Zabawa

3.5K 362 164
                                    

- Ja... Ja już nie mogę... - zajęczałem pod nim. Coraz bardziej kręciło mi się głowie, bo ten idiota, pacan ładny wciskał we mnie łyk za łykiem, praktycznie nie dając chwili na odpoczynek. Było mi gorąco, zarówno w policzki, jak i w każdą inną część ciała, ale to głownie moja twarz płonęła. Wino ściekało mi już nie tylko po brodzie. Szkarłatny strumyczek ciągnął się od moich ust, przez twarz i szyję do obojczyków, a potem spływał na ciepłą podłogę, skąd szybko odparowywał. 

- Ah tak? I co? Nie tak fajnie gdy ktoś cię upija, prawda? - mówił psotnie, ze zwycięską nutą, cały czas nade mną zwisając, i mając dzbanek w pogotowiu. Cholerny alkohol... nie miał kurwa końca! Ja tu chyba umrę... Aż łzy mi się zebrały na oczach. Nie mogły nawet swobodnie wypłynąć, bo leżałem, więc zbierały się między powiekami, tworząc zniekształcającą wszystko powłokę. 

Kiedy pokiwałem głową, nieśmiało się z nim zgadzając, płyn miał nareszcie szansę spłynąć w dół. Adan zauważył oczywiście, że już nie tylko wino i pot ze mnie spływa. Wydał z siebie... coś jakby rozczulone westchnienie, po czym starł ze mnie słone krople. Cholernik jeden... widziałem w jego uśmiechu, że jara go ten mój żałosny stan. I on nie jest zboczeńcem? Gnój jeden...

- Jak mogłeś... Teraz jestem pijany... - mruknąłem z wyrzutem, przecierając oczy. Mężczyzna zaśmiał się. 

- Obaj jesteśmy, tak więc przynajmniej szanse są i rachunki są wyrównane. Wiem, że mi dolewałeś. Nawet się z tym nie kryłeś głuptasie. - ku mojej radości odłożył dzbanek w takie miejsce, że nie wyglądało na to by miał jeszcze zamiar po niego sięgać. Ulżyło mi. Nie byłem pewien po ilu łykach bym odpłynął. 

Czułem jak cały jestem wiotki. Nienawidziłem tego. Pieprzony raz w życiu się upiłem, jeden raz, gdy byłem naprawdę niedojrzałym dzieciakiem któremu nagle zaczęło się powodzić. Ta jedna noc przesądziła o mojej abstynencji. Obudziłem się na szczęście tylko okradziony, w rowie. Widać miałem szczęście tak śmierdzieć, że nikt nie miał w sobie na tyle desperacji by mnie zgwałcić. 

W tym miejscu jednak cały czas pachniałem różami i innymi pięknymi gównami, a szarlatan ewidentnie nie ciągnął o dziewcząt, przynajmniej tych nie pozamykanych w kryształach, więc kij wie, może jeśli chodzi o żywe ciało to bardziej gustuje w tej samej płci? 

Miedzianooki postanowił nie trzymać mnie dłużej w niepewności, zasugerował mi uprzejmie odpowiedź na to pytanie, wkradając się rękoma pod moje plecy, i unosząc mnie do pionu. W głowie mi zawirowało, jakby moja dusza wciąż leżała na podłodze. Ciężkie od wody włosy uderzyły mnie w ramiona, a Adan położył dłoń na tyle mojej głowy, nie pozwalając jej opaść. Przez alkohol była taka ciężka... Wino coraz bardziej mi się wkręcało. Pomocy! Do ust nagle zaczęły mi się pchać nieocenzurowane myśli. 

- Cholera... - pomyślałem. Zaraz, nie, nie pomyślałem! Powiedziałem! - O szlag! - ściana pękła, jestem udupiony, on zaraz dowie się wszystkiego! - I będę miał przesrane...

- Co ty tak mruczysz? - zapytał rozbawiony, i nawet nie miał pojęcia jak tym pytaniem rozjuszył mój pijany umysł, a raczej wprowadził go w ten okropny stan. Bowiem pijaństwo budziło we mnie najgorsze cechy, takie jak szczerość i uprzejmości. Koszmar, a do tego te dziecinne branie wszystkiego dosłownie. Pijany ja był debilem, nienawidziłem gościa. Kiedy brał kontrolę, stawałem się pasażerem we własnym ciele, ale on nadal miał dostęp do wnętrza mojej głowy. Kiedy ten stan pośredni mijał, i scalaliśmy się w jedno, to przynajmniej byłem mniej świadomy swoich głupstw, a tak to wszystkie wywoływały u mnie ból dupy.

Usłyszałem swój pijacki chichot, a potem moje ciało wtuliło się w to mężczyzny. 

- Bo ja jestem jak kotek, wiesz? - zamruczałem, za co najchętniej sam siebie bym spoliczkował. Zachowywałem się wyzywająco. Pieprzone niewyżycie, choć jak tak o tym pomyślę to serio zaczynało mi brakować bezpiecznego miejsca w którym nikt by mnie na pewno nie podglądał, żeby... Niech to! Napaliłem się!

Drakonis Severus (bxb)Onde histórias criam vida. Descubra agora