewczyny. Była w końcu w sukni, a ja drżałem nawet w spodniach. Rozejrzała się jeszcze raz, po czym zeszła na czworaki, ciągnąc mnie za sobą. Nie oponowałem, nawet gdy łypnęła oczami w stronę ziejącej czerni, wyraźnie sygnalizując mi, że mam wejść do środka. Miałem wątpliwości przez chwilę, ale ciekawość zwyciężyła, a ostateczne przełamanie przyszło gdy brunetka pierwsza zniknęła w ciemności. 

Westchnąłem, spojrzałem na piękną, i przede wszystkim jasną salę, po czym zrezygnowałem z niej na rzecz ciasnego tuneliku. 

- Zakryj wejście. - syknęła dziewczyna przede mną, gwałtownie się przy tym zatrzymując, przez co wpadłem twarzą w jej pośladki. 

- O ja pierdolę... Wybacz! - odruchowo uniosłem głos, ale nie miałem gdzie się cofnąć, więc niestety moje przeprosiny stłumiła jej... no... jej tyłek. Do moich uszu dotarł dźwięk jakby gotującej się wody, i pary gwiżdżącej przez otwór pokrywki od garnka. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że dochodzi on z Alissy.

- Zabieraj tą mordę! - krzyknęła wściekle, posuwając się troszkę do przodu, bym siłą rzeczy zabrał nos z fałd jej marszczącej się sukienki. Zakłopotany spełniłem jej wcześniejszy rozkaz, odcinając tym samym jedyne źródło światła. Nie widziałem nic.

- Umm... Ale nadal się lubimy? 

- Spierdalaj. 

***

Przez resztę drogi jeszcze kilka razy próbowałem się upewnić, że dziewczyna nie załatwi mnie za ten wypadek. W końcu takie ciemne miejsce, które ona zna, a ja nie, zero świadków, a ciało można by zostawić praktycznie na miejscu, a nikt go nie znajdzie. Tak, odrobinę niepokojące. Na szczęście nic tego nie zapowiadało, więc po prostu dalej zdzierałem za nią kolana, sunąc jak jakiś borsuk przez norę. 

- Zatrzymaj się. Teraz ostrzegam, więc bądź łaskaw się zatrzymać. Jeśli jeszcze raz twój nos znajdzie się... tam, to obiecuję ci go upierdolić.

- Uła, ostro. Od kiedy potrafisz przeklinać? - posłusznie zatrzymałem się w momencie gdy mi to rozkazała, a korzystając z okazji zadałem nurtujące mnie pytanie. - Myślałem, że Adan tego nie lubi, a ty, no wiesz, słuchasz się go. 

Drakonis Severus (bxb)Where stories live. Discover now